Pół roku po tragedii nic się nie zmieniło

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Pół roku po tragedii nic się nie zmieniło

Magdalena Grajnert

Dzieci z ul. Sobieskiego nie chcą się bawić przy płocie, którego część spadła na ich koleżankę z podwórka.

Jesienią 2015 roku 10-letnia Maja wyszła przed blok. Bawiła się z rówieśnikami na podwórku. W pewnym momencie doszło do nieszczęścia. Na dziecko spadło przęsło betonowego płotu. Od dramatycznych wydarzeń minęło pół roku. Na placu zabaw nic się nie zmieniło, a betonowy płot wciąż straszy.

Obiecywali złote góry

Jeszcze poprzedni prezydent wiele obiecywał mieszkańcom.

- Czego tu miało nie być - mówi Anna, mieszkanka osiedla. - Orlik, parkingi, przeniesiony i większy plac zabaw, ławki na których moglibyśmy usiąść. A po tej tragedii to już wszyscy się nami zainteresowali i myśleliśmy, że coś się ruszy. Jak widać, jedna tragedia to widocznie za mało...

Mieszkańcy dwa lata temu prosili urząd miasta o progi zwalniające. Z kilku wskazanych przez nich miejsc realizacji doczekał się jeden próg. Zdaniem lokatorów to stanowczo za mało.

- Ten jeden próg zamontowali jeszcze przed śmiercią Mai - mówi jedna z kobiet. - Kiedy pytaliśmy o więcej stwierdzili, że inne przeszkadzałyby mieszkańcom. Przecież my chyba najlepiej wiemy, co nam przeszkadza.

Prywatne posesje sąsiadujące z osiedlem przy ul. Sobieskiego 16 są ogrodzone betonowymi płotami. Wjeżdżając na teren osiedla trzeba zwolnić i sprawdzić czy z lewej strony nie nadjeżdża pojazd albo nie wychodzą piesi. Tam płot jest kompletny i nic przez niego nie widać.

- Ja zwolnię, bo mam małe dzieci, ale przejedzie jakiś młody i wcale się nie zatrzyma - dodaje Aneta. - A dzieci na naszym osiedlu na pewno nie brakuje.

Stanisław Lipiec, naczelnik wydziału dróg i komunikacji ratusza, nie przypomina sobie, żeby wpłynęło do niego pismo z prośbą o montaż progów.

- Jeśli mieszkańcy zwrócą się do urzędu miasta, sprawą zajmie się komisja ds. ruchu drogowego - zapewnia.

Ponad setka dzieci

Na osiedlu najmłodszych skierniewiczan nie brakuje.

- Jedna ma sześcioro, jedna pięcioro, jedna czworo - kobiety liczą dzieci sąsiadów. - Tylko w mojej klatce jest 21 dzieci, w drugiej 20. W naszym bloku jest pięć klatek, to łatwo policzyć. A tych bloków mamy trochę.

Za niskimi budynkami, w których mieszkają głównie byli pracownicy instytutu, rozciąga się duży, zielony plac. Poza jedną górką i kilkoma blaszanymi garażami teren jest niezagospodarowany. Kiedyś stały tu metalowe bramki do nogi, ale komuś przeszkadzały i nagle zniknęły.

- Potem chłopcy mieli drewniane bramki, ale też bardzo szybko zostały zdemontowane - mówi Dominika.

- Starsi ludzie gonią stąd dzieci, krzyczą, żeby szły pod swoje bloki - opowiada Anna. - Tak jakby to było ich.

Po dramatycznym finale zabawy przy płocie sąsiadującym z placem zabaw, rodzice byli przekonani, że sprawy nabiorą tempa i plac zostanie przeniesiony właśnie tutaj. Tymczasem póki co sprawa stanęła i nie wiadomo, kiedy urzędnicy się nią zajmą. - Jeszcze nie zapadła decyzja w tej sprawie - informuje krótko Edyta Cieślak, naczelnik wydziału spraw społecznych, której podlegają miejskie place zabaw.

- Miało się zmienić, a znowu wszystko zamieciono pod dywan - kwituje Monika.

