Słynny dwór cadyka był ongiś w Skierniewicach
Od 1886 roku w naszym mieście mieszkał słynny cadyk Szymon Kalisz. Przyjeżdżali do niego Żydzi z całego Królestwa Polskiego.
W Skierniewicach mieścił się dwór cadyka Szymona Kalisza (Symeona Bornsteina), pochodzącego ze znanych cadyków z Warki.
Dwór ten słynął w całym Królestwie Polskim i przyciągał do naszego miasta wielu chasydów z różnych części kraju.
Kalisz był synem „milczącego cadyka” Menachema Mendla z Warki i wnukiem założyciela dynastii wareckiej Izraela Izaaka. Od 1886 r. mieszkał w Skierniewicach i przez miejscowych Żydów uważany był za cudotwórcę.
To był wielki zaszczyt, że dwór ten przeniósł się z Warki do Skierniewic. Dwór był takim „państwem w miniaturze”, prowadził własną politykę zewnętrzną i wewnętrzną. Omawiano sprawy konfliktowe, stosunki z innymi dworami, z gminą żydowską czy innymi instytucjami miejskimi. Dwór miał swoich „ministrów”, swoich „kozaków”, swoją „pocztę”, swój „aparat propagandowy”. W różnych miastach dwór posiadał swoich „konsulów”, a nawet „służbę szpiegowską” na wrogich dworach, z którymi miał konflikty…
Do cadyka stale ktoś przyjeżdżał, aby poradzić się co do małżeństw, interesów, arbitraży, różnych sporów i kłótni, służby wojskowej czy bezpłodności. Żydzi przyjeżdżali do naszego miasta codziennie, choć największy tłok był w szabas i żydowskie święta, wówczas chasydzi przyjeżdżali tysiącami.
Dwór, znajdujący się pomiędzy ulicą rabina (obecną Mireckiego) i ulicą Leibla Libermana (Stanisławską) kupił cadyk wraz z dużym ogrodem od bogacza skierniewickiego Izraela Hersza. Wchodziło się od uliczki rabina przez szeroką bramę w długim budynku frontowym. Cadyk mieszkał na terenie dworu w dwupiętrowym budynku na drugim piętrze, niżej jego syn i córka z rodziną, także wnuczki z synami. Jeszcze niżej były piwnice z różnymi dobrymi trunkami, które bogaci chasydzi dostarczali do domu cadyka.
W domu znajdowała się także mykwa oraz piec do czulentu i pieczenia macy. W ogrodzie wokół domu ustawiono stoliki i ławki, gdzie cadyk nauczał i udzielał rad. W centrum dworu mieścił się bejs midrasz, dom modlitwy i studiów, z napisem nad wejściem 5656 ( czyli datą budowy w 1896 rok).
27 września 1926 roku cadyk nagle zasnął i stracił przytomność. Wiadomość lotem błyskawicy rozniosła się po mieście. Z Warszawy sprowadzono znanego żydowskiego lekarza Pupko, który stwierdził ciężkie zapalenie płuc. Przywieziono jeszcze profesorów medycyny z Warszawy, lecz stan zdrowia cadyka pogarszał się. Wokół dworu snuli się Żydzi czekający na pomyślne wiadomości, w domu modlitwy i synagodze setki Żydów odmawiały psalmy, starzy Żydzi rozpaczliwie płakali, a do miasta zaczęli zjeżdżać chasydzi z całej Polski. Jeden z Żydów przyjechał dorożką z Łodzi i przywiózł metalowy balon ze sztucznym powietrzem do oddychania.
Cadyk zmarł 8 października 1926 r. w wieku 69 lat. Miasto rozpaczało: żydowscy kupcy pozamykali kramy, rzemieślnicy warsztaty i wszyscy udali się do dworu. Na uliczce rabina spotkały się tłumy spazmatycznie szlochających kobiet, Żydzi bili się po głowie, rwali włosy i głośno krzyczeli. Gdy warszawska prasa doniosła o śmierci Szymele Kalisza tysiące chasydów przyjechało do Skierniewic.
Wyniknął problem z pochówkiem cadyka. Zwołano sąd rabinacki, który zadecydował, że Kalisz po 40 latach pobytu w Skierniewicach powinien tu być pochowany, choć warszawscy chasydzi twierdzili, że w Warszawie w słynnym ohelu wareckim. W pogrzebie cadyka uczestniczyło ponad 5 tys. osób. Pochówek odbył się na starym cmentarzu przy ul. Strobowskiej wieczorem o godz. 20. Cała droga od dworu, ulicą Koszarową (obecną Batorego) była oświetlona pochodniami.
Ohel Szymona Kalisza zachował się do dzisiaj. Do tej pory przyjeżdżają tam chasydzi, dlatego też na grobie Szymona Kalisza można spotkać pozostawione przez nich kartki z prośbami do cadyka (tzw. kwitełech).