Pranie mózgu czyli o zmęczeniu materiału

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Sławomir Burzyński

Pranie mózgu czyli o zmęczeniu materiału

Sławomir Burzyński

W skierniewickim samorządzie miały obowiązywać inne, podobno lepsze, standardy. Czy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że stanowiska w miejskich spółkach radnym się należą…

„Kolejny miejski radny dostał od miasta pracę. Po Leszku Jeku, zatrudnionym od 1 sierpnia w Miejskim Zakładzie Komunikacji, w spółce komunalnej znalazł pracę Andrzej Melon. Przewodniczący RM rzucił zawód taksówkarza i od początku tego miesiąca zarabia w Wod-Kanie” - pisaliśmy w poprzednim numerze „ITS”.

Tekst wywołał burzę szczególnie, że dotyczy tak eksponowanej funkcji jak szef miejskiej rady.

Zaskakują niektóre wypowiedzi radnych opozycyjnych, ale jeszcze bardziej szokują opinie części radnych z ugrupowania Razem dla Skierniewic prezydenta Krzysztofa Jażdżyka. Jak się okazuje, nie ma tam jednomyślności. Jest nawet gorzej - wyczuwa się „zmęczenie materiału” autorytarnymi rządami i nawet gotowość do rozłamu.

W nieoficjalnych rozmowach słyszymy o kolejnej wpadce prezydenta. Pierwszą było zatrudnienie w Energetyce Cieplnej narzeczonej wicemarszałka województwa, a teraz pracę w spółce znalazł sam przewodniczący rady, choć robotę miał i przecież nie głodował.

- Sporo radnych się uzależniło również w ten sposób, że powsadzało swoich krewnych do spółek i miejskich jednostek - słyszymy z ust radnego z RdS.

- Jest gorzej niż było za Trębskiego, a będąca najbliżej prezydenta Basia (czyli obecnie doradca prezydenta, a wcześniej szefowa jego komitetu wyborczego - przyp. red.) kładzie mu do głowy, jaki to jest wspaniały i mózg mu pierze frazesami. Baśce się coś należało, ale doradca? Słaby pomysł - to kolejna opinia osoby przychylnej prezydentowi.

Oszczędności Wod-Kanu

Przewodniczący RM Andrzej Melon jest kontrolerem wewnętrznym w spółce Wod-Kan.

Jak wyjaśnił nam prezes Jacek Pełka, prawie we wszystkich 29 pojazdach firmy zamontowano GPS-y i głównym zadaniem kontrolera wewnętrznego będzie kontrola nad tym taborem, ponadto Andrzej Melon zajmie się kwestią zaopatrzenia w paliwo.

- Teraz mamy umowę z MZK, ale nie jestem zadowolony, liczę na większe oszczędności. To właśnie zadanie dla Andrzeja Melona - podsumował prezes.

Jeden z pracowników Wod-Kan skwitował to w ten sposób: - Nowe stanowisko będzie kosztowało firmę pewnie nie mniej niż 5 tysięcy złotych miesięcznie i pan Melon będzie musiał lać do baków wodę, żeby się zwróciło. A zarobek gdzie?

Andrzej Melon, poproszony o komentarz stwierdził, że nie ma nic więcej do przekazania ponad to, co powiedział nam w minionym tygodniu:

- Prezes ma wizję prowadzenia spółki i taka osoba jak ja była mu potrzebna, więc złożył propozycję, a ja ją przyjąłem.

Komentują radni Forum

Radni, którzy w skład RM weszli startując z KWW Leszka Trębskiego Forum i są teraz w opozycji do prezydenta Jażdżyka, o dziwo, jednoznacznie nie potępiają decyzji o zatrudnieniu Andrzeja Melona.

Jerzy Gołębiewski lawiruje, jak może, by się uchylić od komentarza.

- Dopiero teraz się o tym dowiaduję, a czy to dobrze, czy źle? Nie ja go zatrudniałem, nie mnie to komentować. Jeżeli w firmie jest taki fachowiec potrzebny i firma na tym zyska, to czemu nie…

Adam Stanecki przypomina, że odkąd sięga pamięcią, prezydenci zawsze obsadzali stanowiska swoimi ludźmi.

