Pojawili się złodzieje torebek na psie odchody
Mieszkanka osiedla Widok twierdzi, że na własne oczy widziała, jak ktoś kradnie z pojemników przy koszach torebki na psie odchody. Wszyscy są zdziwieni, bo nikt nie wie na co mogą się one przydać. Sprawie ma się przyjrzeć straż miejska.
Pewnego wieczoru mieszkanka jednego z bloków na osiedlu Widok wyszła na spacer ze swoim czworonogiem. Skierowała się do najbliższego kosza, wyposażonego w pojemnik z papierowymi torebkami na psie odchody.
– Zawsze z nich korzystam, jak wychodzę z psem na spacer, więc i teraz chciałam się przygotować, aby w razie czego mieć torebkę przy sobie – tłumaczy.
Miała jeszcze jakieś kilkanaście metrów do kosza, gdy nagle zaobserwowała coś, co zaparło jej dech w piersiach. – Pod kosz podjechał nagle samochód z mężczyzną za kierownicą – relacjonuje skierniewiczanka. – Kobieta, która siedziała obok niego, wyskoczyła z auta, podbiegła do kosza i zabrała z pojemnika wszystkie torebki. Wskoczyła do samochodu i powoli odjechali.
Mieszkanka Widoku i tak była na spacerze, więc zaintrygowana zdarzeniem podążyła za autem. – Zatrzymali się przy kolejnym koszu i sytuacja powtórzyła się – kontynuuje swoją opowieść. – Byłam zszokowana, bo po co komu takie torebki? Moim zdaniem na drugie śniadanie się nie nadają.
– Może to był ktoś, kto spaceruje z psem tam, gdzie takich koszy nie ma i robił sobie zapas? – zastanawia się mężczyzna, spacerujący ze swoim psem ulicą Szarych Szeregów. Ja nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją.
Piotr Zawadzki, naczelnik wydziału ochrony środowiska w urzędzie miasta zapewnia, że nigdy nie słyszał o tym, aby ktoś kradł torebki na psie odchody. – Zgłoszę sprawę do straży miejskiej, niech zwrócą uwagę na te kosze – mówi.
Na terenie miasta znajduje się kilkadziesiąt koszy z pojemnikami na psie torebki. Są uzupełniane w miarę potrzeb. Rocznie miasto kupuje ok. 50 tys. torebek.