Rekordowa kasa idzie na kulturę
Oferta kulturalna miasta pochłania coraz większe pieniądze. Urzędnicy się chwalą, a co na to mieszkańcy?
Dwa lata mijają od pamiętnej rozmowy o skierniewickiej kulturze, którą zainicjował wiceprezydent Jarosław Chęcielewski. Napisaliśmy wtedy, że na spotkaniu zabrakło zwykłych mieszkańców, a same pomysły raczej nie wnosiły niczego nowego. Czy od tego czasu coś się zmieniło?
Ruszyła komunikacja
Na plus dyrektorowi Centrum Kultury i Sztuki należy policzyć nową stronę internetową, która jest świetną wizytówką firmy i rzeczywiście spełnia swoją podstawową funkcję - umożliwia skierniewiczanom zapoznanie się z ofertą kulturalną miasta.
- Skoncentrowaliśmy się na zbudowaniu zespołu i dziś ewentualne sukcesy zawdzięczamy świetnym ludziom pracującym w CKiS - mówi Filip Urbanek. - W ten sposób powstał m.in. zespół promocji i informacji, który stworzył nową stronę internetową.
Strona umożliwia kupowania biletów na imprezy kulturalne przez internet, ma funkcję one singal - alertu wyrzucającego informacje kulturalne na pulpit komputera. Jest newsletter, informacyjny serwis smsowy oraz plakaty i kalendarz wydarzeń.
Czego do tej pory nie udało się zrobić?
- Chcielibyśmy zamontować monitory z zapętloną reklamą kulturalną m.in. w szkołach, poprawić wizerunek przestrzeni ogólnodostępnej w kinoteatrze Polonez wraz z miejscem wypoczynku i monitorami z trailerami wewnątrz i na zewnątrz budynku, czy stworzyć aplikację kulturalną na smartfony - wylicza Filip Urbanek. - Dodam, że w dziale promocji pracują specjaliści, na których nas nie stać, więc w każdej chwili mogą odejść.
Nadzór nad kulturą
CKiS to jedna z jednostek organizacyjnych miasta, nad którymi nadzór merytoryczny sprawuje wydział kultury i promocji skierniewickiego magistratu, podobnie jak nad BWA, MBP czy IHS.
- Generalnie jest tak, że dyrektor zarządza swoją jednostką i są przedsięwzięcia, które należą do CKiS-u - mówi Anna Wolińska, naczelnik wydziału kultury. - Ale są i takie, przy których musimy współpracować, jak urodziny miasta czy dzień dziecka. Wtedy za część imprezową odpowiada centrum, a mój wydział za organizację gali i zaproszenie gości.
W mieście mówi się, że współpraca między ratuszem a CKiS nie układa się najlepiej. Pytamy o to Annę Wolińską.
- Współpraca jest dobra, a naszym głównym tematem rozmów jest przede wszystkim budżet - tłumaczy pani naczelnik. - Chociaż są i ustalenia merytoryczne, na przykład jaki artysta wystąpi z danej okazji.
Dyrektor centrum kultury nie mówi o współpracy złego słowa, a na potwierdzenie przywołuje Maj Syty Fest, przy którym, jak zapewnia, świetnie się współpracowało.
Krytycy czy malkontenci
Chociaż większość mieszkańców dostrzega, że więcej się dzieje, to wciąż zdarzają się głosy krytyki.
- Nadal nie mamy kręgosłupa kultury, nie możemy się pochwalić, że kształcimy przyszłych muzyków czy aktorów - mówi Sebastian Jędryka, zaangażowany społecznie i kulturalnie skierniewiczanin. - To jest zapaść, czyli taki stan, że już nie widać oznak życia, choć w głębi jeszcze trochę życia zostało.
Anna Wolińska przyznaje, że trudno jej się odnieść do poglądów Sebastiana Jędryki.
- Dla mnie bardzo ważne są wszystkie głosy, czy krytyki czy podpowiedzi, wsłuchujemy się w nie i staramy zrealizować - tłumaczy naczelnik Wolińska. - Kiedy otrzymujemy tego rodzaju uwagi, mam od razu jedno pytanie: po czym wnosisz, że jest taka sytuacja, jaka jest geneza osądu i na jakiej podstawie twierdzisz, że nic się nie dzieje?
