Rozpoczął się kolejny i wciąż trudny rok szkolny. Czy szkoły są przygotowane?
Jak będzie wyglądał nadchodzący rok szkolny? Choć staramy się patrzeć z nadzieją i liczymy, że prognozowana kolejna 4 fala pandemii nie będzie tak silna, żeby ponownie zamknąć dzieci w domach, to niepokój towarzyszy wszystkim. I nauczycielom, i rodzicom, i uczniom.
Najdosadniej i chyba najbardziej bezpośrednio wśród naszych rozmówców pytanie potraktował Marek Czarnota, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 na Rawce w Skierniewicach.
- Nie jestem wróżką - ucina. - Dostosowaliśmy szkołę do wszystkich wymogów wynikających z pandemii. Startujemy zgodnie z planem i liczymy na przepracowanie całego roku w trybie stacjonarnym. Nie mniej jednak jesteśmy gotowi na wszelkie scenariusze i na bieżąco będziemy stosować się do wszystkich wytycznych ministerstwa.
We wszystkich szkołach od#1 września rozpoczęła się nauka stacjonarna, przy obowiązywaniu wytycznych Ministerstwa Edukacji i Nauki przygotowanych wraz z Ministerstwem Zdrowia oraz Głównym Inspektoratem Sanitarnym dotyczących organizacji zajęć w czasie epidemii. Ich główne założenia to wietrzenie pomieszczeń, zarówno sal jak i korytarzy przynajmniej raz na godzinę, dezynfekcja powierzchni przed i po zajęciach, noszenie maseczek w przestrzeniach wspólnych, zachowywanie dystansu społecznego oraz rekomendacja szczepień.
Co to oznacza w praktyce? Maseczki, dezynfekcja i częste mycie rąk są oczywiste, ale jak w szkole zachowywać dystans społeczny?
- Mamy cztery osobne wejścia i tak staramy się rozdzielać uczniów, żeby grupy się nie mieszały - mówi Sławomira Wenus, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Skierniewicach. - Jeżeli tylko pogoda będzie na to pozwalać zajęcia z wychowania fizycznego będą prowadzone na świeżym powietrzu. Dzieci mogą wychodzić na korytarz na co drugą przerwę, żeby ograniczyć kontakty uczniów z różnych klas.
Póki co, niemożliwe będzie organizowanie szkolnych uroczystości.
- Regularne apele, ślubowanie pierwszaków, czy na przykład zwykle u nas obchodzony z rozmachem Dzień Mamy - o tym na razie możemy zapomnieć - dodaje Barbara Karwat, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4.
Dyrektorzy podkreślają, że gotowi są na wszelkie scenariusze. Tymczasem przed uczniami nie lada wyzwanie. Powrót do nauki stacjonarnej po roku pracy w domu może nie okazać się prosty.
Żeby zniwelować zaległości w nauce Ministerstwo Edukacji i Nauki przeznaczyło około 141 mln zł na zajęcia wspomagające w szkołach w całej Polsce. Z tej formy pomocy będą mogli skorzystać wszyscy uczniowie klas 4-8 z publicznych podstawówek oraz szkół ponadpodstawowych w Skierniewicach.
- Rodzicom wszystkich uczniów klas 4-8 rozdamy we wrześniu deklaracje, w których poprosimy o wybranie przedmiotów, z których ich dzieci potrzebowałyby dodatkowego wsparcia - mówi Sławomira Wenus. - Na tej podstawie ustalimy siatkę zajęć wspomagających. To nie nauczyciele będą kwalifikowali czy wybierali uczniów, którzy według nich tego potrzebują. Tu wszystko będzie zależało od rodziców. Może się zdarzyć sytuacja, że wszyscy uczniowie w klasie będą uczestniczyli w takich dodatkowych lekcjach.
Wyrównanie zaległości edukacyjnych to jedna strona medalu. Rok w domu przy ograniczonych kontaktach z rówieśnikami nie mogło nie zostawić śladu w psychice młodych ludzi.
Dyrektor Czarnota podkreśla, że ze względu na specyfikę kierowanej przez niego placówki problemy edukacyjne i wychowawcze uczniów wyłapywane są tam na bieżąco.
- Jesteśmy małą szkołą, środowiskową, gdzie niejednokrotnie uczęszczali dziadkowie i rodzice naszych obecnych uczniów - mówi Marek Czarnota. - Nauczyciele są bacznymi obserwatorami i na podstawie ich uwag poczynionych podczas nauki zdalnej oraz przez ostatnie tygodnie przed wakacjami wiemy, że dzieci będą wymagały od nas pedagogów, oraz od rodziców znacznie więcej uwagi, żeby na nowo odnaleźć się w szkole.
- Dzieciakom trudno będzie „odpracować” czas spędzony na nauce zdalnej i to nie tylko pod względem edukacyjnym lecz także emocjonalnym - dodaje Barbara Karwat. - Przygotowujemy szereg działań mających ułatwić uczniom powrót do szkoły. W młodszych klasach przez pierwszy tydzień, zamiast klasycznych lekcji, zaplanowaliśmy spotkania integracyjne z wychowawcą. A tak, na razie, pozostaje tylko profilaktyka i obserwacja. Mam nadzieję, że rozpoznamy pojawiające się problemy i będziemy w stanie na nie adekwatnie zareagować.
Przez całe wakacje podczas różnych miejskich imprez skierniewiczanie kilkukrotnie mogli zauważyć żółte obozowisko Strefy Świadomych Emocji. Miejska inicjatywa łącząca różne placówki zajmujące się wsparciem psychologicznym dzieci i młodzieży miała za zadanie wskazać rodzicom, gdzie mogą szukać pomocy, jeśli uznają to za stosowne. Nieprzypadkowo akcja zrodziła się po niemal roku zdalnej nauki.
- Żółta parasolka, żółty namiot to był nasz znak - mówi Tomasz Chmurski, dyrektor miejskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. - Wszystko po to, żeby wiadomo było, gdzie znaleźć wsparcie. Ale prawda jest taka, że latem problemy wyjeżdżają na wakacje. Potem zaczyna się szkoła i jest jak u Hitchocka: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie.
Skierniewice będą wprowadzały w życie ministerialny program wsparcia psychologiczno-pedagogicznego dla uczniów i nauczycieli. Spotkanie pracowników PPP, pedagogów szkolnych oraz przedstawicieli ratusza w celu ustalenia szczegółów funkcjonowania programu odbędzie się w piątek, 3 września. Na razie wiadomo tyle, że program zakłada organizację spotkań informacyjnych w szkołach dla uczniów, rodziców oraz nauczycieli.
- Jednak najlepsze efekty daje indywidualna praca z dzieckiem - mówi Tomasz Chmurski. - W pierwszej kolejności będziemy się starali zadbać o naszych podopiecznych, czyli tych uczniów, których problemy mamy już zdiagnozowane i co do których jesteśmy pewni, że mogą mieć największe trudności z readaptacją do warunków szkolnych. Są to dzieci z różnymi deficytami, niepełnosprawnościami, dzieciaki z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, czy zespołem Aspergera. Przypominamy jednak wszystkim, że każdy rodzic może u nas szukać pomocy dla swojego dziecka. Skierowanie od wychowawcy wcale nie jest konieczne, żeby umówić się na wizytę. Dlatego apelujemy do rodziców, by szczególnie uważnie przyglądali się swoim pociechom i szukali wsparcia, jeżeli zauważą jakieś niepokojące symptomy - dodaje dyrektor Chmurski.