Skierniewickie schronisko walczy z przepełnieniem
Skierniewickie schronisko dla zwierząt boryka się z przepełnieniem, psy trzymane są w pomieszczeniach biurowych i na łańcuchu.
Gorące, pełne emocji słowa dotyczące miejskiego schroniska dla zwierząt padły na ostatniej w tej kadencji sesji skierniewickiej rady miasta. Radny Dariusz Chęcielewski odczytał list pracownicy schroniska, krytykującej warunki bytowania zwierząt oraz podejście prezesa Zakładu Utrzymania Miasta do trudnej sytuacji w tej placówce.
– Myślałem, że pan prezes Majka był moim sojusznikiem w sprawach schroniska – podsumował z goryczą radny odczytane słowa i zwrócił się do Leszka Trębskiego: – Panie prezydencie, jak to jest?
Iskrą były tragiczne wydarzenia z 12 października, gdy na polach przy ulicy Unii Europejskiej wataha psów zaatakowała 57-letnią kobietę, bardzo dotkliwe ją raniąc. Już kilka dni później skierniewickie schronisko dla zwierząt przy ulicy Pamiętnej przeżyło prawdziwe oblężenie, w ciągu zaledwie tygodnia trafiło to 20 bezdomnych czworonogów. Mieszkańcy miasta, widząc na ulicy jakiegokolwiek psa dzwonili z żądaniem, by natychmiast zabrano go do schroniska.
Według pracowników schroniska sytuacja stałą się dramatyczna, ale władze spółki miejskiej nie zareagowały. W tej sytuacji Małgorzata Michalak, specjalista ds. opieki nad bezdomnymi zwierzętami oraz przedstawiciel pracowników i wolontariuszy w schronisku napisała list do prezydenta Skierniewic z prośba o pomoc.
„My, pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Skierniewicach zwracamy się z prośbą o wstrzymanie przyjęć psów do schroniska. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to prośba trudna do realizacji, a my jako pracownicy po raz pierwszy zwracamy się o to. W chwili obecnej sytuacja w schronisku wymyka się spod kontroli ze względu na coraz większą liczbę psów trafiających każdego dnia pod opiekę schroniska” – alarmowała Małgorzata Michalak.
W schronisku zatrudniono ją w lipcu tego roku, po wieloletniej pracy społecznej na rzecz schroniska. Pani Małgorzata była tam prawdopodobnie najbardziej zaangażowaną wolontariuszką i po otrzymaniu etatu została faktyczną szefową placówki.
„ Poprzez pismo, które kierujmy do Pana chcemy nakreślić problem z jakim borykamy się w schronisku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że bezdomne psy z miasta Skierniewice i z 6 gmin, z którymi podpisana jest umowa muszą trafiać do schroniska i rozumiemy to doskonale. Naszym zadaniem jest przyjąć takie zwierzęta, zapewnić im odpowiednie warunki i opiekę. Nie jesteśmy niestety w stanie „wyczarować” nowych boksów, bud i pomieszczeń, w których moglibyśmy umieścić takie zwierzęta.” – było to błaganie o rzecz podstawową: nowe boksy i budy.
Odzew prezesa spółki był natychmiastowy, Małgorzata Michalak została wezwana na dywanik. Tak to relacjonuje w mejlu do radnego Chęcielewskiego:
– Będąc na dzisiejszym spotkaniu z panem Majką dostałam informację, że on musi teraz postawić 10 boksów wiec nie wiem, czy nie zmieni znów ryżu na kasze i czy nie będzie zamawiał najtańszej karmy, bo musi ograniczyć wydatki. Mam umowę do końca czerwca, więc wyczułam sprawę i zapytałam, czy mam szukać pracy w związku z całą sytuacją. Majka powiedział, że tak.
***
Prezes Piotr Majka w rozmowie z „ITS” przyznaje, że taka rozmowa była.
– Pani Michalak jest w ciąży i w tej chwili na zwolnieniu, do końca twego roku już nie wróci. Umowę na czas określony ma do końca czerwca przyszłego roku i gdy po tym zdarzeniu rozmawialiśmy, pytała, czy ma szukać nowej pracy. Odpowiedziałem, że na dziś tak. Ale przecież sama wie, że ja nie raz ludziom wybaczałem, a pani Małgosia jest osoba odpowiedzialną w swoje pracy i może to była z mojej strony zbyt pochopna decyzja. Jest jeszcze czas, pani Małgosia wróci może już w marcu i do czerwca będzie pracowała. Potem zobaczymy – mówi prezes Piotr Majka.