Urzędniczka podkreśla, że każda z jednostek tworzy zróżnicowany program dla odbiorców, zarówno jeśli chodzi o imprezy masowe, jak i ofertę skierowaną do bardziej świadomego mieszkańca.
Sebastian Jędryka puentuje krótko.
- To jest trochę tak, jakbym poszedł do stolarza, zamówił szafę, a dostał taboret - stwierdza gorzko. - Tak samo jest z kulturą, „przecież tyle się dzieje”... Tylko jeśli spojrzymy na jakość tych działań w kontekście kształtowania tożsamości lokalnej i realizacji statutowych założeń domu kultury, wygląda to jak wspomniany wyżej taboret.
Ochy i achy
Jeśli zagłębić się w ofertę kulturalną poszczególnych jednostek, jest w czym wybierać. Koncerty, wernisaże, spotkania, warszaty. Okazuje się, że zainteresowanie jest tak duże, że nie sposób się dostać na niektóre wydarzenia.
W mieście dobrze sprzedają się koncerty, a zajęcia wakacyjne przeżywają prawdziwe oblężenie. Dyrektor zwiększył liczbę instuktorów, nie generując kosztów dla CKiS.
- Zapraszamy do współpracy utalentowane osoby chcące podzielić się swoimi umiejętnościami z innymi - mówi Filip Urbanek. - Zapewnimy materiały, miejsce, dobrą promocję, a jeśli zajęcia się spodobają uczestnikom - również wynagrodzenie.
O powodzeniu zajęć świadczy zainteresowanie mieszkańców - wpłaty na zajęcia prowadzone przez instruktorów CKiS to 151 tys. w 2015 roku i ponad 313 tys. w 2016.
- Bardzo dokładnie obserwuję poprawę kultury w mieście - mówił podczas czerwcowej sesji rady miasta Dariusz Chęcielewski, który jest stałym bywalcem wydarzeń kulturalnych w mieście. - Jeśli nasi mieszkańcy pracują w dużych miastach, to ważne, żeby mieli możliwość spędzenia czasu tutaj i skorzystania z oferty kulturalnej.
Pracujący w stolicy mieszkańcy Skierniewic wreszcie znajdują coś dla siebie.
- Ostatnio nie ma tygodnia, żeby mnie nikt nie zaczepiał w Warszawie z tekstem, że muszą się do tych Skierniewic wybrać, bo ludzie mówią, że to fajne miejsce na weekend z rodziną - mówi Jędrzej Lenarcik. - Korzystamy z koncertów w altanie parkowej, bo mamy małego synka, a tam może sobie nawet popłakać i nikomu to nie będzie przeszkadzało, z kolei na Maj Syty Fest zjeżdżali znajomi z Łodzi, Torunia i Warszawy.
Idzie kasa na kulturę
Czy coraz ciekawsza i wreszcie zauważana oferta kulturalna to tylko kwestia pomysłów? Okazuje się, że takich pieniędzy kultura w mieście jeszcze nigdy nie dostawała.
Wydział kultury na realizowane przez siebie przedsięwzięcia, w tym święto kwiatów i inicjatywy zgłaszane przez na przykład stowarzyszenia, miał w 2015 roku 670 tys., rok później 710 tys., natomiast w tym roku już 1 mln 90 tys. zł.
- W tym roku to też koszty jubileuszowe, wzrosły również wydatki na stałe wydarzenia, m.in. Parowozy Kultury, Happy Festival czy jarmarki - tłumaczy Anna Wolińska. -W przyszłym roku wydział z pewnością nie będzie dysponował takim budżetem.
Z kolei centrum kultury dostawał w 2015 roku - 2 mln 650, rok później 3 mln 161, w bieżącym roku - 3.050 mln zł.
- Doradzam szczerze mniej kupowania drogich imprez, a więcej tworzenia naszych, autorskich projektów - kwituje Sebastian Jędryka. - Mam wrażenie, że miasto przepłaca za koncerty i obsługę, albo w układzie pokarmowym kultury jest coś, o czym nie wiem, a co przejada pieniądze mieszkańców.