Przedsiębiorca kontra ZAiKS
Piotr Karpiński otworzył zakład kosmetyczny w czerwcu ubiegłego roku. Już w lipcu otrzymał pierwsze pismo ze Stowarzyszenia Autorów ZAiKS z wezwaniem do zapłaty.
Przyznaje, że nie zwrócił na nie uwagi. Sprawa ucichła i przedsiębiorca prawie o niej zapomniał. Dopiero trzy tygodnie temu, kiedy nie było go w salonie, do gabinetu przyszła pani inspektor z ZAiKS. Usiadła w poczekalni i poczekała, aż z gabinetu wyjdzie klientka. Wtedy się przedstawiła.
- Pani miała już spisane utwory, jakie leciały - mówi Piotr Karpiński. - Dała pracownicy do podpisania protokół i wezwanie do zapłaty na kwotę 62,50 złotych - dodaje.
Właściciel salonu podkreśla, że nie ma zamiaru płacić ZAiKS żadnych pieniędzy.
- Posiadam oryginalne płyty, z hologramem - tłumaczy. - Radia nie słucham, moje radio nie ma nawet anteny. Za co mam płacić? Poza tym zaraz się odezwą kolejne instytucje i będą chciały, żeby i im płacić. Miesięcznie mam na to wydawać prawie 200 złotych? - pyta retorycznie.
Piotr Karpiński powiesił kartki: klienci są proszeni o niesłuchanie muzyki. Dodatkowo podpisują specjalnie przygotowane oświadczenie, że nie słuchają muzyki w gabinecie.
Z podobnym problemem inspektorzy ZAiKS nie spotykają się zbyt często.
- W wielu zakładach usługowych są zawarte umowy, bo są ludzie, którzy chcą żyć legalnie i rozumieją, że takie jest prawo - mówi Maria Chrustowska z ZAiKS.
Piotr Karpiński twierdzi, że klienci nie słuchają muzyki w jego zakładzie. O ile tak jest faktycznie, ZAiKS nie może naliczyć opłaty.
Zdaniem inspektor stowarzyszenia wystarczyłoby wyłączać odbiornik w momencie, kiedy przychodzi klient i nie ma najmniejszego problemu.
- Ten pan ma prawo wyłączyć muzykę i wypowiedzieć nam umowę - podkreśla Maria Chrustowska.
Przedsiębiorca mówi, że jest nową firmą na rynku i póki co nie zarabia na siebie. Co więcej, musi do interesu dokładać.
- Z pisma wynika, że muzyka, której słuchają klienci zwiększa moje obroty o 11 procent - mówi skierniewiczanin. - Jeśli czerpałbym korzyść prowadząc dyskotekę, klub czy zespół muzyczny - to rozumiem. Ale w gabinecie? Dla mnie to głupota - kwituje.