Rozmowa z Mariuszem Rutkowskim, wybitnym pianistą pochodzącym ze Skierniewic

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Roman Bednarek

Rozmowa z Mariuszem Rutkowskim, wybitnym pianistą pochodzącym ze Skierniewic

Roman Bednarek

Mariusz Rutkowski, wybitny pianista pochodzący ze Skierniewic, wystąpi podczas festiwalu Skierniewicka Jesień Muzyczna 2014 między innymi z Joanną Cortes, solistką Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Udostępniamy niżej rozmowę z Mariuszem Rutkowskim, przeprowadzoną z nim w październiku 2013 r.

Przyjechał Pan do Skierniewic na koncert, którego współwykonawczynią będzie Agata Igras-Sawicka. To już kolejny Pański występ u nas w tym roku?
Współpracuję z największymi solistami, którzy chętnie ze mną koncertują, więc jestem w stanie sprowadzić do Skierniewic wybitnego artystę. Dlaczego mam tego nie robić, skoro wiem, że jest w Skierniewicach grupa osób, które kochają muzykę klasyczną? Należy dbać o to, aby mieszkańcom miasta dawać szansę poznawania najlepszej muzyki.

Jest Pan wybitnym pianistą, więc nic dziwnego, że soliści chętnie z Panem koncertują. Nie zawsze jednak talent wystarcza, aby osiągnąć pozycję w świecie artystycznym, jaką Pan się w tej chwili cieszy. Czasem potrzebny jest ten przysłowiowy łut szczęścia. Czy tak było w Pańskim przypadku?
Moja kariera zaczęła się rozwijać w momencie, gdy poznałem profesor Reginę Smendziankę, wybitną pianistkę, która – niestety – niedawno zmarła. Uznała, że powinienem wypłynąć na szerokie wody i wysłała mnie na zagraniczne koncerty. Najpierw był Rzym, później Moskwa… Gdy pracowałem już jako kameralista, zaczęli dostrzegać mnie soliści i proponowali współpracę. Zaczęły się wówczas duże koncerty w całej Europie. Nagrałem również 15 odcinków programu telewizyjnego "Wokół wielkiej sceny", a później wraz z solistką Jadwigą Rappe otrzymałem nagrodę Fryderyk 2006 za album z pieśniami Władysława Żeleńskiego.

Było jeszcze kilka nominacji do tej nagrody?
Tak. W 2007 roku za płytę z pieśniami Ignacego Paderewskiego, nagraną z Anną Radziejewską oraz rok później za album z pieśniami Karola Szymanowskiego, którą nagrałem z tą samą solistką, za płytę „Fantaisie” na flet i fortepian z Agatą Igras-Sawicką w 2009 r. i za płytę „Chamber Music” z muzyką kameralną Bohuslava Martinu, nagraną z Agatą Igras-Sawicką, Bartłomiejem Niziołem – skrzypce oraz Marcinem Zdunikiem – wiolonczela. Ponadto za płytę z pieśniami Ignacego Paderewskiego, nagrana z Anną Radziejewską, otrzymałem nagrodę Prix Speciale Academie De Disque Liryque w Paryżu. Płyta ta zyskała także wyróżnienie francuskiego kanału telewizyjnego ARTE.

Wspomniał Pan, że koncertował w europejskich salach koncertowych. Jak publiczność zagraniczna odbiera muzykę klasyczną?
Przeżyłem prawdziwy szok, gdy koncertowałem w Niemczech i Rosji. Nie ma takiej możliwości, aby widownia tam nie była pełna. Co więcej, ci ludzie są w stanie wysłuchać trzygodzinnego koncertu i nigdy nie mają dość.

A w Polsce?
W Polsce sala tylko wtedy jest pełna, gdy przyjeżdża megagwiazda z zagranicy. Nie docenia się polskich artystów. Ale są na przykład festiwale muzyki klasycznej, organizowane w małych miejscowościach, na których pojawia się ogromna publiczność.

Chętnie Pan koncertuje w Skierniewicach, więc pewnie jest mocno związany z tym miastem?
Tutaj się urodziłem, tutaj mieszkają moi najbliżsi, więc trudno nie być związanym ze Skierniewicami. Ponadto pracuję w tutejszej w Samorządowej Szkole Muzycznej II stopnia.

Jak się pracuje w Skierniewicach?
Szkoła ma genialną atmosferę, jakiej nie zaznałem w innych szkołach, w których uczyłem. To na pewno zasługa dyrekcji. Ponadto przychodzą do tej szkoły naprawdę zdolni uczniowie, którzy na dodatek chcą pracować. Pracuje się tutaj fantastycznie.

Jako chłopiec był Pan zresztą uczniem tej szkoły?
Uczęszczałem do niej jakiś czas, później pedagodzy doszli do wniosku, że należy pchnąć mnie dalej i trafiłem od razu na drugi rok w szkole muzycznej II stopnia, której też nie skończyłem, ponieważ jak otrzymałem świadectwo dojrzałości poszedłem na studia do Akademii Muzycznej w Warszawie.

Miasto też o Panu nie zapomniało. W tym roku otrzymał Pan od jego władz tytuł Honorowego Ambasadora Skierniewic. Jak Pan przyjął to wyróżnienie?
Na pewno wzruszyło mnie to, że moje osiągnięcia zostały dostrzeżone. Cieszę się, że w ten sam sposób została też wyróżniona moja koleżanka Tamara Arciuch. To prestiżowe wyróżnienie – docenia osiągnięcia wszystkich mieszkańców Skierniewic.

Dopiero co ukazała się Pana najnowsza płyta z utworami Witolda Lutosławskiego. Planuje Pan wkrótce kolejne wydawnictwa
Mam pewne plany związane z nagraniem kolejnej płyty, ale wolałbym o tym nie mówić, żeby nie zapeszyć.

A co z koncertami?
Z flecistką Jadwigą Kotnowską miałem zaplanowane tournée po Libanie. Mieliśmy już nawet wyznaczony termin, ale ze względu na zamieszki w tym kraju został on przesunięty. Najprawdopodobniej wyjedziemy na początku przyszłego roku. O ile, oczywiście, sytuacja polityczna w tym kraju ustabilizuje się.

Roman Bednarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.