Reaktywacja disco polo, czyli... Oj tam, oj tam... To tylko świat wiruje w rytm disco polo

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Kasprzak
Anna Gronczewska, Anna Popłońska

Reaktywacja disco polo, czyli... Oj tam, oj tam... To tylko świat wiruje w rytm disco polo

Anna Gronczewska, Anna Popłońska

Chcesz rozbawić twórcę disco polo? Spytaj go o powrót mody na gatunek, który tworzy. -Moje pięć minut trwa już 20 lat - śmieje się Sławomir Świerzyński, lider Bayer Full, który swoimi przebojami podbił chiński rynek.

Disco polo rzeczywiście nigdy nie odeszło. Ale ostatnio jakby wróciło ze zdwojoną siłą. Kto nigdy nie słyszał "Ona tańczy dla mnie", niech pierwszy rzuci kamieniem! Robert Liszewski z zespołu Weekend uważa, że za sprawą coraz mądrzejszych, fajniejszych tekstów ludzie na nowo zakochali się w tej muzyce.

W sobotę, 8 listopada, do Łodzi zjechały największe gwiazdy disco polo. Wzięły udział w Łódź Disco Fest. Do wzięcia udziału w koncercie szykował się m.in. Piotr Nowak, lider łódzkiej grupy discopolowej Mixdance, promującej nową wersję przeboju jego ojca, "Jak się masz kochanie".

Piotr Nowak jest synem Zbigniewa Nowaka, lidera zespołu Happy End, który wylansował przebój "Jak się masz kochanie". Za sprawą taty Piotr skończył szkołę muzyczną. Jego pierwszym instrumentem była perkusja, drugim pianino. Ale z zawodu jest aktorem. Przez dwanaście lat pracował w łódzkim Teatrze Pinokio. Można było go oglądać w różnych serialach. Między innymi w "Fali zbrodni", "Pierwszej miłości", "Komisarzu Aleksie".

- Tata od trzech lat mieszka w Stanach Zjednoczonych - mówi Piotr Nowak. - Gdy wróci do Polski, na pewno zaproszę go na nasz koncert. Dostaliśmy od niego zgodę na zaprezentowanie nowej wersji "Jak się masz kochanie".

Piotr Nowak sam pisze muzykę do piosenek, teksty układa jego żona Anna Nowak. Ostatnio zmienił się trochę skład zespołu. Od lutego gra w nim Patryk Brzezina, po roku wrócił Marek Harasim. Zespół dalej współpracuje z gitarzystą Krzysztofem Podstawkiem z Warszawy, który występował razem z Iwanem Komarenko.

- Koncertów mamy dużo, nie narzekamy, można nas usłyszeć w radiu, zobaczyć w telewizji - zapewnia Piotr Nowak. - Mamy nowe piosenki, na przykład "Jest impreza", która już jest przebojem...

Łódź Disco Fest w Atlas Arenie

Ja mam wolną chatę, zapraszam małolatę

Region łódzki nie jest i nigdy nie był discopolowym zagłębiem, tak jak na przykład wschód Polski. Ale i u nas jest kilka zespołów, których piosenek można posłuchać w radiu i telewizji. Jak choćby Avinion Dance z Kutna oraz Rokets z Sobótki Starej pod Łęczycą.

Na Facebooku czytamy, że Avinion Dance to nowy powiew muzyki disco polo & dance. Zespół istnieje od 2009 roku. Dziś jego skład tworzą Mateusz Trzaskalski, Piotr Winiecki, Damian Korytek. Menedżerem jest Michał Winiecki, który jest też twórcą muzyki do piosenek zespołu. - Zanim zacząłem z nimi współpracować, to już dosyć długo istnieli na rynku - opowiadał nam Michał Winiecki. - Ale śpiewali głównie covery. Zacząłem dla nich tworzyć nowy materiał, piosenki autorskie, tak by byli rozpoznawalni. Udaje się to. Można ich usłyszeć i zobaczyć w takich telewizjach jak Polo TV, TV Disco czy ITV.

Ich przebój "Oj tam, oj tam, oj tam" zajmował drugie miejsce na liście przebojów Polo TV. Niedawno nakręcili teledysk do przeboju "OJ, OJ, OJ", czyli "Co ty mi zrobiłaś".

Liderem i solistą zespołu "Rokets" jest Przemek Ogrodnik z Sobótki Starej koło Łęczycy, absolwent liceum o profilu zarządzanie informatyką, ale jego pasją i sposobem na życie stała się muzyka. Wystąpił w TVN, w "Rozmowach w toku", prowadzonych przez Ewę Drzyzgę.

