Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w wielu skierniewickich domach zapalały się w piątek szabasowe świece. Gdy zapadł zmierzch wszystkie ulice prowadzące do skierniewickiej synagogi, mieszczącej się wówczas przy ul. Koszarowej róg Łaziebnej, były pełne mężczyzn, którzy podążali na nabożeństwo.
Ulica Koszarowa miała później kilka nazw: Bożnicza, Piotrkowska, a ostatnio Batorego. Była to jedna z najdłuższych ulic w mieście, koncentrowała w sobie całe żydowskie religijne i społeczne życie i uważana była za serce dzielnicy żydowskiej. Tutaj znajdowała się synagoga, gminny bejs-midrasz (bożnica) dwór cadyka, szkoły żydowskie, większość partii i organizacji społecznych, sklepów i domy mieszkalne społeczności żydowskiej.
Żydzi w szabas wędrowali także z ulicy Sienkiewicza: z posesji Zelmana, Bombla, Szpichlera i innych można było widzieć dziadków, ojców i synów podążających całymi rodzinami do synagogi. Tamten klimat zniknął wraz z wybuchem II wojny światowej, gdy większość żydowskich obywateli naszego miasta zostało zamordowanych przez hitlerowców.
Szabat albo szabas (po hebrajsku szabes, w języku jidysz sobota) to cotygodniowy dzień odpoczynku w społeczności żydowskiej. Chrześcijanie świętują niedzielę, natomiast Żydzi mają swój szabas od zachodu słońca w piątek do godziny po zachodzie słońca w sobotę. W tym dniu należało powstrzymać się od wszelkich czynności, a więc rozpalania ognia, gotowania, zajmowania się handlem, podróżowania, nawet włączania światła w domu.
Bezwzględny zakaz pracy w szabas skłaniał niektórych Żydów do zatrudniania tak zwanego szabes - goja, który wykonywał za domowników niezbędne czynności, takie jak rozpalenie ognia, podgrzanie posiłku, napalenie w piecu. Często prosili o to zaprzyjaźnionych chrześcijan.
Do tej pory zdziwienie może budzić wśród turystów przebywających w Izraelu fakt, że w sobotę nie kursują autobusy, cała gastronomia oprócz McDonalds’a jest zamknięta, nawet w niektórych hotelach nie pracuje kuchnia. Pobożni Żydzi w szabat nie mogli oddalać się od miejsca zamieszkania dalej niż 1 km. Zakaz ten można było złamać tylko w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia.
Zgodnie z tradycją w szabat należało spożyć 3 posiłki: w piątek wieczorem, w sobotę rano i popołudniu. Miało to chronić przed 3 rodzajami męki: bólami porodowymi, wojną i oraz mękami piekielnymi. Specyfika kuchni żydowskiej związana jest z zasadami koszerności. Pożywienie i naczynia muszą być, zgodnie z przepisami religijnymi, w stanie rytualnej czystości.
Za koszerne uznaje się mięso zwierząt parzystokopytnych, przeżuwaczy oraz ryb mających łuski i płetwy. Stąd zakaz spożywania wieprzowiny i węgorzy. Musiała być także przestrzegana zasada rytualnego uboju. Produkcja i przetwarzanie żywności koszernej odbywała się pod nadzorem rabina, a produkty miały znak towarowy z podpisem rabina.
Przygotowania do święta rozpoczynano już w czwartek wieczorem zagnieceniem ciasta na chałę, specjalnie plecioną bułkę z jajkiem, jedzoną w szabas, pozostawianą do wyrośnięcia. W piątek rano wałkowano, zaplatano ciasto i pieczono chały.
Chały, słodkie pieczywo drożdżowe musiały być na stole co najmniej dwie, ponieważ symbolizowały podwójną porcję manny, jaką otrzymywali w piątek wędrujący przez pustynię Izraelici. Czasami wypiekom nadawano kształt kłosa na znak przymierza z Bogiem, dzięki któremu powstaje chleb. Inną tradycyjną potrawą był czulent, rodzaj zapiekanki z mięsa i ziemniaków z różnymi dodatkami fasolą, kaszą perłową, śliwkami i przyprawami. Ponieważ gotowanie w szabas było zabronione, przygotowaną w piątek potrawę pozostawiano w wygaszonym piecu u piekarza, aby była ciepła (stąd nazwa pochodząca ze starofrancuskiego języka: chlad-ciepły). Innym sposobem przetrzymania czulentu do piątku i soboty było zalepienie komina we własnej kuchni czy piecu, co było przyczyną wielu pożarów. Przygotowywane były też ryby i rosół, wszystko musiało być gotowe do zachodu słońca.
