Praca dla swoich zawsze się znajdzie

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Praca dla swoich zawsze się znajdzie

Rafał Klepczarek

Mirosław Karcz, szef PSL w gminie Domaniewice, a zarazem członek powiatowych władz ludowców w Łowickiem, został zatrudniony na stanowisku dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg i Transportu. Mieszkaniec Skaratek jest obecnie drugim dyrektorem powiatowej jednostki, gdyż zastępuje dyrektor Annę Gajek-Sarwę, która jest obecnie na urlopie rodzicielskim.

- Zostałem zatrudniony w PZDiT do czasu powrotu z urlopu pani dyrektor - informuje Mirosław Karcz, który miesięcznie odbiera niewiele ponad 4 tys. zł brutto. Wynagrodzenie Anny Gajek-Sarwy miesięcznie wynosi 5.450 zł brutto. Obecnie wypłaca je ZUS.

Mieszkaniec powiatu łowickiego uważa, że starosta łowicki Krzysztof Figat (PSL) zaproponował mu tę pracę nie po linii partyjnej, ale docenił w ten sposób jego doświadczenie zawodowe. Z kolei włodarz powiatu łowickiego, będący zarazem wiceszefem PSL w Łowickiem, przyczyn powierzenia odpowiedzialnego stanowiska partyjnemu koledze upatruje w jego "umiejętności kierowania ludźmi".

Mirosław Karcz z ukończył Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W latach 1998-2002 był wicestarostą łowickim. Następnie przez 13 lat pracował w obecnej skierniewickiej delegaturze Narodowego Funduszu Zdrowia w Łodzi. W połowie 2013 roku otrzymał wypowiedzenie od nowej dyrektorki łódzkiego oddziału NFZ - Jolanty Kęckiej.

Jesienią 2013 roku został zatrudniony w Stadninie Koni w Walewicach. Był kierownikiem gospodarstwa obejmującego Walewice, Sobotę i Psary. Odszedł z pracy 13 marca tego roku, wiedząc, że trafi do powiatowego zarządu dróg. Pięć dni później podpisał umowę z Zarządem Powiatu Łowickiego na zastępstwo dyrektorki PZDiT.

Zdublowanie stanowisk dyrektora PZDiT nie podoba się opozycji. - Oczywiste jest, że pan Karcz nie został przyjęty do Powiatowego Zarządu Dróg i Transportu, bo jest drogowcem, ale dlatego, że jest zaufanym pana starosty - mówi Janusz Michalak, opozycyjny radny powiatowy z Samorządowców Razem.

Posadki dla znajomych królika nie są domeną ludowców. Także Krzysztof Kaliński, burmistrz Łowicza pieniędzmi podatników umie się odwdzięczyć za polityczne poparcie.

Oburzeni czytelnicy informują nas, że włodarz zawarł kolejną dobrze płatną umowę z Marcinem Kosiorkiem w zakresie działań, do których szefem PiS w Łowickiem nie ma wykształcenia.

Nauczycielowi języka polskiego i wiedzy o społeczeństwie w gminnym zespole szkół w Błędowie już w marcu zlecono przygotowanie koncepcji zagospodarowania majątku ruchomego na zakupionej przez ratusz działce przy ul. Kaliskiej. Marcin Kosiorek, który typowany jest na prezesa nowej spółki zarządzającej przynoszącą straty nieruchomością, otrzymał za to 3,2 tys. zł brutto.

To jednak nie koniec. Włodarz miasta zlecił swemu koalicjantowi opracowanie koncepcji zagospodarowania nieruchomości przy ul. Kaliskiej 5 oraz przygotowanie dokumentów niezbędnych do rejestracji spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Trzymiesięczna umowa od kwietnia do czerwca opiewa na 9,6 tys. zł.

Obie strony umowy nie komentują jej zasadności.

Karol Mojkowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska uważa, że z punktu widzenia mieszkańca podstawową zasadą rządzącą finansami publicznymi jest ich jawność. To dzięki niej możemy się dowiedzieć kto, z kim, za ile i na co podpisuje umowy, za które koniec końców płacimy my wszyscy, jako podatnicy.

- W przypadku polityków działających w indywidualnej opinii czytelnika bądź czytelniczki nagannie, o ile tylko nie zostało złamane prawo, można niestety wyciągać jedynie odpowiedzialność polityczną - dodaje reprezentant organizacji, która patrząc władzy na ręce, analizuje jawność życia publicznego w Polsce. - Czyli zapamiętać, jak ktoś pracuje i wziąć to pod uwagę w czasie głosowania. To co warto robić na co dzień, to monitoring funkcjonowania instytucji opłacanych z naszych pieniędzy, w tym spółek komunalnych. Każdy bowiem ma prawo poznać np. kwalifikacje osób pełniących stanowiska oraz dowiedzieć się w szczegółach, jak przebiegała procedura konkursowa.

Mojkowski nie kryje oczywiście, że urzędy często omijają szerokim łukiem takie procedury. - Wiedza jednak to władza, a możliwość dowiadywania się o sprawy publiczne gwarantuje Konstytucja RP w artykule 61. - przypomina przedstawiciel niezależnej pozarządowej organizacji. - Warto z tego prawa korzystać!

Rafał Klepczarek

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.