Pływacy wierzą, że nie będą dusić się, jak karpie wrzucone do wody
Na spotkaniu Tomasza Przybysza z rodzicami pływaków padły obietnice. Czas na realizację. Dalsze prace remontowe na akwenie w przyszłym roku. Płytki czekają na niwelację.
W kuluarach często powtarzane były zdania, że spotkanie Tomasza Przybysza, prezesa Ośrodka Sportu i Rekreacji Nawa, z rodzicami pływaków zainicjował sam Jarosław Chęcielewski, wiceprezydent Skierniewic, który bardzo przejął się sytuacją sportowców z UKS Nawa Skierniewice. Rodzice napisali do wiceprezydenta list, w którym zawarli wszystkie kwestie związane z utrudnieniami, jakie klub napotyka na pływalni.
O całej sprawie pisaliśmy w artykule pt. „Brak reakcji prezesa na prośby pływaków” („ITS” nr 44, wydanie z 30 października 2015).
Niewątpliwie obie strony doszły do wniosku, że spotkanie było niezmiernie potrzebne. To dobry prognostyk na przyszłość.
- Jestem zadowolony, że spotkanie miało miejsce, ponieważ dialog jest potrzebny. To nie ulega żadnej wątpliwości. Jednak, czy spotkanie okazało się owocne będę mógł ocenić dopiero po pewnym czasie, kiedy zauważę, że nasze postulaty zostały wdrożone - mówi Jacek Skowronek, jeden z rodziców pływaka UKS Nawa Skierniewice.
Optymizmu nie kryje również Tomasz Przybysz, prezes OSiR Nawa. - Uważam za błąd, że takich spotkań nie organizowaliśmy wcześniej. Powstawało wiele niedomówień, które nie powinny mieć miejsca. Poza tym czasem z małych spraw, które można załatwić od ręki, rosną ogromne problemy. Pragnę też podkreślić, że jestem pełen podziwu dla pływaków i ich rodziców. Wiem, ile wyrzeczeń kosztuje codzienne wstawanie o 5 rano, choć to dopiero kropla w morzu trudu - mówi prezes sportowej spółki.
Warto jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz. Na spotkanie zostali zaproszeni rodzice pływaków, a całkowicie został pominięty klub UKS Nawa Skierniewice jako organizacja, która już kilka miesięcy temu składała te same prośby pisemne na ręce Tomasza Przybysza.
Główną kwestią, o jaką zacięcie walczą rodzice pływaków, to większa dostępność basenu w czasie treningu. Podczas porannej sesji ostatnie 30 minut pływacy muszą dzielić z osobami indywidualnymi.
Zdaniem rodziców (a wcześniej trenerów) basen powinien być w całości zamknięty dla pływaków, aby mogli spokojnie przeprowadzić jednostkę treningową.
Wielokrotnie padały przykłady innych miast, w których basen na czas treningów sportowych jest w całości zamykany.
Co jednak z mieszkańcami, którzy w porannych godzinach regularnie przychodzą popływać? - Nie jestem w stanie powiedzieć klientom, że basen jest zamknięty, bo właśnie teraz trenują wyłącznie sportowcy. Za chwilę będę miał telefony i skargi - tłumaczy Tomasz Przybysz. - Mam porównanie z Olsztynem, gdzie rzeczą normalną było zamknięcie basenu dla osób indywidualnych w czasie trwania treningu. Nikt z tego powodu nie wnosił żadnych skarg - mówi Katarzyna Nowak, mama pływaka, który przez rok trenował w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Olsztynie.
Tyle, że na poranne pływanie przychodzi garstka mieszkańców. Patrząc z perspektywy ekonomicznej w żaden znaczący sposób nie podnosi to przychodów obiektu. Rodzice stwierdzili, że mogą miesięcznie dopłacać, aby tylko basen w tym czasie przeznaczony był dla sportowców.
Kolejną sprawą, na której zależy rodzicom, to wydzielone pomieszczenie na sprzęt i plecaki. Prezes z góry zaznaczył, że taka możliwość nie wchodzi w grę, ponieważ nie ma technicznej możliwości. - Nie posiadam takiego wolnego pomieszczenia, które musiałoby być odpowiednio przygotowane na mokre rzeczy. Co by się stało, gdyby wpadł sanepid? - zadaje pytanie Tomasz Przybysz, prezes Nawa OSiR.
Padła inna propozycja, aby wydzielić odpowiedni boks, znajdujący się w ostatnim sektorze na trybunach. Prezes zaznacza jednak, że takie wydzielenie boksu też musi zostać przeprowadzone z wszelkimi zasadami BHP.
Na spotkaniu wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że prezes chciał przedstawić rodzicom pewną prezentację, wyświetloną z rzutnika.
Jaka była treść prezentacji?
- Chcieliśmy pokazać przykłady łamania zasad na obiekcie z monitoringu - potwierdza Tomasz Przybysz, prezes spółki.
Do wyświetlenia projekcji nie doszło ponieważ jedna z mam od pierwszych chwil wyłożyła prezesowi „kawę na ławę”.
- Nie chciałam słuchać laurki. To spotkanie było przeznaczone do wypracowania lepszych warunków. Jest to też w pewien sposób odcięcie się od przeszłości. Poprzez dialog budujmy nowe dobre relacje, które przyniosą określony skutek - mówiła. Jacek Skowronek też uważa, że brak projekcji wyszedł korzystniej dla całej sprawy.
Nie zabrakło tematu dotyczącego remontu obiektu. Tomasz Przybysz zaznaczył, że remont będzie kontynuowany.
Na przełomie czerwca i lipca szykowana jest dalsza wymiana płytek (tzw. „plaża basenowa”). Ale już między styczniem a lutym mają zostać poprawione miejsca, w których do tej pory zbierała się woda. - Prace będą wykonywane nocami, po zamknięciu basenu. Na chwilę obecną nie mamy innej możliwości - dodaje Tomasz Przybysz.
O kosztach remontu również wspominaliśmy w poprzednich wydaniach, ale powstaje pytanie, czy były szanse na pozyskanie środków zewnętrznych?
W Łowiczu została oddana jedna z hal sportowych, która remontowana była dzięki wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystki. Całkowity koszt remontu wyniósł 430 tys. złotych. Miasto pokryło 60 procent wydatków.
Tomasz Przybysz uważa, że można było starać się o takie środki, ale wtedy miasto zamyka sobie furtki do pozyskania środków na inwestycję, jaką jest nowy obiekt.
A przecież rok temu Otylia Jędrzejczak, złota medalistka z Aten zapowiadała, że za cztery lata przyjedzie do Skierniewic i chętnie popływa w basenie o wymiarach olimpijskich. Zostały już trzy lata, a na razie nie słyszymy, nawet o projekcie.
Kolejne spotkanie zostało wyznaczone na 7 stycznia. Prezes stwierdził, że chciałby wprowadzić cykliczność takich spotkań. I niekoniecznie musiałyby odbywać się w ławach szkolnej klasy.
- Nie wykluczam, że fajnie byłoby organizować spotkania integracyjne, choćby przy ognisku. I żeby byli tam zarówno pływacy, ale także sekcja WOPR - mówi Tomasz Przybysz.