Przepisu trzyma się tylko raz [GALERIA]
Aneta Wojciechowska od blisko roku prowadzi blog o swojej miłości do kuchni. Można go znaleźć pod adresem www.tocoinnego.pl
Aneta Wojciechowska, filolog polski, za dwa najważniejsze zawody w jej życiu uznaje bycie żoną i matką. Ich dopełnieniem jest jej kuchnia: pyszna, aromatyczna i pełna miłości.
Zaczęło się od rabarbaru
- Obie babcie gotowały, więc ten smak i łatwość wyniosłam z domu - mówi Aneta Wojciechowska. - Kiedy miałam 12 lat, dostałam pierwszą książkę kucharską od ojca. „Kuchnię z niespodzianką” mam do dziś.
Już w licealno-studenckich czasach znajomi mówili, że u Anety można fajnie zjeść. Wspomina ciasto z rabarbarem, pierwsze, które upiekła samodzielnie... na pierwszą randkę. Wtedy ówczesny chłopak, teraz mąż, po raz pierwszy zachwycił się jej kulinarnym talentem.
- Kiedy w ubiegłym roku świętowaliśmy 20-lecie naszego małżeństwa, imprezę przygotowaliśmy sami - opowiada skierniewiczanka. - Pożyczyliśmy tylko naczynia i podgrzewacze, a w dniu imprezy moja przyjaciółka pomogła mi układać potrawy dla osiemdziesięciu gości.
Blogerka czerpie inspiracje przede wszystkim z podróży. Nawet jeśli wyjeżdża tylko jej mąż, to dokładnie relacjonuje interesujące potrawy.
- Z jego opisów odtwarzałam kluski bratysławskie czy pielmieni - opowiada Aneta. - Kiedy w Bratysławie jedliśmy kluski, Paweł powiedział: „Twoje lepsze.”
Szukanie inspiracji
Wojciechowscy uwielbiają włoską kuchnię - ale nie owoce morza, tylko tę „biedną” wersję. Pani Aneta od grudnia 1996 roku prenumeruje magazyn „Kuchnia dla smakoszy”. Egzemplarze są poukładane w kartonach i szafach.
- Znajduję w nich dużo inspiracji, kiedyś produkty z przepisów były ekskluzywne i niedostępne, dziś rynek wygląda całkiem inaczej - mówi.