Sarna pod domem [FILM, ZDJĘCIA]
Między budynkami położyła się osłabiona sarna. coraz więcej dzikich zwierząt zbliża się do ludzi. Co wtedy robić?
W poniedziałek przy ul. Myśliwskiej, w polu pomiędzy domami, leżała sarna, o czym poinformowali nas zaniepokojeni mieszkańcy. Na miejsce została wezwana pani weterynarz.
- Sarna dostała zastrzyk. Jest odwodniona i osłabiona, podjęliśmy więc decyzję o przewiezieniu jej pod Piotrków, do ośrodka dla dzikich zwierząt - mówiła weterynarz Joanna Michalska.
Kiedy po kilku godzinach zwierzę miało być przetransportowane lekarz uznał, że sarna lepiej sobie poradzi na miejscu.
- Dostała leki wzmacniające. Prawdopodobnie coś zjadła, lekko ją wzdęło, a kiedy zwymiotowała i jej się odbiło, nabrała sił - wyjaśnia weterynarz Wojciech Łunkiewicz. - Transport sarny jest niebezpieczny, może go nie przeżyć, a ona uciekła. Drugiego dnia ugrzęzła w polu, więc straż pożarna pomogła ją wydobyć i sarna odeszła głęboko w las.
Do tej pory lekarz nie był zawiadamiany o kłopotach garnącej się do ludzkich siedzib sarny, ale widują ją strażnicy miejscy.
- Zaglądamy tutaj z troski, widzieliśmy ją na skraju lasu - mówi Artur Głuszcz, komendant straży miejskiej.
Młoda sarna prawdopodobnie poczęstowała się nawozem lub kiszonką, którą rolnicy użyźniają pola.
Widok dzikich zwierząt w pobliżu domostw nikogo już nie dziwi. - Saren jest naprawdę dużo. W zeszłym roku trafiały też do nas bociany, mieliśmy też myszołowa, który ucierpiał w gradobiciu - mówi Wojciech Łunkiewicz.
Jeśli znajdziemy dzikie zwierzę, które wygląda na chore, nie powinniśmy podchodzić. Należy zawiadomić policję lub straż miejską i jeśli to możliwe do ich przyjazdu odganiać ewentualne dzikie psy.