***
Skierniewiccy radni, gdy odczytano im podyktowane troską słowa Małgorzaty Michalak chcieli wiedzieć, czy w schronisku rzeczywiście sytuacja jest tak dramatyczna. Prezydent Skierniewic przekonywał, że nie jest i przypomniał, że miasto weszło w posiadanie przyległego placu, na którym projektowana jest rozbudowa schroniska.
– Koncepcja jest gotowa, mamy wstępni policzony koszt inwestycji i pop jej zakończeniu będzie można pomieścić około 350 psów – mówił Leszek Trębski.
Z kolei obecny na sesji Tadeusz Domarecki, powiatowy lekarz weterynarii przyznał, że po tragicznym pogryzieniu kobiety sytuacja w schronisku stałą się alarmująca.
– W tej sprawie w najbliższy czwartek (czyli 30 października – przyp. red.) spotkam się ratuszu z panem prezydentem i dokonamy pewnych ustaleń. Przede wszystkich chodzi o program zidentyfikowania zwierząt, abyśmy mogli ustalić, co mamy w mieście i wyselekcjonować grupę psów będącą pod stałym nadzorem – stwierdził lekarz.
– Jeżeli mamy taki dramat, to dlaczego musimy czekać na budowę nowych do końca roku. Czy nie można ich postawić w trybie interwencyjnym – dociekał radny Mariusz Dziuda.
Prezes Piotr Majka odpowiedział, że właśnie w taki tryb został wdrożony i tuż po niedzieli pierwszych 10 boksów zostanie dostarczonych do schroniska.
– O takie działania mi chodziło – skwitował radny Dziuda.
***
Zakład Utrzymania Miasta kupił już nowe boksy i dodatkowe budy. W ostatnią środę postawiono 5 boksów oraz 10 bud dla psów, z początkiem listopada spółka zamierza kupić kolejne 5 boksów, natomiast do końca miesiąca następnych 10.
– Działania podjęliśmy po interwencji pracowników – przyznaje Piotr Majka i dodaje, że nowe zakupy całkowicie rozładują przepełnienie w schronisku.
***
Schronisko dzierżawi przyległy plac o powierzchni 12,5 tys. metrów kwadratowych. To teren, jaki na początku ub. roku miasto odkupiło od Instytutu Ogrodnictwa za kwotę ponad 321 tys. zł z przeznaczeniem na rozbudowę schroniska. Na placu powstaną boksy, podzielone na strefy: kwarantanny, zwierząt przeznaczonych do adopcji, czy też dla psów, które z różnych względów nie mają szans na adopcję i spędzą w schronisku resztę życia.
Po rozbudowie schronisko będzie mogło przyjąć około 350 czworonogów. Choć w porównaniu z obecnym stanem wydaje się to niewiele, to prezes Majka odkreśla istotną korzyść wynikająca z rozbudowy.
– Wzrost nie jest proporcjonalny do uzyskanej powierzchni terenu dlatego, że przede wszystkim zmniejszy się obecna ciasnota. Schronisko mamy przepełnione i rozbudowa zdecydowanie poprawi komfort zwierzętom – mówi.
Budowa jednego boksu kosztuje około 1.800 zł, ponadto jego wyposażenie dalsze 300-400 złotych.
Prezes uważa, że placówka powinna być traktowana jak każdy inny biznes i przynosić dochody. Oprócz psów miejskich, na ul. Pamiętną trafiają więc zwierzęta z 6 okolicznych gmin, które podpisały ze schroniskiem umowę.
– I te pieski gminne pozwalają na utrzymanie naszych, miejskich psów – podkreśla prezes Majka. Mimo to na rozbudowę obiektu pieniędzy nie ma. – Przewidywany koszt rozbudowy to półtora milina złotych, do tego dochodzi pół miliona na budowę boksów. Z tym, że te pół miliona niekoniecznie trzeba włożyć od razu, na razie psy mają dach nad głową i boksy można dobudowywać sukcesywnie. Jeżeli zdecydujemy się na kredyt, to sądzę, że w ciągu dwóch lat temat rozbudowy będzie załatwiony, a jeśli miasto pomoże, to szybciej – dodaje.
***
– Prezes Majka prowadzi rozmowy z bankami, żeby uzyskać kredyt i myślę, że na wiosnę ruszymy z rozbudową. Jesienią teren schroniska będzie zagospodarowany – zapowiada prezydent Leszek Trębski.
Sławomir Burzyński