- Tak było i będzie, następca prezydenta Jażdżyka też będzie zatrudniał swoich - uważa radny. - Jeżeli prezes Wod-Kanu uznał, że pan Melon jest mu potrzebny na tym stanowisku i jest specjalistą w tej dziedzinie, to go zatrudnił. To sprawa prezesa i przewodniczącego Andrzeja Melona - dodaje.

Leszek Trębski, który w ciągu dwóch swoich kadencji rządzenia miastem nie widział nic nagannego w tym, że zatrudnienie w miejskich spółkach znajdowali radni (m.in.: w Wod-Kan - radny Adam Kędzior, Energetyce Cieplnej - Mariusz Dziuda czy Agnieszka Gansner) i członkowie ich rodzin, obecnie nie pochwala działań prezydenta Krzysztofa Jażdżyka (który za prezydentury Ryszarda Bogusza, będąc radnym, też znalazł pracę w miejskiej spółce OSiR, skąd „wyleciał” po dojściu Trębskiego do władzy).

- Wątpię, żeby w Wod-Kanie potrzebny był fachowiec do spisywania GPS-ów, bo z tym jest roboty na 2 godziny w miesiącu. A nawet jak zakres obowiązków byłby większy i miałby być karbowym dla kierowców… W mojej ocenie tworzenie stanowiska pod osobę to sztuka dla sztuki. Ale co miałby robić były policjant i potem przez kilka lat taksówkarz? Być policjantem nad kierowcami, na tym się zna - kwituje opozycyjny radny.

Beata Jabłońska mówi, że w świetle polityki prowadzonej przez obecnego prezydenta, sprawą przewodniczącego rady zaskoczona nie jest.

- Polityka ta jest nieekonomiczna, bo miejsca pracy są dublowane, a tak nie powinno się dziać. Pan Melon będzie rozliczał kwestie paliwowe? To może robić każdy pracownik administracyjny w spółce, więc odnoszę wrażenie, że jest to stanowisko „pod” radnego. Radny powinien mieć pracę nie związaną ze spółkami miejskimi, chyba, że pracowałby tam wcześniej. To, co się stało, jest nieetyczne - podsumowuje.

Paweł Ludwicki, sam od lat pracujący w spółce Wod-Kan, nie chciał skomentować zatrudnienia przewodniczącego rady.

Komentują radni RdS

Dorota Bogatko przyznaje, że sytuacja „źle się kojarzy”.

- Zatrudnienie pana Melona w spółce miejskiej było dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Prezydent nie konsultował z radnymi koalicyjnymi kwestii zatrudnienia przewodniczącego, ale prezydent nie ma takiego obowiązku. Cała sytuacja jest dosyć niezręczna, bo choć pod względem prawnym nie można zabronić zatrudnienia przewodniczącego rady w spółce miejskiej, to oddźwięk społeczny nie jest pozytywny. Mam nadzieję, że pan przewodniczący będzie umiał pogodzić obowiązki zawodowe z funkcją w radzie, która wymaga sporo zaangażowania i czasu - mówi.

Adam Moskwa potwierdza, że „sytuacja z panem Melonem została w zły sposób zrobiona”, choć uważa, że przewodniczący miejskiej rady ma nawał obowiązków, a wysokość jego diety jest za mała.

- Podjęcie pracy w Wod-Kanie nie było dobrym kierunkiem i trzeba się nad tym tematem pochylić. Podniesienie wysokości diet rozwiązałoby kłopot - uważa radny.

Bartłomiej Wójcik
mówi, że najważniejsze są kompetencje Andrzeja Melona na nowym stanowisku. Nie waha się przyznać, że jest rozżalony sposobem, w jaki radni, przede wszystkim z ugrupowania prezydenta Krzysztofa Jażdżyka, dowiedzieli się o zatrudnieniu przewodniczącego.

