Rodzina Jakuba Kazały wciąż nie może się pogodzić z jego śmiercią. W pomoc włączyła się dziennikarka śledcza.
Zaginięcie i śmierć 20 - letniego Jakuba Kazały z Nowego Miasta poruszyła bardzo wiele osób. Minął rok od tych wydarzeń, a dalej niewiele w tej sprawie wiadomo.
W niejasnych okolicznościach zaginął młody chłopak, którego szukano przez następne trzy tygodnie.
Plakaty z jego wizerunkiem były rozwieszone w całej okolicy - szukali go policjanci, koledzy, rodzina i ci, którzy po prostu chcieli pomóc. Zaginął chłopak z sąsiedztwa, kumpel, syn sąsiadki. Nie w wielkiej aglomeracji jak Warszawa czy Kraków. W Białej Rawskiej, gdzie praktycznie każdy każdego zna. Na trzy tygodnie zapadł się pod ziemię.
Ciało Kuby Kazały znaleziono 20 stycznia 2015 roku.
Rodzina Jakuba od początku poszukiwań zgłaszała nieprawidłowości w prowadzeniu czynności wyjaśniających. Po odnalezieniu ciała wątpliwości ma jeszcze więcej. Ciągle wertują akta sprawy, piszą wnioski, sami odnajdują nagrania z monitoringu... Sposób, w jaki jest prowadzone śledztwo przez rawskich policjantów oraz prokuraturę, jest dla nich nie do przyjęcia.
Zawsze można powiedzieć, że mają emocjonalne podejście do sprawy i że nie zachowują obiektywizmu. Ale jest ktoś, kto sprawie przygląda się od samego początku i nie jest w nią emocjonalnie zaangażowany.
To dziennikarka śledcza Marta Bilska z magazynu kryminalnego „Reporter”, która zajmowała się wieloma podobnymi sprawami. Analizując śledztwo, jakie jest prowadzone w sprawie śmierci Jakuba, reporterka doszła do takich samych wniosków, co rodzina. I postanowiła wystosować do ministerstwa sprawiedliwości raport z listą wymienionych nieprawidłowości oraz z prośbą o skontrolowanie pracy rawskich policjantów i prokuratury, badających sprawę.
Kilka wątków poruszonych w raporcie jest naprawdę zadziwiających i aż trudno uwierzyć, że w organach ścigania pracują, jakby nie było, profesjonaliści. Dziennikarka uważa, że mogą to być celowe działania.
Helikopter i zdjęcia
Pomińmy fakt, że od 27 grudnia do 7 stycznia nikt konkretny nie został przydzielony do prowadzenia poszukiwań. 9 stycznia do akcji włączony został helikopter, który lata nad terenem, gdzie później zostały znalezione zwłoki. Mają być robione zdjęcia, pogoda sprzyjająca. Okazuje się, że zdjęć jednak nie ma. Pojawiają się one... na profilu FB jednego z policjantów. Z prywatnego telefonu.
Pies przewodnik
Na terenie, gdzie prowadzono poszukiwania ciała, była także przewodniczka z psem. Mama Jakuba poprosiła kobietę, aby sprawdziła konkretne miejsce (później znaleziono tam zwłoki). Ta się zgodziła, po czym później zeznała, że nie pamięta, aby ją o to proszono. Rodzina dociera do nagrania z monitoringu, na którym widać, jak przewodniczka idzie z psem w miejsce, o które się upominała Justyna Kazała.
Telefony, telefony
Jak można wyjaśnić fakt, że były chłopak dziewczyny Jakuba, z którym nadal utrzymywała ona kontakty, prowadził rozmowy telefoniczne z policjantem z KPP w Rawie Mazowieckiej? Robi to z zupełnie innego numeru telefonu, aniżeli podaje na policji.
Gdy rodzina zgłasza ów fakt prokuraturze, to jest ze zdziwieniem pytana, skąd posiada ten numer. Warto dodać, że rozmowa byłego chłopaka z policjantem ma miejsce w dniu wystawienia pisma o wszczęcie dochodzenia w sprawie zaginięcia Jakuba.
Rachunek za taksówkę
Do akt sprawy dołączony jest rachunek za taksówkę, który dziewczyna Jakuba dostała owej feralnej nocy. Widać na nim, że kurs odbył się w godz. 00.45 do 00.51. Z bilingów zaś wynika, że o godz. 00.48 dzwoniła po taksówkę. O której więc była w taksówce?
Im dalej, tym ciekawiej
To tylko kilka przykładów nieścisłości. Wątpliwości jest bardzo wiele. W Rawie w ciągu roku śledztwem zajmowało się czterech prokuratorów. I żaden niczego konkretnego nie ustalił. Rodzina chce przenieść całą sprawę jak najdalej od Rawy.
- Skarga dziennikarki jest jak najbardziej na miejscu. Policja i prokuratura od samego początku nie chcą nam pomóc. Pojawił się nowy świadek, który ma cenne informacje, ale powiedział, że póki śledztwo będzie w Rawie, on nie będzie składał wyjaśnień- mówi Ewelina Szcześniak - Franaszek, ciocia Jakuba.
Jacek Pietrzyk, policjant z KPP w Rawie, który nadal zajmuje się sprawą Jakuba pytany, czy w jego opinii śledztwo jest prowadzone należycie odpowiada: - Ja nie mogę oceniać swojej pracy. Jeśli wykazane będą jakieś nieprawidłowości, to pewnie będą też i konsekwencje - mówi.
W sprawie śmierci Jakuba Kazały podtrzymywana jest teoria, że zmarł on w wyniku hipotermii, leżąc niezauważony przez trzy tygodnie w miejscu, gdzie później go znaleziono.
W to nie wierzy ani rodzina, ani dziennikarka.
Na razie wszyscy czekają na odpowiedź od ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.
Do sprawy powrócimy.