Hitem zespołu była piosenka "Wolna chata". Przemek śpiewał w niej: "A ja mam wolną chatę, zapraszam małolatę, nie powiem nic nikomu, że siedzi u mnie w domu..." Teraz ponad 200 tysięcy odwiedzin na YouTube ma kolejny przebój Roketsów "Chodź ze mną chodź". Ponad 300 tysięcy wizyt ma ich piosenka "Polska biba".

Disco polo przeżywa kolejną reaktywację. Ludzie, którzy grają ten rodzaj muzyki, śmieją się, że nie zliczą, który to już raz. - Wiele razy wietrzono naszą śmierć, ale w mediach - śmieje się Zenon Martyniuk, lider Akcentu, jednego z najpopularniejszych polskich zespołów disco polo. - Myśmy zawsze grali, śpiewali. Akcent obchodzi w tym roku 25-lecie. Cały czas gramy taneczne, melodyjne piosenki, łatwo wpadające w ucho. Robimy to, bo na takie utwory jest cały czas zapotrzebowanie.

Na rynku pojawia się też coraz więcej zespołów discopolowych. Zenon Martyniuk zauważa, że jest znów prawdziwy boom.
- Wielu młodych ludzi nagrywa piosenki, potem można je usłyszeć w internecie, na YouTube - dodaje. - Ale niewiele jest dobrych.

To przecież Marek Kondrat śpiewał o mydełku Fa

Początki muzyki disco polo sięgają przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Moda na nią przyszła wraz ze zmianą ustroju. Na bazarach, targowiskach zaczęto sprzedawać kasety z muzyką, którą wcześniej śpiewano na imieninach, weselach, koloniach, czy obozach harcerskich. Początkowo śpiewały je polonijne zespoły z Chicago, m.in Polskie Orły. Szybko kasety zaczęły wydawać polskie kapele. Furorę zrobił m.in Fanatic z Żyrardowa, którego przebój o czarownicy rozbrzmiewał ze wszystkich bazarów i rynków w Polsce.

Początkowo tę muzykę nazywano chodnikową. W 1992 roku zaprezentowano ją na wielkim koncercie w warszawskiej Sali Kongresowej. Mało kto pamięta, że przebój o mydełku Fa w duecie z Marleną Drozdowską śpiewał Marek Kondrat. Z czasem muzyka chodnikowa przemieniła się w disco polo, co miało nawiązywać do popularnej w latach osiemdziesiątych we Włoszech Itallo Disco. Nazwę tę wymyślił Sławomir Skręta, były piłkarz trzecioligowego Ursusa, właściciel hurtowni kaset w Żyrardowie, który założył "Blue Star", pierwszą w Polsce wytwórnię płyt i kaset discopolowych.

Mimo, że disco polo nie można było usłyszeć w najpopularniejszych stacjach radiowych, muzyka zyskiwała popularność. Obroty na tym rynku szacowano na 50 milionów dolarów. Najpopularniejsze zespoły jak Boys, Bayer Full, Imperium, Akcent czy Shazza sprzedawały po kilkaset tysięcy płyt. Discopolowe gwiazdy zaczęli wykorzystywać politycy. W czasie kampanii Aleksander Kwaśniewski śpiewał razem z Top One, a Waldemara Pawlaka reklamował Bayer Full.

Niektórzy twierdzili, że wielką popularność disco polo zawdzięczało nie tylko melodyjnym przebojom, ale też mafii. Miała ona kontrolować 60 procent discopolowego rynku i inwestować w dyskoteki, które jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w małych wioskach, często w budynkach opuszczonych przez PGR-y, SKR-y czy GS-y. "Pershing", szef mafii pruszkowskiej, utworzył pod Gdańskiem największą w Polsce tłocznię płyt, a po jego śmierci okazało się, że był też wiceprezesem w jednej z wytwórni płytowych.

Niektórzy twierdzili, że wielkie zainteresowanie disco polo w latach dziewięćdziesiątych wynikało m.in z tego, że ludzie odreagowywali po zachłyśnięciu się zachodnią kulturą i szukali czegoś prostego. Poza tym piosenki śpiewano po polsku, a wiele osób nie znało wtedy języków obcych.

Disco polo rozpropagował Polsat

Emitowane w nim programy "Disco Relax" i "Disco Polo Live" biły rekordy oglądalności. W nich po powrocie ze Stanów Zjednoczonych występował Krzysztof Krawczyk. Jednak Polsat w pewnym momencie postanowił zakończyć swoją przygodę z disco polo. Tłumaczył to zmianą wizerunku. Disco polo do niego już nie pasowało. Jednak przyczyną było najpewniej to, że gasła popularność tego gatunku. Obwiniano za to wielkie wytwórnie płytowe, dla których muzyka spod znaku disco polo była największą konkurencją. Lansowano więc, że to muzyka z wioski, że słucha jej tylko polska prowincja. Powoli obwieszczano śmierć disco polo. Jednak dalej trwało.

