Skierniewice, miasto (prawie) wymarłe i brudne po zimie
Skierdelek przebiegł się w pewien zwykły roboczy dzień po płycie skierniewickiego Rynku, gdzie NIE...
...DZIAŁO SIĘ NIC! Taka totalnie usypiająca sceneria; Skierdel miał wrażenie, że nawet prof. Pieniążek przysnął na ławeczce. Psina ziewnęła i już miała ochotę wskoczyć na kolana sadownika, by towarzyszyć mu w drzemce, gdy nagle spojrzała na chodnik przed ratuszem, roznoszone wiatrem śmieci i oklejone gołębim guano ściany. I stwierdziła, że czas to w ogóle stanął w miejscu: tak jak brudno było za Trębskiego, tak nadal jest za Jażdżyka.
Czy tego nikt nie widzi oprócz Skierdelka?