Prokurator bada radę gminy
Policja na zlecenie prokuratury zabezpieczyła protokół i nagrania z przebiegu sesji. Toczy się postępowanie wyjaśniające, czy mogło dojść do przestępstwa podczas podejmowania uchwały.
Do skierniewickiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa podczas sesji Rady Gminy Skierniewice, która odbyła się 17 kwietnia. Do nieprawidłowości miało dojść podczas rozpatrywania wezwania do usunięcia naruszenia prawa podczas podejmowania miesiąc wcześniej - a także w ubiegłym roku - uchwał uznających za bezzasadne skargi na działalność wójta gminy. Prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające.
- To świeża sprawa i w tej chwili niewiele mogę na jej temat powiedzieć - stwierdził Krzysztof Felicki, szef prokuratury w Skierniewicach. Jak się dowiedzieliśmy, skierniewiccy policjanci na zlecenie prokuratury zabezpieczyli protokół oraz nagranie z sesji.
Z żądaniem usunięcia prawa wystąpili Agnieszka i Marek Kur, z Mokrej Lewej. Wcześniej kilkakrotnie występowali ze skargą na działalność wójta.
Spór Agnieszki i Marka Kur z Mokrej Lewej z władzami gminy Skierniewice trwa już około 10 lat.
Wszystko zaczęło się w momencie, gdy trzech właścicieli gruntów rolnych w Mokrej Lewej (w tym małżeństwo Kur) postanowiło zamienić je na działki budowlane. Problemów nie mieli tylko ci, których grunty były położone przy drodze. W przypadku Agnieszki i Marka Kur chodziło między innymi o decyzje wójta dotyczące wjazdu na ich działki, Małżeństwo podnosiło również, że decyzje wójta uniemożliwiały im zbudowania wjazdu na podzielone już parcele. Z wjazdu tego chcieli też sami korzystać, zamierzając rozpocząć inwestycję, umożliwiającą prowadzenie działalności gospodarczej. - Stanowisko władz gminy uniemożliwiło mi sprzedaż działek budowlanych i rozpoczęcie inwestycji, którą częściowo zamierzałem sfinansować z dotacji unijnej - mówi Marek Kur. - Chcieliśmy zbudować halę i starać się o dofinansowanie jej wyposażenia.
Swoje straty z tego tytułu szacuje na 750 tys. zł.
Z kolejną skargą mieszkańcy Mokrej Lewej wystąpili w tym roku, licząc na to, że nowa rada – której skład zmienił się niemal w 100 proc. – inaczej podejdzie do sprawy. Skarga została rozpatrzona podczas marcowej sesji i - tak jak w roku ubiegłym - została oddalona. Wówczas skarżący postanowili wezwać radę gminy do usunięcia naruszenia prawa w uchwale. Powoływali się między innymi na orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego z 2014 r., które uznało, że niektóre decyzje wójta gminy zostały podjęte z naruszeniem prawa.
- Było takie orzeczenie - przyznaje wójt Dominik Moskwa. - Ale w tej sprawie toczy się postępowanie przed sądem administracyjnym.
Zgłoszenie do prokuratury wskazywało między innymi, że przewodniczący rady gminy - wysyłając zawiadomienie o sesji - nie załączył porządku obrad oraz projektów uchwał.
- Sesja była zwoływana w trybie pilnym i dlatego nie było czasu na przygotowanie całej dokumentacji-- tłumaczy przewodniczący Paweł Nagórski - Jeśli zaś chodzi o skargę na wójta, to sprawa była znana radnym z poprzedniej sesji, nic nowego tutaj nie było.
Gdy doszło do rozpatrywania wezwania do usunięcia naruszenia prawa, radny Witold Baranowski zaznaczył, że nie widział projektu uchwały i pisma mieszkańców Mokrej Lewej, więc nie wie, co będzie przedmiotem głosowania. Złożył wniosek, aby sprawą najpierw zajęła się komisja rewizyjna. Za przyjęciem jego wniosku głosowało 4 radnych, przeciw - również 4, zaś 6 wstrzymało się od głosu.
Wówczas przewodniczący rady podjął decyzję o poddaniu projektu uchwały oddalającej wezwanie pod głosowanie.
- Ostrzegam was przed naruszeniem prawa podczas podejmowania tej uchwały i wynikającymi z tego konsekwencjami - apelował radny Zbigniew Biernat.
Mimo to 11 radnych opowiedziało się za podjęciem uchwały, dwóch było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.
W zgłoszeniu do prokuratury podniesiono również, że wójt wywierał presję na radnych, sugerując, że gmina nie ma pieniędzy na dodatkową sesję.
- Powiedziałem tylko, że można sprawę przekazać komisji rewizyjnej i dokończyć sesje w innym terminie. - Nie powiedziałem, że gmina nie zapłaci radnym za kolejne posiedzenie, bo przecież rada gminy ma swój budżet. Wspomniałem tylko, że szkoda na to pieniędzy.
W środę 30 kwietnia odbyła się kolejna sesja rady gminy. Przed głosowaniem nad przyjęciem protokołu z poprzedniej sesji radny Zbigniew Biernat zgłosił wniosek, aby do protokołu dopisać słowa wójta Dominika Moskwy który – zdaniem radnego – miał powiedzieć: „Moje zdanie jest takie, żebyśmy to odrzucili” (chodziło o wezwanie do usunięcia naruszenia prawa w uchwale). – Nie możemy wprowadzić tej zmiany, bo nie jesteśmy pewni, czy rzeczywiście takie słowa padły. A kaset z nagraniami nie przesłuchamy, bo ich nie ma – stwierdził przewodniczący Nagórski nawiązując do faktu, ze kasety z nagraniami przebiegu sesji zostały zabrane przez policję.
Stanęło na tym, że ewentualna zmiana w treści protokołu zostanie uwzględniona, gdy będzie możliwość przesłuchania kaset.
Podczas tej samej sesji przewodniczący odczytał pismo, które otrzymał od Marka Kura. Pismo zawierało prośbę o uzasadnienie uchwały odrzucającej wezwanie do usunięcia naruszenia prawa. Autor pisma podkreślił również, że takie uzasadnienie powinien zawierać także projekt wspomnianej uchwały.