Praca w Łódzkiem: Nie chcą być pomocnikiem ciastkowego
Bezrobocie w naszym regionie jest najniższe w historii. Coraz trudniej znaleźć jednak dobrego pracownika.
Statystyki jednoznacznie mówią, że poziom bezrobocia w kraju obniża się regularnie od co najmniej sześciu miesięcy. Stopa bezrobocia w końcu czerwca wyniosła 8,8 proc., a Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podkreśla, że tak dobrego wyniku nie było od ośmiu lat.
W województwie łódzkim jest nieco gorzej, bo stopa bezrobocia w czerwcu wyniosła 9,3 proc., ale to i tak nieźle w porównaniu do lat ubiegłych.
Najlepsza sytuacja jest w powiecie skierniewickim, gdzie na koniec czerwca odnotowano stopę bezrobocia na poziomie 5,5 proc., zaś w samych Skierniewicach - 8,1 proc.
- To prawda, że stopa bezrobocia jest najniższa w historii, zwłaszcza jeśli chodzi o powiat skierniewicki, ale w skali lokalnej nie ma to większego znaczenia dla mieszkańców, bo przecież wiadomo, że nowych miejsc pracy nie przybyło - ocenia Ryszard Pawlewicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Skierniewicach.
Chociaż nie powstały nowe zakłady pracy, to i tak na przestrzeni 6 miesięcy 2016 roku pracę podjęło 750 bezrobotnych, nie licząc 97 tych, którzy otrzymali pracę subsydiowaną przez urząd pracy. Dyrektor przyznaje, że pojawiło się wprawdzie więcej ofert pracy, ale nie tylko to spowodowało, że jest mniej bezrobotnych.
- Zaobserwowaliśmy, że bezrobotni zaczęli legalizować swoją pracę w szarej strefie - mówi Ryszard Pawlewicz. - Coraz częściej zdarza się, że ktoś otrzymuje od nas ofertę pracy, której nie może nie przyjąć, bo straci status bezrobotnego, po czym wraca z umową o pracę, ale od innego pracodawcy. Może to sugerować, że wykonywał pracę na czarno, zaś jego pracodawca, nie chcąc go stracić, dał mu umowę.
Niewiele osób bez pracy pozostaje także w powiecie rawskim - stopa bezrobocia na koniec czerwca wyniosła tam 5,5 proc., zaś w ewidencji figuruje zaledwie 1.210 bezrobotnych.
- Dobrze, że jest niskie bezrobocie, ale z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że powiat rawski jest zagłębiem sadowniczym i dużo osób znajduje pracę sezonową - tłumaczy dyrektor rawskiego PUP Bożena Woźniak. - Jeśli ktoś potrafi wyciągnąć z pracy w sadzie 150 zł dziennie, to w skali miesiąca wychodzi niezły zarobek. Zwyczajowo też absolwenci szkół rejestrują się w urzędzie po wakacjach. Myślę, że swoje zrobił także program 500+. Ludzie dostali pieniądze do ręki i mniej desperacko rozglądają się za pracą.
Niską stopę bezrobocia - na poziomie 7,8 proc. - odnotował również powiat łowicki.
- Oczywiście jest to spadek sezonowy, bo jesteśmy bogaci w firmy zajmujące się przetwórstwem owocowo-warzywnym, które w tym zwłaszcza okresie roku potrzebują najwięcej pracowników - mówi wicedyrektor łowickiego PUP Cezary Gawroński. - W tym roku jednak spadek poziomu bezrobocia jest tak znaczny, że sami jesteśmy zaskoczeni. Przecież na początku roku 2016 w naszym rejestrze było 3.108 bezrobotnych, a więc do tej chwili ich liczba zmniejszyła się o prawie 600 osób!. Jednak o tym, czy spadek liczby bezrobotnych jest trendem stałym zadecydują statystyki jesienne i zimowe - dodaje. - Będziemy też wiedzieć, czy mamy dobrą koniunkturę gospodarczą.
Zdaniem analityków rynku pracy sytuacja jest wyjątkowo korzystna dla poszukujących pracy, bowiem pracodawcy zaczynają podnosić lament, że mają kłopoty z kompletowaniem załóg. W takich warunkach osoby poszukujące pracy mogą przebierać w ofertach i dyktować swoje warunki płacowe. Zresztą coraz częściej mówi się, że firmy, chcąc pozyskać siłę roboczą, zaczęły proponować wyższe stawki.
