Przez trzy lata brakuje kartki w kalendarzu

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Magdalena Grajnert

Przez trzy lata brakuje kartki w kalendarzu

Magdalena Grajnert

Katarzyna urodzona 29 lutego 1980 roku ma tyle samo lat, co jej 9-letnia córka. 18-stkę będzie świętować jako 72-latka.

Przez ostatnich 20 lat w dodatkowy, ostatni dzień lutego przypadający w roku przestępnym, w Skierniewicach urodziło się 9 osób. W kalendarzu kartka z tą datą pojawia się raz na cztery lata. Urodziny, które większość z nas obchodzi bez poczucia ich wyjątkowości, dla Katarzyny Perlińskiej ze Skierniewic są wydarzeniem, na które czeka. Przyznaje, że tego dnia w zwykłym roku jej brakuje.

- Znajomi mi mówią, że to fajne mieć taką wyjątkową datę urodzin, ale kiedy brakuje tego dnia mam taką dziwną pustkę w sercu - przyznaje Kasia. - Urodziny obchodzę co roku, a przez trzy lata w ramach rekompensaty, że nie ma 29 lutego, świętuję 28 lutego i 1 marca.

Skierniewiczanka mówi, że data nie utrudnia szczególnie życia, ale w banku lub urzędzie zawsze ją zauważają.

- Czasem w świadectwie szkolnym wpisywano mi 28 lutego jako datę urodzenia, a kiedy zdałam egzamin na prawo jazdy, pani z wrażenia wpisała mi datę urodzin 29 lutego 2980 roku...

Dla Kasi urodziny są więc czasem wyjątkowym. Gdyby obchodziła je co roku, być może nie byłyby aż tak niezwykłe.

- Obchodzę je w szczególny, duchowy sposób, wyjątkowy dla mnie. To przede wszystkim czas na refleksję i spojrzenie na moje życie.

29 lutego Katarzyna piecze tort dla siebie. Nie taki jaki lubią rodzina czy znajomi, chociaż oczywiście ich częstuje, ale to jest jej ulubiony smak. To dzień, w którym wyjmuje pisany od 23 lat pamiętnik i przygląda się własnemu życiu.

- Co cztery lata zadaję sobie pytanie czy żyję tak, jak chciałabym żyć. Teraz pękłam, zrozumiałam, że żyję w matriksie i zaczęłam powoli z niego wychodzić.

Kasia opowiada, że w pędzie za pracą, karierą i pieniędzmi nie miała na nic czasu, życie przeciekało jej przez palce.

- Biegałam codziennie od rana do wieczora, praca, obiad, dziecko, dom i tak w kółko. W pewnym momencie stanęłam przed lustrem, patrzę i... o rany, ja mam już 36 lat! - Katarzyna spojrzała na swoje zaczerwienione od monitora oczy. - Czy moja córka będzie pamiętała, że miała wszystko, czy raczej że mamy nie było, bo nie miała dla niej czasu?

Kobieta postanowiła wszystko zmienić. Do biura chodzi 2 lub 3 razy w tygodniu, znalazła czas na zumbę i bardzo często zabiera córkę na wycieczki i do znajomych. Ma też wreszcie czas dla siebie.

- Zaczęłam pisać w pamiętniku nie co ugotowałam na obiad, co się wydarzyło w domu czy w pracy, ale o moich uczuciach, o tym, co we mnie siedzi.

Katarzyna zawsze, kiedy jest rok przestępny, spełnia jakieś swoje małe marzenie i chociaż w nieznaczny sposób zmienia swoje życie.

- Kiedy skończyłam 32 lata zdecydowałam się na założenie sobie trzech kolczyków w uchu, od dawna tego chciałam. W tym roku zapiszę się na tatuaż, chciałam mieć dwa i będę miała.

Na plecach Kasi wytatuowany jest napis: „Bo to co ja... jest prawdziwe”.

- To na pamiątkę wyjścia z matriksa - uśmiecha się kobieta. - Teraz czas na gałązkę oliwną.

Katarzyna najcieplej wspomina 16 urodziny, pierwsze bez rodziców i rodziny, w grupie koleżanek i kolegów. Rodzice zawsze starali się, żeby mała Kasia nie odczuła braku ważnej daty w kalendarzu.

- Kiedyś obudzili mnie o północy z 28 lutego na 1 marca, powiedzieli, że ta jedna minuta jest moja i dostałam od nich prezent - wspomina.

W tym roku w dniu urodzin ma wolne, spędzi ten czas z najbliższymi. Czego sobie życzy?

- Chcę za 30 lat spojrzeć wstecz i powiedzieć, że nie żałuję ani jednej dobrej ani złej chwili, jakie przeżyłam.

Tego życzymy Kasi i wszystkim urodzonym 29 lutego.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.