W bogatszych domach żydowskich przygotowywano więcej jedzenia: chał, ciast, które przed szabatem noszono ubogim i chorym, znajomym i sąsiadom, aby mogli świętować bez zakłopotania, wynikającego z żebrania o jedzenie.
Przed zachodem wszyscy musieli oczyścić ciało fizycznie i duchowo. Każdy członek rodziny zabierał garnek gorącej wody w ustronne miejsce mieszkania, mył się i odświętnie ubierał. Męska część rodziny wyruszała do synagogi, a po powrocie do domu wszyscy zasiadali do uroczystej kolacji poprzedzonej zapaleniem przez gospodynię co najmniej dwóch świec szabasowych. Rodzice błogosławili dzieci, pan domu odmawiał kidusz, (po hebrajsku: uświęcenie) modlitwę nad kielichem wina czasami, szczególnie w miasteczkach wschodniej Polski, kielichem wódki tzw. szabasówki. Kidusz powtarzało się następnego dnia rano przed pierwszym posiłkiem.
Po rytualnym obmyciu rąk i wymówieniu błogosławieństw nad chałami rozpoczynał się świąteczny posiłek od ryby. Głowę karpia dostawał zawsze ojciec rodziny. Przy następnych daniach śpiewane były hymny szabatowe - zmirot. Kolejny świąteczny poranek też się zaczynał od nabożeństwa w synagodze, do której szli tylko mężczyźni. Nabożeństwo, dzięki kantorom interpretującym szabatową radość w swoich pieśniach, było inspiracją dla Żydów do komentowania wrażeń, jakie wywarli na nich kantorzy i całodziennych dyskusji. Kiedy mężczyźni wrócili do domów rozpoczynano drugi dzień świętowania, poprzedzony modlitwą kidusz. Jedzono te same potrawy co w piątek, odmawiano modlitwy i śpiewano zmirot. Przez resztę dnia unikano wszelkich prac i codziennych zajęć. Nawet zapalenie zapałki było zabronione.
W sobotnie popołudnie zwyczajowym zajęciem męskiej części społeczności było ponowne gromadzenie się w synagodze w celu studiowania Tory lub publicznego sprawdzania wiedzy chłopców dotyczącej studiów nad Talmudem, a zdobytej w chederze. Każdy mełamed - nauczyciel pragnął pochwalić się swoimi umiejętnościami pedagogicznymi. Biada chłopcom, którzy nie potrafili odpowiadać na zadawane im pytania...
Po południu jedzono ostatni świąteczny posiłek, zwany szalosz sendot i mężczyźni powracali do synagogi na wieczorne modły. Zapadnięcie zmroku oznaczało koniec szabatu i ojciec rodziny po powrocie do domu śpiewnie recytował ostatnie błogosławieństwo nad winem, pudełkiem z przyprawami i małą plecioną świecą zwane hawdala. To oznaczało oficjalne pożegnanie szabatu, najpiękniejszego i wyjątkowego dnia tygodnia. Na następny trzeba było czekać cały tydzień.
Warto wspomnieć o językach hebrajskim i jidysz używanych przez Żydów. Hebrajski to główny język judaizmu, związany z historią Żydów i obecnie z Państwem Izrael, istniejący od ponad 3 tysięcy lat. Język ten uważany jest za język święty, posługiwali się nim mężczyźni, aby móc wykonywać nakazy judaizmu, celebrować uroczystości religijne, odmawiać modlitwy czy wypowiadać błogosławieństwa. Język jidysz to język dnia codziennego. Powstał w X wieku w południowych Niemczech na bazie dialektów niemieckiego, romańskiego, słowiańskiego i hebrajskiego (jego nazwa pochodzi z języka niemieckiego judisch). W krajach Europy istniały różnorodne jego dialekty. Rozkwit jego przypada od końca XIX w. do II wojny światowej. Jest to jedyny język bez kraju, zapisywany alfabetem hebrajskim ale w sposób zgodny z wymową. Obecnie w świecie osób mówiących w tym języku szacuje się na 3-4 miliony.