Prof. Yuval Garini z Izraela szuka pani Wali, która pomogła jego matce przeżyć w Oświęcimiu. Pomaga mu w tym Polka, prof. Karina Weron z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Do redakcji "ITS" nadszedł bardzo ciekawy list. Oto jego treść.
"Nazywam się Karina Weron, jestem profesorem fizyki Politechniki Wrocławskiej. Od dwóch lat współpracuję z prof. Yuvalem Garinim z Izraela. Po nawiązaniu bliższej znajomości prof. Garini zwrócił się do mnie z prośbą o odnalezienie rodziny pani Wali (Walerii?) Konowskiej z Rawy Mazowieckiej, która sama będąc więźniarką uratowała życie jego matki podczas jej pobytu w obozie w Auschwitz.
Pani Ziwa Garini, umierając w 2012 roku, zobowiązała syna do "spłacenia długu wdzięczności" ujawnieniem jej wspomnień z okresu wojny.
Do mojej prośby załączam list prof. Gariniego, będący pięknym świadectwem wdzięczności dla Polki, która była CZŁOWIEKIEM w obozie zagłady w Auschwitz.
Wspomniana w liście kaseta z oryginalnymi świadectwami ocalonych z tego obozu, w tym m.in. z wypowiedzią matki prof. Gariniego, została nagrana przez słynnego Stevena Spielberga (niestety, nie mam bliższych danych na ten temat). W załączonym liście, w części "Survival through Auschwitz" znajduje się przetłumaczona z hebrew bezpośrednia wypowiedź matki prof. Gariniego.
Zdaję sobie sprawę z tego, że poszukiwania śladów rodzinnych p. Wali Konowskiej po tak wielu latach to mogą być poszukiwania "igły w stogu siana", ale kto nie próbuje, nie odnosi sukcesów. Bardzo proszę o pomoc.
Do ewentualnego wykorzystania przesyłam zdjęcie p. Zivy Garini i jej siostry Zehavy z 1949 roku, zdjęcie p. Zivy Garini z wnukiem z 2003 roku oraz oświadczenie prof. Gariniego dla Muzeum Historii Żydów Polskich (do którego również zwróciłam się w tej samej sprawie).
Prof. dr hab. Karina Weron, prof. zw. PWr. Katedra Fizyki Teoretycznej
***
Poszukujemy p. Wali (Walerii) Konowskiej z Rawy Maz. i jej rodziny. Być może nazwisko p. Wali brzmi nieco inaczej.
W czasie II wojny światowej Wala Konowska miała ok. 20-25 lat, była osobą kulturalną, inteligentną, być może studentką.
Działała w polskim podziemiu. Trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz (Oświęcim). I dała się tam poznać jako odważna, bezkompromisowa kobieta, z narażeniem życia pomagająca innym.
Historię Wali Konowskiej opowiedział nam prof. Yuval Garini z Izraela, którego matka - Ziva Garini - przetrwała koszmar obozu dzięki pomocy Wali Konowskiej.
Ziva Garini z d. Janowska urodziła się w 1923 roku w żydowskiej rodzinie w Rawie Mazowieckiej.
Do wybuchu II wojny światowej jej rodzina wiodła zwykłe, spokojne życie. Ale już w pierwszych dniach wojny, ojciec Zivy został zamordowany przez Niemców jako jeden z liderów małej żydowskiej społeczności.
Rodzina Zivy została umieszczona w getcie, gdzie jej matka wkrótce zmarła. Przerażona okropnymi warunkami Ziva uciekła do getta w Warszawie w nadziei, że tam życie będzie łatwiejsze. Nadzieja okazała się złudna, ale w warszawskim getcie odnalazła dalszą rodzinę, z której pomocą przetrwała aż do likwidacji getta. Wraz z innymi pozostałymi przy życiu Żydami przewieziono ją wówczas do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Po przybyciu do obozu zobaczyła kobietę, którą znała z Rawy Mazowieckiej.
Ziva Garini z wnukiem, zdjęcie z 2003 roku
Krzyknęła: "Czy pani Wala Konowska?". Wala odwróciła się zaskoczona, bo transport był z Warszawy, a nie z Rawy, więc kto mógłby ją znać? Od razu poznała kobiety z rodziny Janowskich (Ziva była z siostrą Zehavą i ciocią Esterą).
Wala Konowska trafiła do Auschwitz jako więzień polityczny, pracowała w biurze i miała w miarę dobre warunki bytowania. Od razu powiedziała: "Nie bójcie się. Tak długo jak ja żyję, nic wam się nie stanie. Ale najpierw musicie iść na 3-tygodniową kwarantannę, na to nic nie poradzę. Ale potem już będzie dobrze." Trzytygodniowa kwarantanna to była prawdziwa syzyfowa praca. Ale potem Wala Konowska załatwiła siostrom pracę w "Kanadzie".
Było to miejsce, gdzie sortowano ubrania przybyłych do obozu, a znalezione kosztowności przekazywano nadzorcom. Była to całkiem dobra praca jak na obozowe warunki.
W czasie pobytu w obozie Ziva zachorowała na szkarlatynę. Gdy znalazła się w obozowym szpitalu, Wala Konowska poleciła blokowej opiekować się Zivą jak Polką. Ziva dostała lepsze miejsce na najwyższej pryczy.
Codziennie doktor Mengele przychodził wybierać ludzi (szczególnie Żydów) do eksperymentów. Ziva miała polecone przez Walę, aby w tym czasie się nie ruszać i udawać martwą. Tak przetrwała przez trzy tygodnie.
Zanim Rosjanie wyzwolili obóz w Oświęcimiu, Niemcy czując nadchodzące wyzwolenie obozu, pognali więźniów w tzw. "marszu śmierci" w głąb Rzeszy.
Ziva, młoda i w miarę zdrowa, przetrwała marsz śmierci. Musiała pracować w Niemczech w fabryce amunicji, a następnie w ramach negocjacji, wraz z grupą Żydów, została przetransportowana do Szwecji. Tam, już bezpieczna, ukończyła szkołę dla pielęgniarek.
W 1949 roku wyjechała do Izraela, gdzie pracowała i założyła rodzinę.
Ziva ostatni raz widziała Walę Konowską przed "marszem śmierci" w obozie w Auschwitz.
Ziva Janowska-Garini zmarła w 2012 roku. Wiodła szczęśliwe życie w otoczeniu kochającej rodziny i przyjaciół. Nie udało jej się odszukać Wali Konowskiej z Rawy Mazowieckiej. Jej syn nie ustaje w poszukiwaniach.
Może za Państwa pośrednictwem prof. Yuval Garini będzie mógł podziękować rodzinie Konowskich za uratowanie jego matki podczas holocaustu? Czekamy na każdy sygnał.