Policjantka podrobiła podpisy podejrzanego?
Policjantka została oskarżona przez prokuraturę o podrobienie protokołu przesłuchania mężczyzny podejrzanego o zgwałcenie byłej żony.
Monice R. z Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu grozi do 5 lat więzienia. Mieszkanka pow. łowickiego nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów.
Do Sądu Rejonowego w Łowiczu wpłynął akt oskarżenia przeciwko funkcjonariuszce. Ma on związek z przesłuchaniem Andrzeja K., które protokołowała Monika R.
Doszło do niego 4 czerwca 2013 r. w łowickiej komendzie policji. Andrzej K. trafił tam po tym, jak sam wezwał policję do, jego zdaniem, niewłaściwie zachowującego się syna. Przy okazji pobytu w komendzie policji dowiedział się, że jego była żona oskarżyła go o trzykrotne zgwałcenie. 19 lutego 2014 r. mężczyzna otrzymał z Sądu Rejonowego w Łowiczu materiały związane z toczącym się przeciwko niemu śledztwem.
- Odkryłem wtedy, że trzy rzekomo moje podpisy i sformułowanie, potwierdzające, iż treść zeznań jest zgodna z moimi wyjaśnieniami, zostały sfałszowane - mówi łowiczanin, którego sprawa karna toczy się przed łowickim sądem.
Andrzej K. powiadomił śledczych o swoim odkryciu i sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Skierniewicach. Śledczy powołali grafologa, który stwierdził, że podpisy i adnotacja przypisywane 64-latkowi faktycznie nie są jego autorstwa.
Śledczy pobrali próbki pisma od trójki funkcjonariuszy KPP, pracujących w pokoju, w którym przesłuchiwano mieszkańca Łowicza. Z ustaleń specjalisty wynika, że zapisy "zostały sfałszowane metodą naśladownictwa" przez ówczesną aspirant Monikę R. Usłyszała ona zarzuty przekroczenia uprawnień przez podrobienie protokołu przesłuchania Andrzeja K., który to dokument został następnie użyty jako autentyczny w postępowaniu przygotowawczym, a potem sądowym.
Andrzej K. twierdzi, że nie ma pojęcia, dlaczego kobieta podrobiła jego podpisy. Mężczyzna przypuszcza, że może mieć to związek z jego konfliktem z jednym z synów. - Kiedyś powiedział mi, że mnie zniszczy, bo ma duże znajomości w policji - mówi Andrzej K. i zapewnia, że nie zgwałcił byłej małżonki. - W sfałszowanym protokole pojawił się też zapis, którego nie było w oryginale. Informował on o tym, że mam niby zdawać sobie sprawę, iż jestem podejrzany o gwałty na swojej byłej żonie - dodaje 64-latek.
21 listopada 2014 r. Jacek Banachowicz, komendant powiatowy policji w Łowiczu, w związku z postawieniem jego podwładnej zarzutów w sprawie karnej zawiesił ją w obowiązkach służbowych. Po wygaśnięciu terminu zawieszenia kobieta na początku tego roku wróciła do pracy w policji. Komendant Banachowicz twierdzi, że nie mógł przedłużyć podwładnej zawieszenia, gdyż nie pozwalały mu na to przepisy.
- Została przeniesiona na inne stanowisko i nie ma żadnej możliwości utrudniania postępowania karnego - informuje szef łowickiej policji, który dodaje, że przeciwko policjantce ciągle prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne.
Zakończy się ono po wyroku sądu. Trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi, gdyż sprawa Moniki R. nie trafiła jeszcze na wokandę. Ona sama nie chce rozmawiać na temat stawianych jej zarzutów.