Pokemon GO w Skierniewicach

Czytaj dalej
Fot. PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI/POLSKA PRESS/DZIENNIK BALTYCKI
Magdalena Grajnert

Pokemon GO w Skierniewicach

Magdalena Grajnert

Zabawa w Pokemon Go kwitnie też w Skierniewicach. Wbrew pozorom w łapanie stworków nie bawią się wyłącznie dzieci.

Jeśli spacerując po mieście natkniecie się Państwo na ludzi trzymających przed sobą telefon i sprawiających wrażenie, że czegoś szukają, prawdopodobnie spotkaliście osoby korzystające z aplikacji Pokemon Go.

Robiąca karierę, właściwie na całym świecie, aplikacja ma swoich miłośników także w Skierniewicach. Co prawda w naszym mieście nie doszło do spektakularnych wydarzeń, o którym można usłyszeć w mediach (wjazd samochodem w radiowóz czy śmierć w wyniku nieuwagi), ale łapiących wirtualne stworki jest sporo.

- Złapałem ich na razie około 50, rzeczywiście zabawa wciąga - mówi 24-Łukasz czekający na żonę w skierniewickim Rynku. - Tutaj w mieście łatwiej złapać Pokemony, bo tam, gdzie mieszkamy, nie widziałem ani jednego.

Pokemon GO pozwala graczowi łapać stworki dzięki smartfonowi, a po osiągnięciu określonego poziomu wystawiać je do walki. W Skierniewicach również są specjalne areny.

- Jedna jest tutaj i wieczorem ludzie przychodzą i walczą - mówi Natalia, zagadnięta przy skateparku na os. Widok. - Szczerze przyznam, że mnie ta zabawa nie kręci.

Serwery śledzą gracza dzięki nadajnikowi GPS i sygnalizuje obecność pokemona, którego można złapać. Podobno twórcom programu chodziło o nakłonienie ludzi do aktywności fizycznej, aplikacja wymaga bowiem przemieszczania się użytkownika. Dlaczego ludzie grają w Pokemon Go?

- Mam tylko jeden powód, kocham spotykać się z przyjaciółmi, a kiedy biegamy po całym mieście krzycząc „łap tego Jigglypuffa”, spotkania stają się o wiele zabawniejsze - tłumaczy Ola, uczennica 2 klasy gimnazjum. Jak się okazuje, z gry nie korzystają wyłącznie dzieci.

- Dla mnie to ma wartość sentymentalną, kiedyś grałem w nie na konsoli, jeszcze w gimnazjum - mówi menadżer z dużej firmy, proszący o anonimowość. - Teraz mogę chodzić i łapać je w prawdziwym świecie. Niestety, ograniczam się tylko do łapania, na trenowanie i walki już nie mam czasu.

Łowców pokemonów łatwo spotkać, trudniej ich namówić na zdjęcie.

- Ja to robię dla jaj, mam taką pracę, że muszę być na bieżąco z nowinkami - tłumaczy biznesmen, który dane również zastrzega do naszej wiadomości.

Magdalena Grajnert

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.