W ostatnim tygodniu Skierdelek zapędził się aż do Rawy. Poszedł tam, gdzie ludzie szli, a szli do starostwa.
Z tego, co usłyszał, zorientował się, że mówią o budowie mieszkań. To ciekawe, pomyślał, a później zdziwił się tym, co usłyszał z ust jednego z członków rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej. A działacz ten, całkiem poważnie orzekł:
- Brak mieszkań, to sprawa władz miasta, a nasza spółdzielnia nie powinna ich budować.
To tak naprawdę od czego jest spółdzielnia mieszkaniowa? - nie mogła psina pojąć swoim małym rozumkiem.