Program 500 plus: Czy sprawi, że będzie nas więcej

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert, współpr. Anna Żebrowska, Rafał Klepczarek

Program 500 plus: Czy sprawi, że będzie nas więcej

Magdalena Grajnert, współpr. Anna Żebrowska, Rafał Klepczarek

Niebawem wejdzie w życie sztandarowy projekt rządu Beaty Szydło, z którym Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów. Program Rodzina 500+ zgodnie z założeniami ma być wsparciem dla rodzin.

Komu 500 złotych?

Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami wsparcie finansowe przysługuje na dziecko do ukończenia przez nie 18. roku życia. W przypadku starania się o świadczenie na pierwsze dziecko obowiązywać będzie kryterium dochodowe wynoszące 800 zł. W przypadku posiadania dziecka niepełnosprawnego kryterium wynosi 1200 zł. W przypadku drugiego i kolejnych dzieci próg dochodowy nie będzie obowiązywać. Pomimo obiekcji opozycji, rząd planuje ruszyć z programem od pierwszego kwietnia. Wtedy ma się rozpocząć przyjmowanie wniosków.

Patologia będzie się mnożyć

Przeciwnicy programu podnoszą szereg argumentów: za drogi, źle napisany, skorzystają z niego przede wszystkim rodziny patologiczne. Rzeczywiście, także przedstawiciele rodzin najuboższych, niepracujących, w których nadużywa się alkoholu, z pewnością ucieszą się z dodatkowych pieniędzy. Oponentom ciężko nie przyznać racji - z dodatkowych 500 zł miesięcznie (oraz wielokrotności tej sumy w przypadku większej liczby dzieci) raczej nie skorzystają najmłodsi. Dodatkowy angielski albo lepsze buty mogą przegrać z koniecznymi wydatkami, z których opłacenie zaległych rachunków to ta bardziej rozsądna i optymistyczna wersja.

Jest mi przykro...

Z programu Rodzina 500 + cieszą się rodziny, w których dzieci są najważniejsze. Bo dzieci faktycznie rodzi się coraz mniej i rządowa zachęta na niektóre rodziny może podziałać.

- Mam koleżankę, która ma dwoje dzieci i ona mówi wprost, że jeśli program wejdzie, momentalnie zdecyduje się z mężem na posiadanie kolejnego dziecka - mówi jedna z mam.

Duże grono wielodzietnych znajomych mają mieszkający w Skierniewicach Monika i Rafał Augustyniakowie. Rodzice 7-letniej Tosi, 5-letniej Marysi i 7-miesięcznej Joasi inwestują w rozwój i wychowanie swoich córek od samego początku.

- Jest mi strasznie przykro, kiedy słyszę, że to program dla rodzin patologicznych - mówi Monika Augustyniak. - Nasze córeczki są chciane, zaplanowane i wyczekiwane. Dajemy im, co najlepsze.

Dla Augustyniaków sprawą priorytetową są wartości i rozwijanie umiejętności dzieci. Starsze dziewczynki chodzą do prywatnych placówek i na szereg dodatkowych zajęć.

- Ten tysiąc złotych, który mamy dostać, dałby mi możliwość pracy na pół etatu - mówi Monika. - Dla mnie byłby to ogromny komfort, że dzieci będzie wychowywać mama, a nie opiekunka. Przy takiej liczbie dodatkowych zajęć i trójce dzieci ktoś zwyczajnie musi to wszystko ogarnąć.

Dla rodzin, które doskonale sobie radzą, taki zastrzyk gotówki może pomóc w zdecydowaniu się na kredyt i zakup większego mieszkania. Dla Moniki i Rafała dobra edukacja dziewczynek jest ważniejsza niż przestronne lokum. Zapowiadana pomoc może się zatem przyczynić do rozważenia większego obciążenia kredytowego.

Stawiamy na rozwój

Aneta i Paweł Wojciechowscy ze Skierniewic rządowy program traktują raczej jako dźwignię polityczną, chociaż z pozytywnym, społecznym przesłaniem. Dla ich pięcioosobowej rodziny wsparcie mogą otrzymać dla najmłodszego dziecka.

