Radni polecieli, przewodniczący został
Skierdelek bardzo się zdziwił, gdy usłyszał historię wyjazdu skierniewickich radnych do zaprzyjaźnionego Chatelaillon Plage.
Jak się okazało, jeden z nich, zresztą sam przewodniczący rady miasta, ostał się na lotnisku, bo źle mu zabukowano bilety na samolot.
Pomachał więc pan Melon kolegom i koleżankom, a potem, na szybcika, musiał szukać następnego samolotu, by zdążyć na pociąg z Paryża do Chatel. Pozostali drżeli, czy to się uda, ale się udało.
Wycieczka z przygodami zafundowana przez urzędników wydziału... Ech, Skierdelek macha łapką i nie będzie już doszczekiwał, którego.