Gdzie postawić auto

Dwa lata temu mieszkańcy pisali pisma do prezydenta Skierniewic: „(...)zwracamy się z ogromną prośbą, aby na naszym osiedlu przy ul. Sobieskiego 16 powstały parkingi. Po konsultacjach między mieszkańcami ustaliliśmy, iż najwygodniejszą lokalizacją pierwszego parkingu byłby teren między blokami 16J oraz 16K, a drugi parking między blokami 16 G, H, J, K. Plac zabaw można by przenieść na boisko, to rozwiązałoby problemy i kłopoty z dotychczasowym parkowaniem”.

Ale parking powstanie jeden.

- Projekt został przygotowany w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej - informuje Eugeniusz Góraj, wiceprezydent odpowiedzialny za inwestycje. - Na tym osiedlu jest jedyne miejsce między blokami, mieszkańcy sami je wskazali i tam powstanie parking.

Parking pomieści około 30 samochodów, dodatkowo pojawią się betonowe słupki, które uniemożliwią parkowanie na trawnikach.

- Nie chcemy, żeby mieszkańcy podjeżdżali pod same balkony - mówi Tadeusz Rudzik, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Ważny jest też porządek i estetyka, a samochody, które teraz stoją pod blokiem, zmieszczą się na parkingu.

Nowa linia MZK?

Z osiedla przy ul. Sobieskiego 16 do centrum można dojechać tylko autobusem linii nr 1. Żeby dostać się na os. Widok, należy się przesiąść w inny autobus. Część młodzieży uczy się w ekonomiku pod lasem, młodsze w podstawówkach w różnych rejonach miasta. Dla niezmotoryzowanych rodziców z większą gromadką transport dzieci do szkoły to wyprawa.

- Mamy bez samochodu nawet sześć razy chodzą między domem a szkołą, bo dzieci mają lekcje w różnych godzinach
- opowiada Monika. - Później jakieś dodatkowe lekcje, to czasami takiej mamie się nie opłaca wracać i po prostu siedzi w szkole. Na taksówki przecież jej nie stać.

Prezes MZK stwierdza, że tym roku na pewno nic w tej sprawie zrobić się nie da.

- Trzeba monitorować, ile tam jest osób i jeśli będzie taka potrzeba, w styczniu 2017 możemy wystąpić do prezydenta miasta - zapewnia Winicjusz Nowak, prezes spółki. - Dodatkowa linia to przede wszystkim koszty: dwa dodatkowe auta i kierowcy.

Prezes zapewnia, że autobusy są dopasowane i poza uciążliwością związaną z przesiadką, nie ma problemu z kontynuowaniem podróży na os. Widok.

- Jeśli młodzież szkolna ma bilet okresowy, to nie ponosi żadnych kosztów związanych z przesiadką - mówi.

Echa śmierci Mai

Mieszkańcy osiedla nie zapomnieli tragicznie zmarłej Mai. Na jej wspomnienie w oczach skierniewiczanek pojawiają się łzy. Wyjście na plac zabaw z dziećmi należy do rzadkości.

- My na boisko chodzimy, na placu zabaw w tym roku tylko raz byłam - mówi Aneta. - Monika, mama Mai, wcale tu nie przychodzi z młodszą córką...

- W zeszłym roku tutaj w zbijaka grałyśmy z dziećmi - dodaje Anna. - Teraz człowiek patrzy i wszystko mu się przypomina.

O dramatycznych wydarzeniach jeszcze trudniej zapomnieć patrząc na płot. Wybrakowany, z częściowo wymontowanymi przęsłami rzuconymi niedbale na teren szwalni, pozwala swobodnie przechodzić z jednej strony na drugą. Jedyną częścią z siatką jest ta, którą zabezpieczono bezpośrednio po wypadku. Próbowaliśmy się dodzwonić do pełnomocnika właściciela płotu i otrzymaliśmy sms, że nie może teraz rozmawiać i prosi o wiadomość. Na pytanie czy właściciel rozważa wymianę ogrodzenia, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Magdalena Grajnert

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.