Skruszyli kolejowy beton. W godzinę do Warszawy
Koszmarne dojazdy sprawiły, że facebookowa grupa podróżnych podjęła konkretną walkę z PKP. W tym roku doszło do sześciu spotkań szefów spółek kolejowych z dojeżdżającymi. Są efekty
Skierniewiczanie, którzy dojeżdżają codziennie ze Skierniewic do Warszawy, do pracy mogą mieć powody do zadowolenia. Z nowego rozkładu jazdy, który wejdzie w życie 14 grudnia wynika, że ich podróż skróci się do około godziny.
To powrót do standardowego czasu dojazdu, funkcjonującego przez wiele lat do momentu rozpoczęcia na tej trasie remontu. Podczas przedłużającej się i niezwykle uciążliwej modernizacji dojazd do Warszawy potrafił trwać i do dwóch godzin w jedną stronę.
- Tak, skrócenie czasu podróży to efekt prac modernizacyjnych PLK - potwierdza informację Beata Czemerajda, rzecznik InterCity. - Rozkład będzie obowiązywać do marca. Kolejne korekty będą przygotowywane wraz z postępem prac modernizacyjnych - dodaje.
Co by było, gdyby...
... nie facebookowa grupa "Łódź-Warszawa ciężka przeprawa". Profil założyli zdesperowani skierniewiczanie, którzy mieli dość nie tylko przedłużających się w nieskończoność dojazdów, ale też braku rzetelnej informacji na temat notorycznie wprowadzanych zmian w rozkładach jazdy.
- Obecnie jest nas prawie pięć tysięcy, wśród nich wielu łodzian, ale gdy do grupy dołączyłem, liczyła ona około 300 osób - mówi Jędrzej Lenarcik, administrator grupy na Facebooku. - To był marzec ubiegłego roku i pamiętam, że nikt nie chciał z nami rozmawiać. Działania władz miasta w tej kwestii były żadne, posłowie też nie potrafili niczego wywalczyć. Sprawa nabrała tempa, gdy na spotkanie z nami przyszedł radny miejski ze Skierniewic Krzysztof Jażdżyk, który po pierwsze wysłuchał nas, po drugie zrozumiał strukturę kolejową, a po trzecie wspólnie z Dariuszem Klimczakiem, wicemarszałkiem województwa łódzkiego, który też bardzo zaangażował się w pomoc dla dojeżdżających, udało mu się zorganizować kilka spotkań ze spółkami miejskimi.
Pomogło również wstawiennictwo ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza, który w kluczowych momentach interweniował u minister Elżbiety Bieńkowskiej - po jednej z takich interwencji skierniewiczanie i żyrardowianie doczekali się komunikacji alternatywnej w postaci tzw. autobusów kolejowych, które codziennie rano dowoziły pasażerów kolei do stolicy, a po godzinie 15 przywoziły z powrotem.
W ciągu ostatniego roku odbyło się sześć spotkań dojeżdżających z przedstawicielami spółek kolejowych. Ostatnie w czwartek 13 listopada, na którym postanowiono, że spółki przedłużą wzajemne honorowanie biletów na trasie Skierniewice -Warszawa (wszystko wskazuje na to, że do zakończenia remontu, czyli do grudnia 2015 roku) oraz, że autobusy kolejowe pozostaną jeszcze do 21 grudnia, czyli przez tydzień od wprowadzenia nowego rozkładu jazdy.
Zapytaliśmy rzeczników: Beatę Czemerajdę (IC) oraz Mirosława Siemieńca (PLK) czy bardziej komfortowe dojazdy to naturalne zakończenie jakiegoś etapu prac remontowych czy również efekt działalności grupy "Łódź-Warszawa ciężka przeprawa".
- Współpraca z naszymi pasażerami stanowi istotną część planowania i realizacji oferty - odpisuje nam Beata Czemerajda. - Cieszy nas dobry dialog ze wspomnianą organizacją i pasażerami, którzy indywidualnie zwracają się do nas z pomysłami.
Musimy też pamiętać, że to, w jakim czasie pociąg pokonuje daną trasę, zależy od możliwości eksploatacyjnych linii. W fazie przygotowań rozkładu jazdy otrzymaliśmy od zarządcy infrastruktury informację o postępach prac modernizacyjnych i możliwości kursowania większej niż dotychczas liczby pociągów. Dodatkowo parametry trasy pozwoliły na jej szybsze pokonywanie. Tym samym nowa siatka połączeń jaka zostanie wdrożona w grudniu jest atrakcyjniejsza.
W podobnym tonie odpowiedział nam Mirosław Siemieniec. - Współpraca z pasażerami, ich opinie, także merytoryczne uwagi i sugestie Grupy Łódzkiej to ważny aspekt , bo widziany oczami tych, dla których linie modernizujemy i chcielibyśmy, aby w trakcie prac utrudnienia były ograniczane - mówi rzecznik. - Wymiana opinii i uwag z Grupą Łódzką w naszym odczuciu pozwoliła usprawnić i lepiej zorientować działania dla pasażerów.
Odpowiedzi nie są więc jednoznaczne. Remont zakończy się tak czy inaczej (wszystko wskazuje na to, że zgodnie z planem w grudniu 2015 roku), natomiast nie można odmówić grupie skierniewiczan, że skruszyła kolejowy beton. - Wspólne rozmowy sprawiły, że nas, pasażerów, dyrektorzy spółek miejskich zaczęli traktować normalnie, zaczęli wsłuchiwać się w nasze uwagi i postulaty - mówi Jędrzej Lenarcik.
Dodaje, że przygotowywanie gruntu do rozmów podróżnych z szefami spółek miejskich trwało prawie rok. Obie strony były wobec siebie nieufne - podróżni uważali dyrektorów za jajogłowy beton nie do skruszenia, a dyrektorzy postrzegali dojeżdżających jako nad wyraz roszczeniową grupę, która potrafi tylko żądać nierealnych rzeczy.
- Pierwsze spotkania były sztywne, ale już dwa ostatnie - jak podkreśla Lenarcik - przebiegły w miłej atmosferze. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że obie strony, które spotykają się w podobnych składach, nawet się polubiły. Zadziałał patent stary jak świat, czyli zwykła rozmowa przy stole. Nawet więc jak remont się zakończy to pojawia się szansa, że spółki kolejowe będą dostosowywać się do potrzeb podróżnych, a nie na odwrót.
Czytaj również: Od 14 grudnia pociągiem do Warszawy w godzinę
Do redakcji "ITS" zgłosiła się skierniewiczanka, która po przeczytaniu powyższego artykułu w "Dzienniku Łódzkim", zechciała podzielić się swoimi wrażeniami. - Jestem zbulwersowana - mówi. - W spółkach kolejowych pracuje kilkaset osób, które biorą ciężkie pieniądze za swoją pracę. A wychodzi na to, że to obywatel musi sam sobie wszystko załatwić. Nie rozumiem tego.
Agnieszka Kubik
Na zdjęciu od lewej: Dariusz Klimczak, Jędrzej Lenarcik, Zuzanna Szopowska, Anna Płocka, Krzysztof Jażdżyk