Protestowali rolnicy naszego regionu

Czytaj dalej
Fot. Roman Bednarek
Roman Bednarek

Protestowali rolnicy naszego regionu

Roman Bednarek

Do ogólnopolskiego protestu rolników włączyli się także producenci płodów rolnych z naszego regionu. Traktorami wyjechali na drogi powiatu rawskiego i skierniewickiego.

Protesty rolnicze miały też swój lokalny oddźwięk. W piątek, 13 lutego rolnicy z powiatów: skierniewickiego, rawskiego, łowickiego, brzezińskiego i tomaszowskiego protestowali w Głuchowie i Rawie Mazowieckiej. Organizatorem akcji był NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych.

– Zebraliśmy się w Głuchowie na terenie GS-u, później pojechaliśmy do Rawy Mazowieckiej i wróciliśmy do Głuchowa – relacjonuje Józef Dyśko, rolnik z Miłochniewic w gminie Głuchów. – Trudno podać dokładną liczbę protestujących, ale szacuję, że w akcji wzięło udział 150-180 ciągników.

Wręczali władzy petycje z postulatami

W Rawie rolnicy zatrzymali się przed Urzędem Gminy Rawa Mazowiecka, starostwem powiatowym i urzędem miasta. Tam wręczyli swoje postulaty przedstawicielom władz lokalnych. Rolnicy protestowali przeciwko znacznemu – jak zapewniają – pogorszeniu się warunków ich życia. Józef Dyśko uprawia 25 ha ziemi i hoduje 50 loch, sprzedając prosiaki i znikomą liczbę tuczników.

– Należę do średnich producentów w okolicy, ale naprawdę ciężko jest się utrzymać – tłumaczy rolnik z Miłochniewic. – Przez cały 2014 r. spadały ceny na wszystkie produkty rolne, padło wszystko w każdej dziedzinie rolnictwa. Całe szczęście, że moja żona pracuje na posadzie, więc trochę dołoży do rodzinnego budżetu, bo w przeciwnym razie nie wiem, jak byśmy sobie radzili.

W proteście brał też udział Zbigniew Piencek z Rogówca w powiecie rawskim. Uprawia 80 ha ziemi i hoduje tuczniki w cyklu zamkniętym. Oznacza to, że hoduje lochy, z których ma prosiaki wyrastające na tuczniki. Rocznie produkuje 2,5-3 tys. tuczników.

– Uważam, że trzeba wspierać protest – mówi hodowca. – Boli mnie trochę, że tak mało rolników brało w nim udział, bo zaledwie 10 proc., ale wielu po prostu nie miało czym przyjechać. Niektórzy dysponują ciągnikami, które nie nadają się do ruchu drogowego, inni natomiast po prostu nie mieli na paliwo. Wierzę im, bo ostatnio za kilogram żywca płacono 3,50 zł, podczas gdy wyprodukowanie 1 kg kosztuje 4,5 zł. Zatem do jednego tucznika trzeba było dołożyć średnio 100 zł. Kto to wytrzyma? Ostatnio cena skoczyła do 4 zł, pewnie w wyniku protestów, ale to i tak nie pokrywa kosztów.

Przetwórcy nie chcą polskiego żywca

Hodowcy tuczników podkreślają, że polskie zakłady mięsne są zainteresowani przede wszystkim tanim żywcem z zachodniej Europy. Nie mogą konkurować z tamtejszymi hodowcami, skoro otrzymują oni dopłaty unijne do żywca.

Chcemy zmusić tych, których wybraliśmy, aby w Brukseli wywalczyli nam takie same warunki, jakie mają rolnicy niemieccy, francuscy, duńscy czy holenderscy. W przeciwnym razie nasze chlewnie będą upadać. Ale może o to chodzi – mówi Zbigniew Piencek. – Jesteśmy jednym z największych producentów wieprzowiny w okolicy, a duży zakład mięsny w Rawie Mazowieckiej nie jest zainteresowany współpracą z nami. Nawet dopłaty do hektara w Niemczech są dwa razy większe niż u nas.

Hodowca z Rogówca swój żywiec dostarcza do zakładu mięsnego w Mszczonowie, który – jak zapewnia – skupuje tylko polski żywiec i produkuje wysokiej jakości wędliny.

– Jest to jednak z nielicznych zakładów na polskim rynku, które działają w ten sposób – podkreśla Zbigniew Piencek. – Ale bywają też takie, które kupują tani żywiec za granicą, a zdarzają się także przypadki, że biorą mięso w Niemczech, które tam jest przeznaczone do utylizacji, i przetwarzają je na tanie wędliny.

Traktory kłują w oczy

Obserwatorzy protestów wytykają rolnikom, że wyjeżdżają na ulice znakomitym sprzętem, co – ich zdaniem – jest dowodem na to, że polskiej wsi dobrze się powodzi.

– Tylko, że wszystkie te wypasione ciągniki są własnością banków – z goryczą podkreśla Józef Dyśko.

– Musimy kupować zachodnie ciągniki za 200-300 tys. zł, bo polskich nie ma, fabrykę Ursusa przecież zlikwidowali – dodaje Zbigniew Piencek. – Wprawdzie otrzymujemy 50 proc. dofinansowanie ich zakupu, ale te pieniądze wracają do producentów w zachodniej Europie, czyli Unia daje, ale i odbiera. Reszta kosztów zakupu jest kredytowana. Zresztą sam ciągnik niewiele zrobi, trzeba go wyposażyć w maszyny, których komplet kosztuje 1 mln zł. Jeśli rolnik chce zakupić kombajn, musi zapłacić pół miliona. Nikt nie dysponuje taką gotówką, więc trzeba zaciągać kredyty.

Kredyty należy spłacać, ale żeby je spłacać, trzeba – jak podkreśla nasz rozmówca – mieć dochody. Tymczasem przy cenach sprzedaży plonów stojących poniżej kosztów o dochodach nie może być mowy.

– Współpracujemy z okolicznymi rolnikami, skupując od nich zboże na paszę dla naszej hodowli, więc widzimy, w jak trudnym położeniu się znajdują – relacjonuje pan Zbigniew. – Zwykle płacimy im gotówką, bo natychmiast potrzebują pieniędzy.

Dziki spędzają sen z powiek

Koszmarem rolników, który spędza im sen z powiek, są dziki niszczące ich uprawy.

Na naszym terenie wypuszczono sto loch, które się rozmnożyły. Nigdy nie było tyle dzików tutaj. Ostatnio zniszczyły nam hektar kukurydzy, chociaż pole jest ogrodzone – skarży się hodowca z Rogówca. – Odszkodowania za zniszczone uprawy powinny płacić koła łowieckie, które jednak nie mają pieniędzy. Wyłożyć dla nich 1.000 zł to jest problem, a co to jest tysiąc za zniszczone uprawy. Owszem, z kołami łowieckimi dobrze się współpracuje. Zawsze reagują na nasze zgłoszenia i robią wszystko, aby dziki trzymały się z dala od naszych upraw. Ale to niewiele pomaga.

Problem z dzikami nie ogranicza się jedynie do niszczenia przez nie upraw. Są one także roznosicielami wirusa afrykańskiego pomoru świń. Oczywiste zatem, że im większa ich populacja, tym większe zagrożenie dla hodowli trzody chlewnej.

– Ciągle słyszy się, że gdzieś tam znaleziono dzika zarażonego wirusem – mówi Zbigniew Piencek. – W końcu okaże się, nigdzie w Europie nie sprzedamy naszego mięsa ze względu na ryzyko jego zarażenia wirusem.

Roman Bednarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.