Skierniewicom do czystego powietrza jeszcze brakuje

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Sławomir Burzyński

Skierniewicom do czystego powietrza jeszcze brakuje

Sławomir Burzyński

Alarm smogowy Skierniewicom nie grozi, ale miasto aspirujące jeszcze niedawno do statusu uzdrowiska ma trochę do zrobienia, aby stężenie pyłu we wdychanym przez nas powietrzu nikogo nie niepokoiło.

Miasto aspirujące jeszcze niedawno do statusu uzdrowiska ma trochę do zrobienia, aby stężenie pyłu we wdychanym przez nas powietrzu nikogo nie niepokoiło.

Ostatnio zaniepokoiło bowiem Mirosława Lewandowskiego.

- W ostatni poniedziałek szliśmy w kilka osób wiaduktem i każdy z nas stwierdził, że oddycha się jakbyśmy stali przy nieszczelnym piecu kaflowym. Pamięta pan kaflowe piece? Właśnie taki zapaszek był, a znad ulic - Jasnej, Wiosennej czy Orzeszkowej - tuman dymu się unosił - opowiada pan Mirosław i zastanawia się, dlaczego kiedyś nie zwracał uwagi na czystość powietrza, choć przecież prawie wszystkie skierniewickie domy opalane były węglem. - Może kiedyś węgiel był lepszy, no i samochodów tyle nie było, bo gdy szło się ulicą, tylko od czasu do czasu jakiś przejechał - dodaje.

Jeszcze 30 lat temu z każdego komina każdej kamienicy w centrum miasta buchały kłęby dymu, i jakoś nikogo to nie dziwiło. Piece kaflowe ogrzewały mieszkania zimą, węglowe kuchnie służyły przez cały rok. Teraz taka sytuacja wydaje się nie do pomyślenia?

- Wczesną jesienią siedziałem na ławce na Zadębiu i widziałem, jaki gęsty, żółtawy dym zasnuwał okolicę. Nawet zdjęcie zrobiłem. Nie wiem czym ludzie palą, miałem chyba, bo przecież spalanie śmieci jest zabronione… teoretycznie, bo nikt tego nie udowodni - wzdycha Mirosław Lewandowski.

Osiedle Zadębie powstawało, gdy w ciepłownictwie jednorodzinnym królowała technologia węglowa - i króluje tam do dziś.

- Paleniska domowe to nasze całe nieszczęście, a najgorzej jest na Zadębiu - mówi Marzena Sokołowska, kierownik skierniewickiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi.

Skąd się bierze PM10

Głównym źródłem emisji pyłu PM10 nie są silniki spalinowe, lecz efekty spalania paliw stałych w domowych piecach. Według danych Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami, transport drogowy generuje 10 proc. emisji PM10, natomiast tzw. niska emisja - czyli spaliny z pieców i kotłów na paliwa stałe - aż 52 proc.

Według Polskiej Izby Ekologii, największa emisja pyłów z domowych urządzeń grzewczych pochodzi ze spalania drewna, także w domowych kominkach, które wbrew rozpowszechnionym przekonaniom wcale nie są ekologiczne. Na drugim i trzecim miejscu plasują się piece kaflowe i kotły węglowe. W Polsce nie obowiązują żadne standardy emisyjne dla tego typu urządzeń, nie ma też norm jakościowych na węgiel spalany w domowych piecach, na paleniska trafiają więc węglowe odpady.

Pył PM10 charakteryzuje się wielkością cząstek o średnicy około 10 mikrometrów (ludzki włos ma przeciętnie średnicę 60 mikrometrów), które z łatwością przenikają do ludzkich organizmów i mogą się kumulować w górnych odcinkach dróg oddechowych. Warto wiedzieć, od jakiego poziomu stężenia PM10 należy się martwić.

Dopuszczalne stężenie średniodobowego dla pyłu PM10 wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny i może być przekraczany nie więcej niż 35 razy w ciągu roku. Poziomem alarmowym jest stężenie 300 mikrogramów.

Poziom dopuszczalny stężenia średniorocznego wynosi 40 mikrogramów.

Nasz własny smog

Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi na swojej stronie internetowej udostępnia dobowe prognozy zanieczyszczenia powietrza pyłem PM10 dla kilku miast województwa, w tym Skierniewic. Na mapce pokazywana jest animowana zmiana zanieczyszczeń dla obszaru całego miasta w odstępach co godzinę. Prześledźmy animację na 10 stycznia.

