Skierniewiccy radni podjęli uchwałę o likwidacji strefy płatnego parkowania w centrum miasta. Dopominali się o to kupcy twierdząc, że płatne parkingi odstraszają im klientów. Eksperci uważają, że to absurd.
Jeszcze kilka tygodni temu prezydent Skierniewic Krzysztof Jażdżyk zamierzał jedynie obniżyć stawki opłat za parkowanie, jednak podczas ostatniej sesji RM niespodziewanie wniesiono projekt uchwały o likwidacji strefy płatnego parkowania. Większością głosów radnych koalicji rządzącej uchwała została przyjęta i wejdzie w życie po upływie dwóch tygodni od dnia ogłoszenia jej w Dzienniku Urzędowym Województwa Łódzkiego, do którego trafi po pozytywnym zaopiniowaniu przez wojewodę, mającym na do 30 dni.
– Zmniejszenie opłat nie wchodziło w grę, bo uchwała mogłaby zostać zakwestionowana przez wojewodę – wyjaśnia prezydent Skierniewic (kilka lat temu tak właśnie było, wojewoda odrzucił uchwałę, gdy skierniewiccy radni chcieli zmniejszyć wysokość opłat parkingowych). – Problemem nie jest dwa złote, tylko bieganie i szukanie parkometru. Wypróbujemy więc wariant bezpłatny i zobaczymy, jak to będzie działało – dodaje Krzysztof Jażdżyk.
Czy jesteś za płatnym parkowaniem w Rynku?
Strefa obowiązuje od 1 czerwca 2007 roku i jest obsługiwane przez 4 parkometry. W poprzednim roku wpływy z nich wyniosły ok. 200 tys. zł. Płatne parkowanie w centrum Skierniewic obejmuje: część północą Rynku oraz tzw. mały rynek, fragment ulicy Żwirki (od Rynku do ul. Jagiellońskiej) oraz fragment ulicy Senatorskiej (od Rynku do kościoła). Za pół godziny postoju trzeba zapłacić 1 zł, za godzinę - 2 zł, za drugą godzinę – 2,10 zł, trzecią godzinę – 2,20 zł. Za czwartą i każdą następną – po 2 złote. Darmowy postój (do 15 minut) dozwolony jest w części południowej Rynku.
Strefa miała być eksperymentem zmierzającym do uregulowania ruchu samochodowego w ścisłym centrum miasta i została wprowadzona między innymi na żądanie okolicznych kupców.
Przed jej wprowadzeniem dowodzili oni, że klienci omijają ich sklepy, bo nie mają gdzie parkować, gdyż Rynek w części dostępnej dla pojazdów od rana do późnego popołudnia jest zapchany samochodami. W ratuszu zwrócono wtedy uwagę, że większość miejsc postojowych przed lokalami usługowymi i sklepami zajmowały samochody należące do… ich właścicieli i pracowników. Obecnie ci sami kupcy twierdzą, że przez płatną strefę handel umiera, bo klienci mają utrudniony dojazd do ich punktów usługowych i sklepów.
O co tu chodzi?
Od czasu wprowadzenia strefy płatnego parkowania nie ma problemów z parkowaniem w Rynku. Czy tak będzie po zdemontowaniu parkometrów, okaże się za kilka tygodni. Tymczasem już teraz słychać głosy, że decyzja władz miasta była pochopna i nieprzemyślana.
– Kiedyś jako radny walczyłem, żeby w Rynku miejsca postojowe były opłacane, bo zajmowali je sklepikarze parkujący przez cały dzień, a dla klientów parkingu nie było – mówi Witold Pigoń, pełniący mandat radnego przez dwie kadencje. – To bardzo zły pomysł, kupcy sami sobie strzelają w stopę, a po radnych widać, że nie mają żadnej wizji miasta – dodaje.
Rafał Górski z Łodzi, społecznik od lat zaangażowany w inicjatywę „Tiry na tory” i kierownik projektu na rzecz promocji i rozwoju transportu zrównoważonego „Dajmy odetchnąć miastu” słysząc o uchwale skierniewickich radnych wybucha śmiechem.
