Rozsmakować się w życiu [GALERIA]
Joanna Morea to niezwykła wrażliwość i niecodzienny muzyczny talent. Kobieta kocha podróże i nie boi się zwiedzania świata na własną rękę. Próbuje żyć z muzyki, choć to niełatwe.
Kilkanaście kilometrów od Skierniewic mieszka i tworzy Joanna Morea. Jej pierwsza autorska płyta „Crazy people” od kilku tygodni jest na muzycznym rynku, natomiast autorki nie sposób w żaden sposób zaszufladkować.
Muzyka
Joanna to wszechstronny muzyk. Jest wokalistką, flecistką, saksofonistką, autorką tekstów, kompozytorką i aranżerką. To absolwentka wydziału jazzu i muzyki rozrywkowej Królewskiego Konserwatorium w Brukseli. Koncertowała w Belgii, Holandii, Niemczech i Anglii.
Joanna wyrosła w domu, w którym muzykę się po prostu kochało.
- Mama śpiewała, a tata grał na gitarze - wspomina. - To właśnie on zaprowadził mnie do szkoły muzycznej, kiedy miałam 7 lat. Tam okrzyknięto mnie genialnym dzieckiem.
Joannie od dziecka wróżono muzyczną przyszłość. Była bardzo otwarta na dźwięki i umiała ocenić, co jej się podoba.
- Rozsmakowałam się w muzyce - śmieje się Joanna. - Zawsze byłam zafascynowana bluesem i pociągała mnie muzyka jazzowa, pełna przestrzeni.
Tata kobiety był marynarzem i przywoził do domu muzykę, jakiej nie było na polskim rynku.
- Pamiętam jeszcze takie szpule z muzyką, np. z Ameryki Łacińskiej - wspomina.
Przed Joanną Morea otwierał się muzyczny świat. Dostała stypendium i mogła studiować w Stanach Zjednoczonych, ale młodziutka dziewczyna przestraszyła się odległości. Wybrała Brukselę, a po dyplomie z pełną świadomością zrezygnowała z szansy na karierę, jaką miała na Zachodzie.
- Zakochałam się. Chciałam założyć rodzinę i nie miałam wątpliwości, że chcę wrócić do Polski - opowiada. - Jednak zanim wróciłam, spełniłam swoje wielkie marzenie...
Podróż dookoła świata
Joanna podróżniczego bakcyla połknęła towarzysząc tacie w 3,5- miesięcznym rejsie. Planując własną wyprawę początkowo myślała o Ameryce Południowej. Kiedy jednak przyszło do przygotowań i rezerwacji, okazało się, że podróż życia jest na wyciągnięcie ręki.
- Mój bilet dookoła świata, który miał 13 lądowań i był ważny przez rok, kosztował 2.200 dolarów - podsumowuje wokalistka. - W Azji nie płaciliśmy więcej niż 10 dolarów na głowę za dzień, nigdy nie spałam pod mostem, ale zdarzało się nam wynająć samochód i nie wynajmować żadnego lokum. Za to widok wschodu słońca na plaży jest wart każdych pieniędzy. Ani mnie, ani żadnej kobiecie korona z głowy nie spadnie, jeśli prześpi się w samochodzie - śmieje się Joanna.
Podróż to nie tylko masa doświadczeń i wrażeń. To również bezcenna wiedza o świecie i zanikających kulturach i wiedza o sobie samej.
- Żyjemy w świecie bardzo komercyjnym, bardzo wygodnym, w którym mamy swoją bezpieczną strefę komfortu - opowiada pani Joanna. - Nie mamy szans się dowiedzieć, jacy jesteśmy. Mamy w sobie pokłady możliwe do odkrycia tylko w ekstremalnych warunkach - podkreśla.
Kiedy Joanna przekraczała przełęcz w Nepalu na wysokości 5.460 metrów zrozumiała, że tutaj wszyscy są słabi.
- Nigdy się nie dowiemy, jak się zachowamy w sytuacji, która przerasta nas fizycznie - wyjaśnia podróżniczka. - Nie wiesz, jak poradzisz sobie z obezwładniającym strachem, kiedy będziesz na odludziu.
Swoje przeżycia autorka zawarła w książkach: „Bezdroża, lodowce i rum” i późniejszej „Tajlandia. Pojechałam po miłość”.
Pomimo kilku lat spędzonych poza krajem Joanna Morea chętnie wróciła do Polski.
- Tutaj są moje korzenie i moja rodzina - mówi. - Poza tym mój tata walczył z chorobą i chciałam z nim zostać.
Niełatwe życie z muzyki
Kiedy wokalistka tworzy, musi być sama. Zamyka się w pokoju i oddaje pracy twórczej, często zapominając, że od czasu do czasu wypada coś zjeść.
- Teraz przede wszystkim skupiam się na promocji płyty - mówi Joanna. - To muzyka swingowa, w większości to moje kompozycje plus cztery amerykańskie piosenki, które odkryłam na nowo.
Z pierwszych recenzji wynika, że płyta jest niezwykle energetyczna, z głębokimi tekstami i trafia do ludzi. - Muzyka jest podana w miarę przystępnie, chciałam, żeby utwory przede wszystkim dawały radość i to się chyba udało - podsumowuje artystka. - Ludzie pozytywnie odbierają płytę, chociaż to z pewnością nie jest komercja.
Życie z muzyki nie jest proste. Joanna Morea uczy muzyki i komponuje do tekstów, ale czasami słyszy, że powinna tworzyć inną muzykę, na której można łatwo zarobić pieniądze.
- Nie wybaczyłabym sobie tego, ani nie wybaczyłaby mi tego moja publiczność - wyznaje Joanna Morea. - Chciałabym, żeby ktoś docenił to, co robię i żebym mogła tworzyć nie zastanawiając się nad tym, skąd wezmę środki na życie.
Życie Joanny to także uzdolnione 12-letnie bliźnięta, Nel i Tymon. Póki co mama chowa je przed światem.