Rentgen samorządowy: prześwietlany Robert Wójcik
Sprawuje funkcję przewodniczącego rady programowej SLD od trzech kadencji i zarzeka się, że obecna kadencja jest już ostatnią, gdyż nadszedł czas pozwolić się wykazać młodszym.
Działalność społeczna była bliska Robertowi Wójcikowi już w szkole średniej.
W Technikum Ogrodniczym w Sochaczewie poznał i zaprzyjaźnił się z Cezarym i Wojciechem Olejniczakami. Bliska znajomość trwa do dziś.
Angażował się w działalność funkcjonującego w szkole kółka teatralnego, z którym występował w przedstawieniach, m. in. na deskach Miejskiego Ośrodka Kultury w Sochaczewie. Bliski mu był także sport, szczególnie lekkoatletyka i dystans na 400m. W tej dyscyplinie osiągał sukcesy i, jak podkreśla, zawsze znajdował się w pierwszej trójce.
Żonę Anitę poznał podczas balu jesieni w szkole na Blichu.
- To była miłość od pierwszego wejrzenia - uśmiecha się do wspomnień radny Wójcik.
Razem przygotowywali się do matury, żona była wtedy uczennicą Liceum Ogólnokształcące im. Józefa Chełmońskiego w Łowiczu. Co urzekło Roberta Wójcika w przyszłej żonie?
- Była bardzo wysportowana, z pomostu skakała na nurka do wody - wspomina radny. - Poza tym to mądra kobieta.
Ślub wzięli w 1992 roku, cztery lata później przyszedł na świat ich syn Piotr, który od października rozpoczyna studia na kierunku automatyka i robotyka na Politechnice Łódzkiej. 15 i pół roku po pierwszym synu na świat przyszedł Rafał.
- Mały jest niespodzianką, prezentem - mówi Robert Wójcik. - Przyznaję, że wiem, iż bardzo go rozpieszczam...
Chociaż polityka zajmuje ważne miejsce w życiu radnego, żona mu powtarza, że kariery politycznej nie zrobi. - Jestem idealistą, za bardzo ufam ludziom - wyznaje. - Pokazuję ludziom sposoby rozwiązywania problemów, a nie wszyscy sobie tego życzą.
Kiedy rodzina ma czas dla siebie najbardziej lubi wybrać się na łono natury, nad wodę, na plac zabaw z młodszym synem.
Wszyscy wybierają aktywne spędzanie czasu.
Jakie słabości ma radny?
- Lubię pojeść, moją słabością są słodycze - przyznaje.