– Takie działania w żaden sposób nie są zgodne ze światowymi tendencjami o wyprowadzaniu ruchu kołowego z centrów miast. W Amsterdamie czy Zurychu bajeczne jest to, że ludzie mogą korzystać ze sklepów nie przepychając się pomiędzy samochodami, a mówienie o upadku handlu ze względu na płatne parkingi jest nieporozumieniem. Trzeba szukać innych rozwiązań, które przyciągną klientów, niż wprowadzając samochody do centrum – uważa.
Jak niedawno doniosły serwisy internetowe, decyzję, by zamienić główne ulice miasta w pasaże bez samochodów, podjęły władze Barcelony. Zdecydowały, że w weekendy zamkną dla ruchu kołowego Diagonal i Paseo de Gracia, by te główne arterie miasta stały się przyjaznym deptakiem. Można też będzie wypożyczyć krzesła czy stoliki, i to już od marca tego roku. Jeśli pomysł się przyjmie, obejmie kolejne ulice. Wcześniej centralne ulice zamieniono w weekendy na parki i deptaki w Medelin, Londynie czy Sao Paulo.
Skierniewice to nie Barcelona, niestety.
– Dominująca tendencją w świecie zachodnim jest, by raczej ograniczać ruch kołowy w centrach miast – mówi Jacek Wesołowski, profesor Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej, a także autor książek „Transport miejski – ewolucja i problemy współczesne” oraz „Miasto w ruchu”. – Istotą rzeczy jest, by śródmieście było na tyle atrakcyjne, żeby samo w sobie stanowiło magnes dla mieszkańców. Samochody zabijają przestrzeń – tłumaczy.
Przestrzeni w Rynku w Skierniewicach jest co niemiara. Po jego przebudowie prawie 10 lat temu nagle okazało się, jak obszerny jest plac przed ratuszem. Gdy kilka lat później wydawało się, że problem płatnego parkowania rozwiązał kwestie parkingowe – bo nie było kłopotów ze znalezieniem płatnego miejsca postojowego – odezwali się kupcy.
Złożyli w ratuszu wniosek, by miesięczny abonament za parkowanie w strefie został im zmniejszony. "My nie uchylamy się od płacenia, prosimy jednak o zmniejszenie kwoty 50 zł miesięcznie, którą uważamy za absurdalnie wysoką, na kwotę 10 zł miesięcznie".
- Nastąpiło tu zasadnicze nieporozumienie – skwitował ówczesny prezydent Leszek Trębski. Jak wyjaśniał, abonament dotyczy wyłącznie osób zameldowanych w strefie płatnych parkingów, bo z racji ścisłego centrum nie mają oni innej możliwości parkowania. Najemców lokali nie dotyczy. Kupcy zostali więc odesłani z kwitkiem, bo przecież nie muszą trzymać samochodów pod drzwiami swoich lokali. A ich klienci mogą parkować bez przeszkód.
– Kupcom ciężko przetłumaczyć, że pod samymi drzwiami do ich lokalu może zaparkować jeden, najwyżej dwa samochody. Zresztą sami się szybko przekonają, że te wolne miejsca, już bez opłat, sami będą zajmować przez osiem godzin… i wrócą do punktu wyjścia – uważa architekt Jacek Wesołowski. I wyjaśnia, co jest podstawowym celem płatnych parkingów w centrach miast: – Nie chodzi o podratowanie budżetu, lecz wymuszenie rotacji parkujących samochodów.
Skierniewicką strefę parkowania wprowadzono za prezydentury Leszka Trębskiego. Obecnie jako radny był przeciwny zniesieniu opłat.
– Proponowałem rozwiązanie pośrednie, aby pierwsze półgodziny było za darmo. Jest to stosowane w wielu miastach, a pół godziny wystarcza na zrobienie szybkich zakupów, bez blokowania miejsca. Zniesienie opłat jest błędem i kupcy szybko się o tym przekonają – mówi Leszek Trębski i jak przypomina, nawet jeden z właścicieli sklepów w odzieżą w Rynku był inicjatorem wprowadzenia opłaty w 2007 roku.
– Nie robimy tego raz na zawsze i jeżeli pomysł z darmowym postojem się nie sprawdzi, do płatnych parkingów będzie można wrócić – podkreśla Krzysztof Jażdżyk.
Prezydent zapowiada, że w najbliższym czasie wśród uczniów skierniewickiej budowlanki ogłosi konkurs na zagospodarowanie Rynku.