Samochodem na grzyby
Nasze lasy pełne są grzybów oraz parkujących w lasach zapalonych grzybiarzy. Trzeba jednak uważać, gdzie zostawić auto, by nie dostać mandatu.
W podskierniewickich lasach aż gęsto - od grzybów i grzybiarzy. Na tych drugich czyhają nie tylko kleszcze czy robaczywe kapelusze i ogonki, ale też przedstawiciele służb mundurowych, od czasu do czasu urządzający polowanie. - Pojechałem niedawno samochodem na grzyby do bolimowskiej puszczy, jak zwykle od 40 lat od strony Samic drogą koło starego młyna do asfaltówki, czyli starej drogi miłości - opowiada Lech Kubik ze Skierniewic.
Zwana przez niektórych drogą miłości to wąska szosa biegnąca przez las, łącząca Rudę z Kamionem. Jest to droga przeciwpożarowa nr 8. Niedawno jest znaczny fragment uzyskał nową nawierzchnię asfaltową, a stosowna tablica informuje, że ze środków Europejskiego Funduszu Rolnego. O dziwo, kilkusetmetrowy odcinek od strony Kamiona jest nadal pełen dziur i pokruszonego asfaltu.
- Nowy asfalt na drodze położony jest do granicy nadleśnictwa, potem droga biegnie przez lasy prywatne i tam nie mogliśmy zrobić nawierzchni - wyjaśnia Marcin Wierzchowski, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Skierniewice.
Wracajmy jednak do grzybiarzy, a konkretnie leśnej przygody pana Lecha. Jak zwykle zaparkował samochód na piaszczystym placyku, gdzie droga od Samic łączy się z asfaltowaną drogą przeciwpożarową nr 8. I poszedł w las. Jakież było jego zdziwienie, gdy wracając z koszykiem zastał na miejscu terenowy samochód z mundurowym policjantem i towarzyszącą mu kobietą, którzy zagrozili mu mandatem za parkowanie w niedozwolonym miejscu.
- Ja tu samochód stawiałem, gdy was jeszcze nie było na świecie - argumentował grzybiarz, ale nie znalazł pełnego zrozumienia, choć zamiast mandatu skończyło się na pouczeniu. - Jeżeli tak ma być, że w las wjeżdżać nie wolno, to jestem za. Ale niech nie wybierają sobie dni, kiedy robią łapankę, bo w pozostałe parkuje tu setki samochodów.
Zarówno od strony Kamiona, jaki i Samic czy miejscowości Ruda, wjazdu na asfaltową leśną drogę nie bronią żadne znaki zakazu. Drogę przeciwpożarową nr 8 przecinają dwie linie kolejowe i na rogatkach przejazdów ustawiono odpowiednie znaki ostrzegawcze dla kierowców, zaś na jej przeciwległych krańcach znajdują się znaki ostrzegające o skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem przejazdu… Jest kompletne oznakowanie, skąd więc problem?
- To nie jest droga publiczna, ale oczywiście można nią legalnie przejechać, lecz zgodnie z ustawą o lasach nie wolno parkować. Jeśli już chodzi o parkowanie to w sezonie z tym nie walczymy, bo przecież nie chodzi o to, żeby skłócić się z okoliczną ludnością i jeżeli ktoś postawi samochód rozsądnie na poboczu, to nie widzę problemu. Gorzej jest z osobami parkującymi w każdym miejscu, również na wjazdach na leśne drogi przeciwpożarowe ze szlabanami. Gdyby był pożar, to strażacy mają zastawiony wjazd, a właściciel samochodu zbiera grzybki dwa kilometry dalej… - mówi Marcin Wierzchowski.
W ostatnią środę przejechaliśmy drogą miłości od Samic do Rudej. Naliczyliśmy prawie dwadzieścia parkujących na poboczach samochodów. Żaden z kierowców nie zastawił wjazdu na leśną przecinkę czy drogę przeciwpożarową, więc opisaną przez pana Lecha gorliwość służb mundurowych chyba trzeba uznać za przesadę. Tym bardziej, że grzybiarski sezon w pełni...