Proces, którego końca nie widać
Już dawno temu sędzia Krzysztof Kotynia wspominał, że proces przeciwko wójtowi gminy Skierniewice i jego zastępcy zmierza ku końcowi. Ale końca nie widać. Kolejna rozprawa znów się nie odbyła
Proces rozpoczął się w kwietniu 2013 r. w wyniku oskarżenia, skierowanego do sądu w Skierniewicach przez prokuraturę. Wójtowi Dominikowi Moskwie i jego zastępcy zarzuca się naruszenie w 2011 r. ustawy o zamówieniach publicznych przy zlecaniu robót drogowych w Miedniewicach i Miedniewicach Jarmużce. Według oskarżyciela wykonawca przynajmniej części tych prac powinien być wyłoniony drogą przetargu.
Wójt ponadto jest oskarżony o to, że podpisywał gminne dokumenty w czasie, gdy przebywał na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. Prokuratura zarzuca mu również, że w 2012 r. wykorzystywał pracowników gminy przy remoncie jego mieszkania. Podwładni Dominika Moskwy mieli pracować u niego w godzinach pracy.
W okresie ponad 30 miesięcy trwania procesu sąd przesłuchał wielu świadków i zgromadził dwie opinie biegłych sądowych (psychiatrów i specjalisty od budownictwa drogowego). Otrzymał także odpowiedź operatora sieci komórkowej, z której wynikało, że nie da się sprecyzować, gdzie w danym momencie znajdują się na terenie Skierniewic telefony - chodziło o telefony pracowników gminy remontujących mieszkanie wójta.
Obydwie strony procesu zakwestionowały ponadto opinię biegłego specjalisty od budowy dróg, którego pomiary wzbudziły wiele wątpliwości. Wobec tego sędzia postanowił zlecić jeszcze jedną opinię, tym razem biegłego geodety. Miała być gotowa do 17 listopada. Opinii jednak nie dostarczono. Wobec tego sędzia Krzysztof Kotynia zarządził przerwę w rozprawie do 21 grudnia, wyrażając jednak wątpliwość, czy zamówiona opinia zostanie sporządzona na czas.