Skierniewiczanka pochodziła z zacnych rodzin Pawłowskich oraz Rybickich. Jej życie jak w soczewce skupiło wojenne losy Polaków.
W poniedziałek, 6 marca w wieku 93 lat zmarła Jadwiga Trojanowska-Tyblewska, prawnuczka dr. Stanisława Rybickiego, przez całe życie związana ze Skierniewicami.
W naszym mieście kończyła szkołę podstawową Benity Folfoszyńskiej, tutaj też uczęszczała na Pensję Żeńską Koła Macierzy Szkolnej. Pochodziła z zasłużonej dla miasta rodziny, zarówno ze strony babki z domu Rybickiej, jak i ze strony dziadka Pawłowskiego.
Dr Rybicki znany jest wszystkim skierniewiczanom jako założyciel szpitala w naszym mieście i kolejowej służby zdrowia. Pawłowscy natomiast prowadzili jedną z pierwszych aptek, a potem składów aptecznych w Skierniewicach, należących do rodziny od XIX wieku aż do zakończenia II wojny światowej.
W latach międzywojennych ojciec Jadwigi, Jan Trojanowski, pracownik starostwa powiatowego w Skierniewicach, późniejszy zastępca starosty, zakupił posiadłość i wybudował dom na Rudzie zwany Trojanówką. Pani Jadwiga, chcąc kontynuować farmaceutyczne tradycje rodzinne, studiowała w czasie okupacji na tajnych kompletach w Warszawie na wydziale farmacji. W tym czasie ukończyła też kurs sanitarny i działała w Radzie Głównej Opiekuńczej pomagając uwięzionym i poszkodowanym.
Po wybuchu powstania warszawskiego ostatnim pociągiem pojechała do Warszawy, aby włączyć się do walki jako żołnierz Wojskowej Służby Kobiet. Budowała barykady, pracowała przy klejeniu opasek z kalichlorkiem na butelkach z benzyną, ustawiała zasieki na Starym Mieście, przez 2 miesiące opatrywała rannych. Po upadku powstania znalazła się w niewoli; przez obóz w Ożarowie trafiła do Łambinowic, a potem do Stalagu IV B Muhlberg. Tam bardzo ciężko zachorowała na szkarlatynę. Udało jej się z tego wykaraskać. W obozie przeżywała ogromny głód, często ratowała się brukwią.
Po tych przeżyciach podczas powstania i obozie przez całe życie pozostał w niej strach przed głodem - przez wiele lat w jej domu musiał być zawsze dodatkowy chleb. W 1945 roku, natychmiast po wyzwoleniu, wraz z grupą więźniarek i francuskim dominikaninem księdzem Robertem, przecinając druty obozu nożycami, uciekła z obozu. Dołączyli do grupy więźniów z Ravensbruck, aby wrócić jak najszybciej do domu. Po morderczej pieszej wędrówce, która trwała cały miesiąc, dotarła wreszcie do domu, do uszczęśliwionej rodziny, która przez długi czas bezskutecznie jej poszukiwała.
Pani Jadwiga przez całe powojenne życie pracowała jako magister farmacji w aptece w Żyrardowie, ale wciąż była związana uczuciowo ze Skierniewicami i nie zerwała więzi z naszym miastem. Należała do Towarzystwa Przyjaciół Skierniewic, uczestniczyła w życiu skierniewickiego środowiska żołnierzy AK i stowarzyszenia Szarych Szeregów. Prawie do końca swoich dni współpracowała z Muzeum Powstania Warszawskiego, opracowywała fiszki o powstańcach i akcjach powstania.
Kultywowała też pamięć o swoich skierniewickich przodkach. Do końca życia nie mogła pogodzić się ze śmiercią swojego brata Stefana Trojanowskiego, harcerza Szarych Szeregów, rozstrzelanego w 1943 roku przez Niemców w Głownie. Pozostały po niej pamiętniki z wpisami przyjaciół i kolegów z okresu szkolnego oraz studiów, pobytu w obozach z nazwiskami dawnych skierniewiczan.
Jadwiga Trojanowska-Tyblewska zmarła 6 marca 2017 roku. Została pochowana na cmentarzu św. Józefa w Skierniewicach w grobie rodzinnym Pawłowskich i Rybickich.