Skazana za jazdę w stanie nietrzeźwości prokurator z Łowicza straciła czasowo część wynagrodzenia
Sąd Najwyższy w Warszawie uznał winę przeniesionej w stan spoczynku prokurator z Łowicza. Mieszkanka Skierniewic wcześniej została skazana prawomocnym wyrokiem sądu za jazdę samochodem w stanie nietrzeźwości. Teraz do sankcji karnych doszły także dyscyplinarne w postaci czasowego obcięcia części otrzymywanego uposażenia prokuratorskiego.
O pracownicy Prokuratury Rejonowej w Łowiczu, która została zawieszona w obowiązkach służbowych, a potem przeszła w stan spoczynku, głośno zrobiło się 16 kwietnia 2016 roku.
Kobieta została zatrzymana przez policję w Dębowej Górze pod Skierniewicami. Tego dnia patrol drogówki zainteresował się oplem corsa, który zatrzymał się przed skrzyżowaniem i zgasł. Jak wynika z informacji policji przekazanej mediom następnego dnia, mundurowi zauważyli, że za kierownicą siedzi ktoś niskiego wzrostu, a potem nie wysiadając z samochodu przesiada się na miejsce pasażera.
Jednocześnie od strony pasażera z corsy wyszła kobieta, która następnie usiadła na miejscu kierowcy i na polecenie policjantów zjechała z krzyżówki, pokonując autem 8-10 metrów. Była to prokurator pracująca wówczas w Łowiczu oraz jej 13-letni wtedy syn. 43-letnia wówczas kobieta miała w organizmie ok. 1,3 promila alkoholu.
Po uchyleniu pani prokurator immunitetu sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Łasku. Akt oskarżenia objął jedynie zarzut prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości, choć sprawa badana była także pod kątem narażenia bezpieczeństwa dziecka prokuratorki.
Sąd Rejonowy w Skierniewicach ukarał ją 30 października 2017 roku trzyletnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz grzywną w wysokości 5 tys. zł. Oskarżona miała także wpłacić 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, a także pokryć koszty sądowe w kwocie ok. 2.600 zł. Wyrok uprawomocnił się tydzień później.
Przebywająca na swego rodzaju prokuratorskiej emeryturze skierniewiczanka w tym roku została pociągnięta do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jej sprawa trafiła do Sądu Najwyższego w Warszawie.
Maciej Jaskulski, pełniący obowiązki zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego obwinił ją o uchybienie godności urzędu prokuratora i naruszenie prawa. Prokurator Jaskulski zarzucił kobiecie prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu oraz dopuszczenie nieletniego syna do kierowania pojazdem. Z racji społecznej szkodliwości czynu domagał się dla niej najsurowszej przewidzianej prawem kary, którą jest utrata prawa do stanu spoczynku i wynagrodzenia prokuratorskiego.
Obrońca obwinionej wskazywał natomiast, że jest to niewspółmierna kara do popełnionego czynu. Wnosił o czasowe obniżenie jej uposażenia lub zawieszenie jego podnoszenia. Sąd Najwyższy uznał kobietę winną zarzucanych jej czynów i objął łączną karą obniżenia uposażenia o 40 proc. na okres 8 miesięcy.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Strony mogą się od niego odwołać do SN, który tego typu apelacje rozpoznaje w rozszerzonym składzie dwóch sędziów i jednego ławnika.