-Był moment, że z Polsatu zniknęły programy puszczające piosenki disco polo - opowiada Zenon Martyniuk. -Tyle że wtedy my graliśmy dziesięć razy więcej koncertów niż zazwyczaj.

Marcin Miller, lider zespołu Boys, to dziś jeden z najpopularniejszych wykonawców disco polo. Doskonale pamięta początki swej przygody z tą muzyką. Był rok 1990 roku. Wtedy nie było jeszcze disco polo, tylko muzyka chodnikowa. Nie było czasopism, które o tej muzyce by pisały, rozgłośni, które puszczały te piosenki. Nie było takich stacji telewizyjnych.

- My założyliśmy zespół z myślą, że będziemy grać w soboty na weselach, a od poniedziałku do piątku normalnie pracować - opowiadał nam w wywiadzie Marcin Miller. -Wydaliśmy w wytwórni "Blue Star" pierwszy materiał, który bardzo dobrze się sprzedał. Była to kaseta pod tytułem "Dziewczyna z marzeń". "Blue Star" zaproponowała nam podpisanie kontraktu na dwie następne kasety. Były już nagrywane w studiu w Warszawie.

Marcin Miller pracował wtedy w Urzędzie Pracy w Ełku. Ukazanie się kasety jego zespołu nie było szokiem dla znajomych, kolegów z pracy.

- Pamiętam, jak dojeżdżałem do pracy pociągiem, musiałem wstawać wcześnie rano, by na niego zdążyć - wspominał lider Boysów. - Około godziny 18.00 wracałem do domu, znowu pociągiem. Kiedyś wysiadłem na stacji, idę do domu, a przede mną w tym samym kierunku podąża trzech gości. Trzymają chyba pierwszą puszkę piwa, która w Polsce się pokazała, radiomagnetofon "Kasprzak", a z jego głośników wydobywa się moja piosenka "Niech żyje wolność". A oni mówią: "To jest muza, chłop, który to śpiewa, daleko zajdzie!". Ja się przysłuchuję tej rozmowie i myślę: To chyba początki popularności! Jednak nie urosłem, nie chwaliłem się tym. Po prostu nie spodziewałem się, że ta muzyka tak chwyci! Okazało się jednak, że jest moim powołaniem.

Marcina Millera i zespół Boys zobaczyliśmy w Łodzi na Disco Fest. Podobnie jak Zenka Martyniuka i jego Akcent. -Super, że ten koncert cieszy się takim zainteresowaniem - mówi Zenek Martyniuk. - Grałem już w Łodzi dla dużej publiczności. Było to w połowie lat dziewięćdziesiątych. Występowaliśmy w hali "Anilany". Jednego dnia mieliśmy dwa występy.

Zabawa w Cielądzu

Natomiast w Cielądzu pod Rawą Mazowiecką odbył się I Ogólnopolski Festiwal Disco Polo i Dance. Impreza miała nie tylko wypromować gminę i przyciągnąć miłośników tego typu muzyki, ale miała także na stałe zagościć w kulturalnym kalendarzu Cielądza. Przymiarki do drugiego festiwalu 2014 szły pełną parą. Jednak niemal w ostatniej chwili nie doszło do porozumienia z organizatorami zabawy. Jak będzie w przyszłym roku?

Pomysł na zorganizowanie festiwalu zrodził się podczas dożynek w 2012 roku. – Firma Grupa Art.Pl uznała, że Cielądz to znakomite miejsce na festiwal disco polo i dance i zaproponowała, że bierze na siebie organizację imprezy. Pomyślałem, czemu nie, skoro to znakomita promocja dla gminy. Nie chciałbym jednak, aby Cielądz kojarzył się tylko z disco polo i dance. Mamy także inne pomysły na wykorzystanie naszego amfiteatru – przekonywał Paweł Królak, wójt gminy Cielądz.

Festiwal disco polo i dance kosztował gminę 7 tys. zł. Resztę kosztów pokrywali sponsorzy. Podczas dwudniowej imprezy wystąpili m.in.: Bogdan Borowski, Krystian Pudzianowski, zespół Maxel, Basta, 4 Ever i inne. Konferansjerem festiwalu był Paweł Konjo.

Anna Gronczewska, Anna Popłońska

Anna Gronczewska, Anna Popłońska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.