Od godziny 23 do 6 rano stężenie pyłów jest prawie stałe i jednocześnie maksymalne dla Skierniewic.

Największe (do 150 mikrogramów pyłu na metr sześcienny powietrza - oznaczone kolorem pomarańczowym) pokrywa obszar w okolicach ulic Poniatowskiego i Młynarskiej na osiedlu Zadębie oraz centrum miasta, pomiędzy ulicami Prymasowską, 1 Maja, Rynkiem i rzeką.

Stężenie do 100 mikrogramów pokrywa już całą starą część miasta, od Zadębia przez centrum aż do osiedla Widok, z granicą na ulicy Łowickiej i Wyszyńskiego. Obejmuje też dzielnicę Rawka. Pozostałą część miasta ma kolor intensywnie żółty, co oznacza stężenie do 75 mikrogramów.

Od godziny 8 rano stężenie pyłu PM10 równomiernie spada, by około południa osiągnąć stany minimalne. Dla najbardziej zadymionego obszaru (okolice ulicy Poniatowskiego oraz ulicy 1 Maja) oznacza to do 100 mikrogramów, reszta cieszy się żółcią (do 75 mikrogramów), a nawet kanarkową żółcią (do 50 mikrogramów PM10 na metr sześcienny). I takie jest najniższe stężenie pyłu w Skierniewicach, utrzymujące się do godziny 23, by potem gwałtownie wzrosnąć.

Kierownik Marzena Sokołowska zwraca jednak uwagę, że animacja przedstawia jedynie prognozę na dany dzień, a nie stan faktyczny. W Skierniewicach nie ma stacji do automatycznych pomiarów zanieczyszczeń powietrza, choć jak mówi szefowa skierniewickiej delegatury WIOŚ, może uda się namówić samorząd do sfinansowania takiego zakupu (około 250 tys. zł).

Pomiary prowadzone są więc w systemie manualnym, jedyna stacja znajduje się przy ulicy Konopnickiej, obok szkoły. Filtry - po jednym na każdą dobę - wymienia się co kilka dni, ich odczyt odbywa się w Łodzi.

Mamy na styk

W roku 2015 średnioroczne stężenie wyniosło dla Skierniewic 39,04, czyli jak mówią w WIOŚ, było „na styk”. Danych za miniony rok jeszcze nie ma, brakuje odczytów z grudnia. Jeśli chodzi o przekroczenia średniodobowe, to w 2015 roku było ich więcej niż dopuszczalne 35 razy, a zanosi się, że i w 2016 będzie podobnie.

Skierniewiccy samorządowcy, być może pod wpływem alarmujących informacji płynących z dużych miast, zaczynają się zastanawiać nad dofinansowaniem z budżetu miasta wymiany pieców węglowych w domach prywatnych. O szczegółach jeszcze nie wiadomo.

Z kolei Zakład Gospodarki Mieszkaniowej realizuje plan podłączania starych kamienic w centrum do sieci ciepłowniczej. W ub. roku centralne ogrzewanie dostało 8 kamienic, a tym roku planowane jest podłączenie kolejnych 5 budynków w centrum miasta.

KAWKA odfrunęła

Program „Poprawa jakości powietrza poprzez likwidację niskiej emisji realizowana w ramach programu Kawka” rozbudził w skierniewiczanach chęć wymiany starych pieców węglowych. Z programu można było dostać dofinansowanie do 65 proc. kosztów takiej operacji. I sypnęło w Skierniewicach wnioskami, przede wszystkim z osiedla Zadębie. Największe zainteresowanie było przejściem z węgla na gaz, co średnio kosztuje w granicach 15-18 tysięcy zł. Wnioski dotyczyły też zamiany pieców węglowych na węglowe, ale najnowszej generacji, więc znacznie mniej kopcących.

Niestety, w drugiej połowie roku zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wycofał się z tego programu i KAWKA odfrunęła, a piece pozostały po staremu. Jest jednak kolejna szansa, bo na początku ostatniego tygodnia fundusz ochrony środowiska ogłosił regulamin kolejnego konkursu kawkopodobnego.

- Zwróciliśmy się do skierniewickiej delegatury WFOŚ o informację dotyczącą zapylenia w mieście i chcemy aplikować. Średni poziom dofinansowania z tego programu będzie jednak niższy, bo wyniesie 40 procent kosztów wymiany pieca - mówi Zbigniew Sawicki, naczelnik wydziału pozyskiwania środków zewnętrznych ratusza.

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.