Proces dowódcy JRG PSP w Łowiczu zmierza ku końcowi

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Proces dowódcy JRG PSP w Łowiczu zmierza ku końcowi

Rafał Klepczarek

Prawdopodobnie 20 czerwca zakończy się proces Krzysztofa J., dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu. Jeden z trzech najważniejszych funkcjonariuszy KP PSP oskarżony jest o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz o niedopełnienie obowiązków służbowych. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Większość zarzutów stawianych Krzysztofowi J. dotyczy szkoleń, które dowódca JRG przeprowadził dla firmy małżonki. Objęły one pracowników Banku Spółdzielczego Ziemi Łowickiej w powiatach: łowickim, skierniewickim i brzezińskim. Funkcjonariusz straży pożarnej poprowadził także seminarium dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy dla pracowników Gimnazjum nr 1 w Łowiczu. Odbyło się ono w Ośrodku Kształcenia Zawodowego w Łowiczu, będącego filią Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Łodzi.
Strażak dorabiał na boku będąc na płatnym zwolnieniu lekarskim. Krzysztof J. nie miał też wymaganej zgody przełożonego na pracę wykonywaną poza służbą. Zdaniem prokuratora Łukasza Majchrzaka miało to wyrządzić szkodę niematerialną naruszając w społeczeństwie dobry wizerunek Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu.
Krzysztof J. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Na poniedziałkowej (16 maja) rozprawie złożył obszerne wyjaśnienia. Przez ponad godzinę przekonywał sędzię Annę Kwiecień-Motylewską o swojej niewinności.
Strażak twierdzi, że od początku swojej służby w Łowiczu wykonywał dodatkową pracę na podstawie pozwoleń udzielanych mu przez kolejnych komendantów powiatowych PSP. Zazwyczaj były one udzielane mu na rok. Strażak zapewnia, że po prostu przeoczył to, że wygasła zgoda udzielona mu przez byłego szefa PSP Piotra Błaszczyka. Strażak przypomina także, że na zwolnieniu lekarskim wykonywał również czynności służbowe, które zlecili mu przełożeni.
Krzysztof J. podkreślał także, że jego działania w żaden sposób nie naraziły dobrego imienia straży pożarnej. Łamiącym się z emocji głosem mówił o tym, że stawiane mu zarzuty zastępują wewnętrzną kontrolę w jednostce PSP w Łowiczu i stawiają na szali cały jego zawodowy dorobek.
Sąd ocenia także drugi akt oskarżenia, który złożyła prokuratura. Wiąże się on z niedopełnieniem przez strażaka obowiązków służbowych. Zdaniem śledczych, Krzysztof J., jako specjalista od spraw BHP w PSP w Łowiczu, nie podjął w kilku przypadkach postępowania w sprawie wypadków na służbie. Doszło do nich w PSP w Łowiczu. Oskarżony twierdzi, że o części wypadków nawet nie wiedział, a poza tym, w jednostce straży pożarnej nie jest specjalistą od BHP, a dowódcą JRG. W komendzie straży pracuje trzech innych strażaków, którym Jacek Szeligowski mógł zlecić prowadzenie postępowań powypadkowych. Oskarżony nie krył także, że jest skonfliktowany z szefem straży, którego zeznania podważał.
Czas pokaże, czy sąd uzna jego argumenty, czy też stanie się inaczej.

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.