Skarbnik miasta nie chce pracować za dobre słowo

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Skarbnik miasta nie chce pracować za dobre słowo

Rafał Klepczarek

Arkadiusz Podsędek, skarbnik miasta złożył na piśmie rezygnacje z pracy w zespole koordynującym unijny projekt modernizacji oczyszczalni ścieków Zakładu Usług Komunalnych w Łowiczu. Poszło o pieniądze.

Do końca 2019 roku unowocześnienie oczyszczalni pochłonie ponad 86 mln zł, z których prawie 45 mln zł władze miasta pozyskały z UE. Na obsługę projektu zaplanowano wydatki osobowe w kwocie 1,7 mln zł, czyli po 40 tys. zł miesięcznie przez ok. 3,5 roku jego trwania. Burmistrz Krzysztof Kaliński na początku grudnia powołał płatny zespół koordynujący projekt. W jego skład wchodzi obecnie 14 osób, a od lutego będzie ich 15.

Są to miejscy urzędnicy oraz pracownicy ZUK. Pierwsi otrzymują dodatek specjalny, a z pozostałymi włodarz miasta podpisał umowy o pracę. Pieniędzy za pracę w zespole nie pobierają tylko dwie osoby: burmistrz i skarbnik. Ten ostatni 30 grudnia podziękował włodarzowi miasta na piśmie za współpracę na tym polu, wskazując, że jest osobą niezwykle obciążoną pracą, a za nowe obowiązki nie otrzyma dodatkowych pieniędzy.

Burmistrz uważa, że jest to wewnętrzna sprawa ratusza i jej nie komentuje. Z kolei skarbnik Arkadiusz Podsędek potwierdził nam, że złożył takie pismo i oczekuje na decyzję przełożonego. W ratuszu mówi się, że obaj panowie dojdą do finansowego porozumienia.

Protest skarbnika wiąże się z tym, że był on główną pokrzywdzoną finansowo osobą w zespole. Co prawda burmistrz Kaliński deklarował zrzeknięcie się wynagrodzenia za pełnienie funkcji pełnomocnika ds. realizacji kosztownego projektu (tzw. MAO), ale sprawa nie jest taka oczywista. W projekcie założono, że MAO będzie otrzymywał ponad 11 tys. zł pensji miesięcznie, ale burmistrz Kaliński nie miał szans na te pieniądze.

- Byłoby to możliwe, gdyby MAO była osoba, której zarobki nie są ograniczone przez ustawę - informuje Mariusz Siewiera, opozycyjny radny miejski. - Przecież burmistrz Łowicza zarabia zaledwie 56 zł brutto mniej niż maksymalna dopuszczona prawem stawka uposażenia włodarza gminy liczącej od 15 tys. do 100 tys. mieszkańców (Krzysztof Kaliński odbiera miesięcznie 12.309 zł brutto - przyp. red.). Sam ze sobą nie mógł podpisać umowy o pracę, gdyż ustawa o pracownikach samorządowych stanowi, że pracodawcą włodarza gminy jest w tym wypadku magistrat, a czynności z zakresu prawa pracy wykonuje wobec niego przewodniczący rady miasta, która ustala w drodze uchwały pensję burmistrza. Pan Kaliński mógłby jedynie wnioskować o podniesienie mu pensji o wspomniane 56 zł.

Burmistrz nie zrobił tego ze względów wizerunkowych. Radny Siewiera jest także ciekaw, jak dotacjo dawca podejdzie do faktu, że w złożonym wniosku o unijne pieniądze zespół miał liczyć dziewięć osób.

Burmistrz Kaliński odpowiada, że konsultował w narodowym funduszu ochrony środowiska jego powiększenie.

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.