Sąd zadbał o interes oskarżonych
Proces 18 oskarżonych osób, głównie urzędników, został utajniony. Wszystkim zarzuca się między innymi oszustwa dotacyjne.
Rok od skierowania przez skierniewicką prokuraturę aktu oskarżenia do sądu w środę, 25 listopada, rozpoczął się w Skierniewicach proces. Na ławie oskarżonych zasiada: wójt gminy Skierniewice Dominik Moskwa, jego zastępca Izabela Żaczkiewicz oraz sekretarz gminy Małgorzata Foks. Oskarżenie dotyczy także 16 innych osób, wśród których znaleźli się pracownicy urzędu gminy, członkowie ich rodzin oraz osoby zaangażowane w realizację projektów unijnych .
- Sformułowane zarzuty łączą się z nieprawidłowościami w pozyskiwaniu i rozliczaniu środków finansowych z Unii Europejskiej w ramach programu Kapitał Ludzki w łącznej wysokości 8,5 mln zł - informował tuż po zredagowaniu aktu oskarżenia prokurator Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Wszyscy oskarżeni zostali o poświadczanie nieprawdy i tak zwane oszustwa dotacyjne. Ponadto wójtowi, jego zastępcy oraz sekretarz gminy zarzucono przekroczenie uprawnień.
W środę na sali rozpraw obecni byli wójt, jego zastępca oraz sekretarz gminy. Nie stawiło się kilka osób spośród pozostałych 16 oskarżonych - jeden z nich zmarł w okresie oczekiwania na rozprawę, pozostali z powodu choroby. Wprawdzie prokurator Magdalena Hryniewicz złożyła wniosek o odroczenie rozprawy z powodu nieobecności niektórych oskarżonych, jednak sędzia Agnieszka Pawłowska nie wyraziła na to zgody. - Oznaczałoby to nieposzanowanie czasu pozostałych osób, które stawiły się na rozprawę - argumentowała.
Jeden z adwokatów, reprezentujących kilka oskarżonych osób, złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu. - Osoby te związane są z księgowością i w tak małym mieście jak Skierniewice zostałyby napiętnowane, co w przyszłości mogłoby im utrudnić znalezienie pracy - uzasadniał swój wniosek. - Ponadto są matkami niepełnoletnich dzieci, które mogłyby mieć kłopoty w środowisku rówieśników.
Jego wniosek poparła prokurator Hryniewicz oraz pozostali adwokaci, poza Maciejem Rakowskim, reprezentującym wójta Dominika Moskwę.
- Prawie półtora roku temu mój klient został zatrzymany w tej sprawie w świetle kamer telewizyjnych, co naruszyło jego wizerunek - tłumaczył mecenas Rakowski. - Relacjonowanie procesu przez media pomogłoby mu odzyskać dobre imię. Mimo to sędzia Agnieszka Pawłowska przychyliła się do wniosku, zastrzegając, że na pewnym etapie proces może być odtajniony.
Wydarzenia, o których wspomniał mecenas Rakowski rozegrały się w dniu zakończenia roku szkolnego w czerwcu 2014 r. Na zlecenie skierniewickiej prokuratury wójt, jego zastępca i sekretarz gminy zostali zatrzymani przez policjantów z wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Małgorzatę Foks zatrzymano w urzędzie, została wyprowadzona w kajdankach. Wójt Dominik Moskwa był na uroczystości zakończenia roku szkolnego w SP w Dębowej Górze. Gdy wyszedł ze szkoły, na zewnątrz czekali na niego funkcjonariusze. Na zastępcę wójta Izabelę Żaczkiewicz policjanci czekali przed szkołą w Miedniewicach.
Po doprowadzeniu do prokuratury urzędnikom przedstawiono zarzuty, po czym zwolniono. Prokurator zastosowała także środki zapobiegawcze w postaci zawieszenia w wykonywaniu czynności służbowych oraz poręczenia majątkowego w wysokości 15 tys. zł od osoby.
Zatrzymani urzędnicy wystosowali zażalenie do skierniewickiego sądu na działalność prokuratury. Sprawa Izabeli Żaczkiewicz i Małgorzaty Foks została rozpatrzona 17 lipca . Wyrok dla nich był korzystny.
Sędzia Anna Ziembińska orzekła, że zatrzymanie obydwu urzędniczek było bezzasadne i uchyliła postanowienie o zawieszeniu w czynnościach służbowych. - Środek zapobiegawczy nie może być karą - uzasadniała decyzję sędzia. - Zawieszenie w czynnościach służbowych ma uniemożliwić jakiekolwiek próby zakłócenia i utrudniania postępowania. W tej sprawie nie było takiego zagrożenia, bo materiał dowodowy został wcześniej zebrany i zabezpieczony.
Podtrzymane natomiast zostało postanowienie o poręczeniu majątkowym. - Dla zastosowania tego środka zapobiegawczego wystarczy, że została uprawdopodobniona możliwość popełnienia zarzucanych czynów - tłumaczyła Anna Ziembińska.
Następnego dnia przed sądem stanął wójt. Orzeczenie sędzi Lidii Siedleckiej było identyczne jak to z poprzedniego dnia. Uznając zatrzymanie za bezzasadne sędzia powiedziała: - Sąd brał również pod uwagę fakt nadużywania w Polsce tych środków przez organy ścigania, na co niejednokrotnie zwracała uwagę Helsińska Fundacja Obrony Praw Człowieka. Zatrzymani urzędnicy nie poprzestali na zażaleniu. Wystąpili z powództwa cywilnego do Sądu Okręgowego w Łodzi o odszkodowania m. in. z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
Trzy rozprawy - jedna po drugiej - odbyły się 19 listopada. Wójtowi sąd przyznał 5 tys. zł odszkodowania, jego zastępcy i sekretarz - po 4 tys. zł.