Ślub się nie odbył, bo od państwa młodych kierowniczka USC poczuła alkohol. Termin przełożono, ale i wtedy młodzi nie założyli sobie obrączek, bo tym razem panna młoda przyszła na uroczystość pijana.
Do niecodziennego zdarzenie doszło w skierniewickim USC. W sobotę, 17 stycznia nie odbył się jeden z zaplanowanych ślubów, bo kierownik USC poczuła od świadków i państwa młodych woń alkoholu.
– Nie wiem kto z nich był pijany, bo owijała ich jakby chmura tego zapachu. Zaproponowałam, że poproszę straż miejską lub policję o przyjazd z alkomatem i jeżeli są trzeźwi, to ślubu udzielę. Wtedy pan młody i świadek stwierdzili, że rezygnują – mówi Ewa Ludwicka, kierownik USC w Skierniewicach.
Termin ślubu przełożono na poniedziałek, 19 stycznia, ale i wtedy kierowniczka poczuła alkohol. Tym razem od pani młodej. Policyjny patrol potwierdził po badaniu alkomatem, że 30-letnia kobieta jest pijana. Miała ponad 3,5 promila alkoholu.
- Policjanci udali się na interwencję w związku ze zgłoszonymi wątpliwościami urzędnika co do stanu trzeźwości kobiety przystępującej do zawarcia związku małżeńskiego. Stan nietrzeźwości mógł ograniczyć możliwości świadomego wyrażania własnej woli przy składaniu oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński - mówi Justyna Florczak-Mikina z KM Policji w Skierniewicach.
Następnego dnia pan młody przyszedł do USC z informacją, że rezygnuje ze ślubu i wystąpił o zwrot opłaty skarbowej.
Jak mówi Ewa Ludwicka, podczas jej 12-letnie pracy w USC było to drugie takie zdarzenie, żeby narzeczeni przyszli na ślub pod wpływem alkoholu.
- Nie będę komentował tej sytuacji - stwierdził 23-letni niedoszły pan młody, pytany przez nas o powody takiego zachowania.