Ratusz nie godzi się na zapłatę zaległej składki
Brakiem ugody między Związkiem Międzygminnym "Bzura" a władzami miasta zakończyła się rozprawa w Sądzie Rejonowym w Łowiczu. Zrzeszeniu samorządów nie udało się także nakłonić gmin Głowno i Rogów do wpłat zaległych składek na konto ZM "Bzura".
Władze związku, który skupia ponad 21 samorządów z powiatów łowickiego, łęczyckiego, zgierskiego i tomaszowskiego domagają się od łowickiego ratusza ponad 301 tys. zł. To składka inwestycyjna za 2013 rok, której władze Łowicza nie odprowadziły do kasy związku. Ten ostatni od kilka lat próbuje zbudować zakład zagospodarowania odpadów w Piaskach Bankowych. Urząd Miejski w Łowiczu z końcem 2013 roku wycofał się przedsięwzięcia, które nie rokowało finalizacji w najbliższym czasie. Stało się tak głównie dlatego, że ZM "Bzura" już parokrotnie pozyskiwał dotacje na budowę składowiska odpadów w gminie Bielawy, ale za każdym razem tracił je z racji przedłużających się procedur.
Władze ZM "Bzura" postanowiły przed sądem ugodowo doprowadzić do „odzyskania” składki. Burmistrz Krzysztof Kaliński odmówił jednak spełnianie finansowych roszczeń „Bzury”. Podobnie uczyniły władze gmin Głowno i Rogów, które także wystąpiły ze stowarzyszenia samorządów. W pierwszej dekadzie grudnia odbędzie się natomiast ugodowa rozprawą między związkiem a Łęczycą.
- Zarząd naszego związku w tym miesiącu podejmie decyzję, co dalszych naszych kroków w tej sprawie - informuje Przemysław Milczarek, członek władz międzygminnego związku. - Prawdopodobnie jednak wystąpimy do sądu z nakazem zapłaty tych pieniędzy przez miasto.
Ratusz nie pozostał dłużny związkowcom i wystosował do nich pismo przedsądowe, w którym domaga zwrotu ponad 1,1 mln zł wraz z odsetkami w kwocie około 209 tys. zł. Są to składki inwestycyjne, które Łowicz wpłacił na rzecz związku, gdy był jego członkiem.
Miasto na razie nie otrzymało jeszcze odpowiedzi od związkowców. Ta jest oczywiście odmowna. Włodarz Łowicza nie pali się jednak do oddawania sprawy do sądu, gdyż tego typu pozew wiąże się w wpłatą wartości 8 proc. kwoty sporu, a to dobre kilkadziesiąt tysięcy złotych, które przepadną, jeśli ratusz przegra sądową batalię.