Jednak - jak już zaznaczył dyrektor Pawlewicz - statystyki mają niewielkie znaczenie dla mieszkańców lokalnej społeczności.
- Owszem, zaczęły pojawiać się oferty z płacą wyższą od minimalnej, ale ciągle jeszcze widoczna jest różnica między możliwościami płacowymi pracodawców, a oczekiwaniami potencjalnych pracowników - mówi. - Jeżeli odbywa się giełda pracy dla 20 pracowników budowlanych i przedstawiciel firmy chciałby, aby przyszły pracownik posiadał wszelkie kwalifikacje niezbędne do wykonywania prac wykończeniowych, a proponuje płacę minimalną, to chyba coś nie jest w porządku. A gdy przyszły pracownik zapytał go, czy przewiduje jakieś premie, to się obruszył i powiedział, że on płaci zgodnie z prawem, więc wymaga dobrej pracy...
Zdaniem dyrektora taka postawa niekoniecznie oznacza, że pracodawca nie ma ochoty dać pracownikowi godziwych zarobków.
- Najczęściej nie może inaczej, bo przy silnej konkurencji dostał zlecenia, za które sam otrzymuje niskie wynagrodzenie - tłumaczy dyrektor. - Nie stać go zatem na podwyżkę płac.
Bywa jednak tak, że sposób, w jaki pracodawcy traktują swoich pracowników, zniechęca ludzi do pracy w ich firmach. Wieść o ich wyczynach roznosi się zresztą lotem błyskawicy.
- Miałem wyznaczony termin operacji chirurgicznej i popełniłem błąd, uczciwie informując o tym swojego pracodawcę. Ustaliliśmy, że pracę będę wykonywał w domu, na co się zgodził - wzdycha pan Kamil, informatyk ze Skierniewic, który w poprzedniej pracy zajmował się zarządzaniem bazami danych. - Dwa dni później otrzymałem wypowiedzenie. A mogłem przecież nic nie mówić i pójść sobie na zwolnienie lekarskie.
Teraz zamierza szukać pracy w Warszawie, bo w Skierniewicach nie widzi dla siebie miejsca.
- Przecież nie przyjmę oferty dla „pomocnika ciastkowego” - ironizuje.
Problem w tym, że ofert jest na pewno więcej, ale brakuje ich dla osób z wyższym wykształceniem, a zwłaszcza w wieku powyżej 50 lat.
- Rok temu była reforma programowa i liczba godzin przedmiotu, którego uczyłem drastycznie się zmniejszyła - mówi 52-letni były nauczyciel jednej ze skierniewickich szkół ponadgimnazjalnych z ukończonymi czterema kierunkami studiów podyplomowych. - Zaproponowano mi nową umowę, za którą dostałbym może 400 złotych miesięcznie, więc nie opłacało mi się jej przyjąć, bo musiałbym te pieniądze wydać na dojazdy. Od tamtej pory nie mogę znaleźć pracy.
Do rawskiego pośredniaka również wpływa więcej ofert pracy i są one bardziej korzystne.
- Ponieważ trudno znaleźć pracowników, pracodawcy coraz częściej oferują dodatkowe bonusy, więc czasem wychodzi nawet 3 tys. zł miesięcznie - mówi dyrektor Bożena Woźniak.
Poprawa płacy i warunków pracy nie jest zatem jeszcze ogólną praktyką. Wszyscy zgodnie przyznają, że zarobki mogą wzrosnąć dopiero wtedy, gdy powstaną nowe zakłady pracy, a więc konkurencja dla istniejących firm.
Coś w tym względzie ma drgnąć na rynku skierniewickim. Jak informuje bowiem Krzysztof Jażdżyk, prezydent Skierniewic, we wrześniu przy ul. Rybickiego ma się rozpocząć budowa stacji paliw BP, która trzy miesiące później ma być gotowa. Dzięki temu może przybyć ok. 30 miejsc pracy. - Mamy już zaawansowane rozmowy z niemieckim inwestorem, który chce kupić działkę przy ul. Rybickiego i zbudować fabrykę - mówi prezydent. - Prawdopodobnie w październiku na Rawce rozpocznie działalność fabryka Topsil Global, która da około 100 miejsc pracy.
Gospodarz miasta przede wszystkim jednak liczy na to, że powstanie w mieście Europejskie Centrum Ortopedii Dziecięcej, które może stać się kołem zamachowym skierniewickiej gospodarki. Czekamy.