- Czuję się o tyle źle, że o wszystkim dowiedziałem się z mediów. Nie tak to powinno wyglądać pod względem informacyjnym, przecież przewodniczący rady jest wedle statutu najważniejszą osobą w mieście. Wiemy, ilu radnych pracuje w spółkach miejskich i to nie zaskakuje. Zaskakuje bardziej forma, w jakiej to zostało zrobione - mówi radny dodając, że rozmawiał z przewodniczącym o sprawie i usłyszał, że jego obowiązki w radzie miasta są tak pracochłonne, że nie ma czasu na wykonywanie zawodu taksówkarza.

- Jesteśmy samorządem, gdzie są chyba najmniejsze diety. Będę na najbliższej sesji wnioskował, żeby je zwiększyć - zapowiada.

Jerzy Oleksiński zastanawia się, czy przewodniczący będzie w stanie pogodzić pracę w radzie z obowiązkami na nowym stanowisku w miejskiej spółce.

- Mam wątpliwości, czy to się uda. Poza tym jest niezręczna sytuacja, jeśli rada, jak co roku, będzie głosowała nad wysokością taryf za wodę… Jak się wtedy zachowa pan przewodniczący, pracownik Wod-Kanu? - zastanawia się radny i dodaje: - Absolutnie z nami nie konsultowano decyzji o zatrudnieniu pana Melona. Byłem w szoku, że wydarzyła się taka sytuacja. Jako radni powinniśmy wiedzieć, że pan prezydent ma takie lub inne plany. Pozostał niesmak.

Jarosław Borowski mówi wprost: - W mojej ocenie rozpoczęcie pracy w spółce Wod-Kan przez przewodniczącego miejskiej rady jest rzeczą niedopuszczalną. Radnym, a tym bardziej przewodniczącemu, nie wolno robić takich rzeczy - uważa. I dodaje: - Kilka miesięcy temu do EC przyjęto nową pracownicę, która po nagłośnieniu sprawy ustąpiła ze stanowiska. Jestem przekonany, że pan przewodniczący postąpi podobnie.

Grzegorz Płuska stwierdza, że ktoś w Skierniewicach pracować musi, a w poprzedniej kadencji przewodniczący RM też pracował w miejskiej spółce, tyle że na dyrektorskim stanowisku.

- Natomiast jeśli chodzi o moralność i etykę, to pytanie do przewodniczącego. Ale dla mnie też jest zaskoczeniem, bo pewne rzeczy miały być zmienione - mówi.

Zbigniew Wyszogrodzki stwierdza, że o wszystkim dowiedział się z gazety.

- Każdy musi gdzieś pracować, pan Melon nie poszedł jak Dziuda na dyrektora, tylko na zwykłego pracownika - kwituje.

Komentują radni PO i PiS

Tadeusz Roszkowski (PO) nie robi ceregieli ani afery z pracą radnych.

- Każdy musi gdzieś pracować, czy w spółce, czy innej firmie. Andrzej Melon nie jest jakimś banitą. Tak się złożyło, że jest przewodniczącym rady i prezes Wod-Kanu go zatrudnił. Nie sądzę, żeby była na to presja z góry. Dziuda w EC też mi nie przeszkadzał - przekonuje radny, którego syn jest również pracownikiem spółki Wod-Kan. - To nie jest świeży pracownik, syn już tam raz pracował zaraz po studiach i wie, co ma robić w spółce. Nie było żadnych koligacji - zapewnia.

Krystyna Cieślak (PO) po pierwsze zaprzecza, że jej syn pracuje w spółce miejskiej (bo jego zatrudnienie na umowę-zlecenie w spółce OSiR Nawa jest już nieaktualne), a o nowej pracy przewodniczącego się nie wypowiada, bo „politykę kadrową prowadzi prezydent”.

- Nie mam zdania, na razie się przyglądam. Czekam, co będzie dalej - mówi radna.

Leszek Jek (PO), który latem też znalazł robotę w miejskiej spółce MZK, mówi krótko:

- To wewnętrzna sprawa Razem dla Skierniewic i całej koalicji, powinni sami rozwiązać ten problem. Ja, podkreślam, w tej koalicji nie jestem.

