Rolnicy boją się elektrowni wodnej. Spółka robi wszystko, aby ją zbudować
Pomysł budowy elektrowni wodnej w Klewkowie wzbudza protesty rolników. Ludzie boją się, że spiętrzona woda zaleje pola uprawne, łąki i domy.
Spółka EIP z Warszawy nic sobie nie robi z tych obaw i na różne sposoby forsuje oprotestowaną inwestycję. - Obecnie w roku mamy zalane pola przez góra parę tygodni - mówi Jan Czubik, sołtys Klewkowa. - Jak powstanie elektrownia, to powódź będziemy mieli przez 365 dni.
Przeciwko spiętrzeniu o półtora metra wody na Bzurze protestują nie tylko rolnicy z Klewkowa, ale także Niedźwiady, Świeryża oraz Świąc. Ci ostatni boją się wody także na własnych podwórkach.
Pruszkowska spółka Arkad od kilku lat starała się o budowę trzech elektrowni wodnych w Łowickiem. Pierwotnie miały one powstać Sobocie, Klewkowie i Strugienicach. Ostatecznie inwestor wycofał się z tej ostatniej lokalizacji za sprawą oporu władz gminy Zduny i protestujących mieszkańców.
Pomysł budowy pozostałych elektrowni przejęła stołeczna spółka EIP. Jej pełnomocnikiem jest związany z pruszkowskim Arkadem Sławomir Studniarek.
W imieniu EIP wystąpił on do władz gminy Łowicz z wnioskiem o lokalizację na sześciu działkach w Klewkowie podziemnego przyłącza energetycznego. Dzięki niemu elektrownia wodna będzie mogła zostać włączona do sieci.
Wójt Andrzej Barylski odmówił zgody na to, aby kable energetyczne biegły pod gruntowymi drogami należącymi do gminy. Uważa on, że jest to próba obejścia prawa "wobec sprzeciwu mieszkańców i braku możliwości zrealizowania założonych celów w drodze ugody".
- Z panem Studniarkiem nie ma żadnej rozmowy - twierdzi wójt Barylski. - Na zastrzeżenie, że woda będzie zalewać rolnikom pola, to kazał im kupować siano. Ludzie są przeciwni tej inwestycji. Dlaczego więc mamy ją wspierać?
Włodarz gminy twierdzi także, że plan zagospodarowania przestrzennego nie przewiduje realizacji takiej inwestycji energetycznej. Andrzej Barylski wyjaśnia również, że brak zgody gminy wiąże się z tym, iż w tym roku w sąsiedztwie planowanej elektrowni będzie ona przebudowywała most na Bzurze. Jego stan techniczny jest tak kiepski, że grozi katastrofą budowlaną. - Umieszczenie kabla w ciągu drogi naruszy strukturę gruntów, co przy opadach uniemożliwi realizację inwestycji - twierdzi wójt gminy Łowicz.
Sławomir Studniarek nie zgadza się z przytoczonymi argumentami. Pełnomocnik stołecznej spółki złożył w starostwie wniosek, w którym domaga się od starosty łowickiego ograniczenia gminie sposobu korzystania z jej dróg przez zezwolenie na poprowadzenie przewodów i urządzeń służących do przesyłu energii elektrycznej.
Ponieważ sprawa się przeciągała, to spółka EIP złożyła do rady powiatu zażalenie na starostę Krzysztofa Figata. Ta uznała się za niewłaściwą do jego oceny i przekazała skargę wojewodzie łódzkiemu.
Sławomir Studniarek nie wyraził chęci rozmowy na temat inwestycji w gminie Łowicz.