Władze wojewódzkie Związku Zawodowego Strażaków Florian chcą w najbliższy piątek, 9 października zorganizować pikietę protestacyjną przed siedzibą PSP w Łowiczu. Ubiegają się w tym celu o zgodę burmistrza Krzysztofa Kalińskiego.
Do ratusza trafiło pismo w sprawie zorganizowania zgromadzenia publicznego. Podpisał się pod nim trzyosobowy zarząd strażackich związków w Łódzkiem z jego szefem Tomaszem Podolskim na czele.
Podczas piątkowej akcji członkowie Floriana chcą poinformować opinię społeczną o problemach PSP w Łódzkiem, a w szczególności w powiecie łowickim. Związkowcy będą także protestować przeciwko „nadużywaniu” władzy przez Jacka Szeligowskiego, komendanta PSP w Łowiczu oraz obniżaniu przez niego autorytetu straży w społeczeństwie. Protest ma m. in. dotyczyć także podziału pieniędzy na utrzymanie jednostek straży w naszym kraju.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia – tak Jacek Szeligowski, komendant powiatowy PSP w Łowiczu komentuje planowaną na piątek pikietę. – Gdybym faktycznie nadużywał władzy, czy w inny sposób naruszał prawo, to zostałbym usunięty ze stanowiska przez komendanta wojewódzkiego PSP w Łodzi.
W komendzie PSP w Łowiczu od kilku lat trwa konflikt między komendantem Szeligowskim a jego podwładnymi spod znaku związków zawodowych Florian. Ostatnio spór tak się zaostrzył, że zarzuty stawiane przez obie strony bada sąd.
Prokuratura Rejonowa w Łowiczu przesłała do sądu dwa akty oskarżenia dotyczące Krzysztofa J., dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej, a zarazem szefa związku zawodowego strażaków Florian w łowickiej jednostce PSP. 36-letni starszy kapitan oskarżony jest o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz o niedopełnienie obowiązków służbowych. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Do Sądu Rejonowego w Łowiczu wpłynął także subsydiarny akt oskarżenia przeciwko Jackowi Szeligowskiemu, powiatowemu komendantowi Państwowej Straży Pożarnej. Jego podwładny Krzysztof J. zarzuca szefowi straży niedopełnienie obowiązków służbowych związanych z wypadkiem na służbie oraz działania wymierzone w jego osobę. Z tego typu przestępstwa grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Obie sprawy są w toku.