Skargi z ulicy Broniewskiego
Do ratusza płyną skargi z ulicy Broniewskiego. Właściciel posesji przy ulicy Broniewskiego załamuje ręce, kiedy poruszana jest kwestia dialogu na linii mieszkaniec - urząd miasta.
- Nie będę ukrywał, że jestem zniesmaczony podejściem urzędników do mojej sprawy, jaką zasygnalizowałem im już jakiś czas temu - mówi skierniewiczanin.
O co chodzi? Wszystko dzieje się nieopodal nowo wybudowanej alei Pieniążka. Według mieszkańca, podczas prac budowlanych nawieziono zbyt dużo piachu i grunt przy ogrodzeniu posesji - tuż za ekranami - podniósł się o około 20 centymetrów. To z kolei oznacza, że podczas koszenia trawy na odcinku między ekranem a ogrodzeniem, koszona trawa wpada na jego posesję, gdzie skierniewiczanin uprawia ekologiczny ogródek. Mieszkaniec kilkakrotnie pojawiał się w urzędzie miasta, ale ten nie śpieszył z pomocą. W końcu mieszkańcowi udało się dotrzeć do Eugeniusza Góraja, wiceprezydenta Skierniewic.
- Moja irytacja sięgnęła zenitu, kiedy wiceprezydent odpowiedział mi, że nie będzie dozorcą mojej posesji - dodaje mieszkaniec z Broniewskiego.
Te słowa wiceprezydent jednak podtrzymuje.
- Owszem, tak przedstawiłem sprawę mieszkańcowi, a dodatkowo poradziłem, aby swoje zażalenia skierował do firmy, która zajmuje się koszeniem trawników na tym odcinku - przyznaje Eugeniusz Góraj.
Innym problemem, który zgłaszają mieszkańcy przy ulicy, są ekrany dźwiękochłonne.
- Często przebywam na piętrze w swoim domu, a tej wysokości ekrany nie dosięgają. Najgorzej jest w nocy, kiedy jeździ dużo tirów - mówi Anna Rykalska, również mieszkanka ulicy Broniewskiego.
W tej kwestii chętnie odpowiada wiceprezydent. - Ekrany są stawiane zgodnie z projektem, nie ma tutaj żadnej samowolki. Poza tym cyklicznie przeprowadzamy badania pod kątem hałasu. Jeśli ilość decybeli zwiększy się, z pewnością ekrany zostaną dostawione - kończy Eugeniusz Góraj.