Grzegorz Zegarek (do rady wszedł z listy PiS) uważa, że polityka kadrowa należy do prezydenta i radni na nią wpływu nie mają. Nie wie też, czy była potrzeba zatrudnienia radnego w spółce, czy nie.

- Może nie jest to naturalne, ale w Skierniewicach do tego się przyzwyczailiśmy. W poprzednich kadencjach zdarzało się częściej, że osoby spokrewnione z radnymi otrzymywały stanowiska w spółkach. Nie powinniśmy nikogo dyskredytować tylko dlatego, że jest radnym - uważa.

Dariusz Chęcielewski (PiS) mówi krótko:

- Nie ma co komentować. I tyle.

Paweł Słojewski (PiS) jest bardzo zawiedziony postawą radnego Andrzeja Melona i nie tylko.

- Uważałem, że nie będzie korzystał z przywilejów bycia radnym. A w wyborczych zapowiedziach Krzysztofa Jażdżyka były zapewnienia, że takie sytuacje nie będą miały miejsca i sądziłem, że tego unikniemy. Dla mnie to spory zawód.

Tomasz Chadamik (PiS) nie chce się wypowiadać, nie znając wszystkich okoliczności sprawy.

- Pan prezydent jest odpowiedzialny za politykę związaną z zatrudnieniem i to jego decyzja, a nie rady miasta - mówi.

Maciej Wieprzkowicz (PiS) uważa, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.

- Działo się tak w poprzednich kadencjach, byłem temu przeciwny, a obecna sytuacja pozostawi duży niesmak wśród mieszkańców miasta. Nie mam żalu do obu radnych, ale skoro ich nie gryzą sumienia i dla nich sytuacja jest w porządku, niech wyborcy ocenią - kwituje.

Ile zarabia nasz przewodniczący

Przewodniczący skierniewickiej RM musiał rzucić zawód taksówkarza i żeby z czegoś żyć, zatrudnić się w spółce komunalnej. Wszystko dlatego, że ma małą dietę?

W Skierniewicach dieta przewodniczącego RM wynosi 1.987,27 zł. Tyle otrzymuje Andrzej Melon, ale część radnych uważa, że to wynagrodzenie zbyt skromne i trzeba je podnieść.

- Uważam, że to zły pomysł - mówi prezydent Krzysztof Jażdżyk, pytany o ewentualną podwyżkę diety przewodniczącego. - Podwyżki tego rodzaju zawsze wywołują negatywne odczucia wśród mieszkańców - dodaje.

Ile mają gdzie indziej

rady | Create bar charts

Sprawdziliśmy, jakie uposażenie mają przewodniczący rad w innych miasta regionu.

W Kamieńsku ma on zryczałtowaną dietę w wysokości 1.290 złotych, w Przedborzu przewodniczący zarabia 1.320 zł.

W Radomsku dieta szefa rady wynosi 1.950 zł, jest on zatrudniony w miejskiej spółce Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej.

W Wieluniu przewodniczący RM dostaje zryczałtowaną dietę w wysokości 1.291,73 zł, a pracuje w tamtejszym Przedsiębiorstwie Komunalnym na stanowisku kierownika zakładu miejskiej gospodarki mieszkaniowej.

W Bełchatowie szef rady pobiera dietę w wysokości 1.947 zł, pracując zawodowo w PGE Kopalni Bełchatów.

Większą od niego dietę ma przewodnicząca RM w Zelowie - 1.986 zł (pracuje w Łódzkiej Agencji Rozwoju Regionalnego).

Przewodniczący rady powiatu bełchatowskiego pobiera 1.722 zł diety, jest też prezesem miejskiej spółki BTBS (budownictwo społeczne).

Temat będzie kontynuowany.

W przyszłym tygodniu przedstawimy wysokość zatrudnienia w pozostałych miejskich jednostkach i stanowisko prezydenta Krzysztofa Jażdżyka

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.