Rolnik walczy ze stadem dzików niszczących pola. Bez powodzenia

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Rolnik walczy ze stadem dzików niszczących pola. Bez powodzenia

Magdalena Grajnert

Wyjątkowo liczna populacja dzików niszczy uprawy rolnikom ze wsi Borowiny pod Skierniewicami. Mieszkańcy ogradzają swoje pola i używają petard, żeby przegonić żerujące zwierzęta.

Czesław Walczak ma 82 lata i wraz z synem gospodaruje na 35 hektarach. Jego utrapieniem stały się stada dzików, które nocami żerują na jego polach i niszczą uprawy.

- Pole jest tak zniszczone, że nogi można połamać, a się nie przejdzie - żali się mężczyzna. - Wypasam tu owce, to za nimi nie pobiegnę, bo strach, taka ziemia zryta - dodaje.

Od pewnego czasu rolnik buduje prowizoryczne ogrodzenie wokół zabudowań,
które ma uchronić obejście przed nieproszonymi gośćmi. Na krajzedze tnie deski i sam montuje niewysoki płot. Dodatkowo bramę zabezpiecza sznurkiem.

- Jak dziki przyłażą w nocy, to pies budzi się i szczeka - opowiada pan Czesław. - Syn mi kupił całą paczkę petard, dziesięć sztuk już wystrzelałem. Wychodzę w nocy i strzelam, wtedy uciekają. Tu i 30 sztuk potrafi przejść - mówi.

Prowizoryczne ogrodzenie nie spełnia swojej funkcji, dziki są silne
i potrafią znaleźć lukę w niedokładnie zbudowanej konstrukcji. Rolnik już nie ma siły z nimi walczyć. Kilka dni po wystrzale dziki nie przychodzą, ale zapach prochu po pewnym czasie wietrzeje i ziemia znowu jest zryta. Czesław Walczak mówi, że skarży się gminie od lat.

- Napisałem do wójta skargę już dziesięć lat temu, trzy tygodnie temu u wójta syn był się skarżyć. Ale wszyscy lekceważą sobie zwierzęta i środowisko - kwituje pan Czesław.

W Urzędzie Gminy Skierniewice o wizycie żadnego z panów Walczaków urzędnicy nie słyszeli.

- Pierwsze słyszę, żeby pan Walczak zwracał się do gminy w tej sprawie - mówi Zbigniew Różański, inspektor referatu gospodarki komunalnej skierniewickiego urzędu gminy. - Kilka lat temu rzeczywiście występowały szkody w jego uprawach, ale nie w ostatnich miesiącach - dodaje urzędnik.

Zgodnie z ustawą o prawie łowieckim, za szkody wyrządzone w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny odpowiada dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego. Na terenie Borowin gospodaruje koło łowieckie Knieja. Andrzej Żaczek, łowczy z tego koła i jednocześnie nadleśniczy w Nadleśnictwie Radziwiłłów nie kryje, że 82-latek jest konfliktowy. - Ten pan jest osobą dosyć barwną, już dwie sprawy przegrał z nami w sądzie - mówi Andrzej Żaczek. - Z naszego powództwa, ponieważ niesłusznie nas oczerniał.

Czesław Walczak jest przekonany, że myśliwi z koła łowieckiego Knieja celowo wabią dziki na jego pola. Po co?

- Temu kołu zależy, żeby ich do sądu podawać, widać ich adwokat nie ma pieniędzy - mówi rozgoryczony pan Walczak. Rolnik opowiada też, że w leśniczówce, w której zatrzymują się myśliwi, prowadzony jest bardzo swobodny tryb życia. - Oni z tej leśniczówki nawet z okien strzelają, a potem zostawiają martwe zwierzęta - opowiada 82-latek.

Andrzej Żaczek kategorycznie zaprzecza takim stwierdzeniom.
Dodatkowo informuje, że rolnik każdorazowo otrzymywał odszkodowanie, jeśli tylko o nie się zwracał i jeśli roszczenia były zasadne.

- Podczas żniw szacowaliśmy szkody u jego syna,
zostało wypłacone odszkodowanie. Poprzednie odszkodowanie wypłaciliśmy wiosną za szkody w polu - wylicza nadleśniczy.

Piotr Jędral, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego mówi, że problem z nadmierną populacją dzików będzie przez jakiś czas odczuwany przez rolników.

- Dziki mają doskonałe warunki, żeby się mnożyć i ich populacja jest wyjątkowo wysoka - mówi Piotr Jędral. - Nas obowiązują okresy ochronne i nie możemy ciągle strzelać do tych zwierząt.

Za szkody zgłaszane przez rolników koła wypłacają odszkodowania. O takie tym razem Czesław Walczak się nie zwrócił.

- Nie wiem, dlaczego, skoro problemu z wypłatą odszkodowania nigdy nie było -
mówi nadleśniczy Andrzej Żaczek.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.