- Pytanie, czy te środki inwestować długofalowo czy uzupełnić budżet wydatków bieżących jest jak najbardziej na miejscu - mówi Aneta Wojciechowska. - W naszym przypadku, gdzie dzieci są ukierunkowane artystycznie, środki zamierzamy przeznaczyć na dofinansowanie zajęć, zakup potrzebnego sprzętu muzycznego oraz opłaty konkursowe. Z pewnością 500 zł nie wystarczy na pokrycie wszystkich kosztów, ale dodatkowe środki z pewnością będą pomocne - mówią Wojciechowscy.

Ulokuj pieniądze, kupisz dziecku samochód

Jeśli gdzieś pojawiają się pieniądze, i to niemałe, do gry włączają się bankowcy. Przeprowadzili szereg kalkulacji licząc na większe zainteresowanie klientów inwestowaniem pieniędzy z rządowego programu. Konto oszczędnościowe, fundusze inwestycyjne czy fundusze mieszane - wybór należy do klientów.

- Już 100 zł odłożone co miesiąc na konto oszczędnościowe po 18 latach przyniesie ponad 26 tysięcy zł zysku - mówi bankowy ekspert Maciej Kudyba. - Inwestując całe 500 złotych rodzice będą mogli podarować dziecku dobrej klasy samochód.

W wariancie minimalistycznym co miesiąc odkładamy 100 zł, w pośrednim 300 zł, w najwyższym pełne 500 zł. Po 18 latach przy założeniu średniej stopy zwrotu z inwestycji na poziomie 2,5 proc. otrzymamy ponad 26 tys. zł przy wpłacie 100 zł, ponad 84 tys. zł przy wpłacie 300 zł i ponad 130 tys. zł przy wpłacie całej kwoty.

Warto?

Agnieszka Kalisiak, mama dwójki dzieci, z zawodu jest księgową i skrupulatnie analizuje domowe wydatki.

- Budujemy się nie korzystając z hipotecznego stryczka, więc chciałam dokładnie wiedzieć, jak wygląda nasz budżet - mówi pani Agnieszka. - Po narodzinach pierwszego dziecka spisywałam każdą złotówkę wydaną na jedzenie, proszek do prania i rachunki. Z tych zestawień wynika, że 400-500 zł miesięcznie kosztuje nas samo mleko modyfikowane i pieluchy plus jakiś bodziak czy kremik dla dziecka - dodaje.

Młoda mama wybiera towary ze średniej półki, odrzucając najtańsze i najdroższe. Do pieluch i mleka należy doliczyć wydatki związane ze szczepieniami malucha.

- Koszt podstawowego szczepienia 6w1 plus rotawirus to również 400-500 w zależności od tego, w której aptece realizuje się receptę - dodaje Agnieszka Kalisiak. - W pierwszym roku są trzy takie wizyty szczepienne, o ile zdecydujemy się na szczepionki nierefundowane przez NFZ.

Wydatki rosną wraz z wiekiem.

Zamiast pieluch i mleka modyfikowanego rodzice zapłacą za przedszkole, dodatkowe zajęcia i ubranka. Tak naprawdę wtedy dopiero zaczynają się wydatki. - To 500 zł miesięcznie dziecko skonsumuję bez większych trudności - uśmiecha się Agnieszka Kalisiak.

Program startuje, wytycznych nie ma

W skierniewickim MOPR trwają szacunki i analizy dotyczące wdrożenia potencjalnych rozwiązań. Dzieci do 18. roku życia jest w mieście ok. 8,5 tys.

- Trudno w tym momencie mówić o konkretach, dotyczących chociażby potrzeby zatrudnienia czy oddelegowania do obsługi programu urzędników. Na pewno będzie to kolejne administracyjne wyzwanie - mówi krótko Janina Wawrzyniak, dyrektor MOPR.

W Łowiczu przewiduje się objęcie programem ok. 4-5 tys. dzieci. Z kolei w Rawie Mazowieckiej szacuje się, ze ze świadczenia skorzysta około 2 tysięcy osób.

Na razie urzędnicy czekają na wytyczne, których nie ma. Czy program okaże się strzałem w dziesiątkę, okaże się za kilka lat. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że dodatkowe pieniądze na dzieci będą spożytkowane właściwie.

Magdalena Grajnert, współpr. Anna Żebrowska, Rafał Klepczarek

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.