Sport w Skierniewicach: pływak pływa w sadzawce, a biegać nie ma gdzie
Na spotkaniu "Porozmawiajmy... o sporcie" nie padł żaden konkretny plan na rozwój. Sportowe środowisko jest skłócone, obiekty zaniedbane oraz nieumiejętnie zarządzane.
Kondycję skierniewickiego sportu w szkolnej skali można ocenić na dwa na szynach. Choć w większości na tę ocenę składa się wyłącznie ambicja i upór sportowców. Stąd też sport w Skierniewicach istnieje tylko z nazwy. Nie ma żadnego pomysłu i zamiast jednokierunkowego myślenia o wyjściu z marazmu są tylko podziały.
Prezesa nie było
Jarosław Chęcielewski, wiceprezydent Skierniewic tym razem w cyklu „Porozmawiajmy o...” poruszył świat sportowy. Zaprosił do rozmów całe środowisko, choć nie wszyscy poczuli się zaproszeni. Nawet prezes OSiR Nawa Skierniewice.
- Nie otrzymałem zaproszenia, dlatego nie byłem obecny - mówi Tomasz Przybysz.
Na spotkanie mógł przyjść każdy, kogo interesują losy sportu w mieście. Zjawiło się około pięćdziesięciu osób, a byli to głównie rodzice pociech, trenujących na co dzień w skierniewickich klubach i zachęceni przez działaczy do przyjścia.
Na palcach jednej ręki można było policzyć sympatyków, którzy przyszli dowiedzieć się o poprawie kondycji. Zresztą wcale nie dziwi ten fakt, ponieważ seniorski świat sportowy w Skierniewicach od kilku dobrych lat jest skrzętnie pomijany, a to poważny błąd.
Jacy jesteśmy na tle innych
Jak Skierniewice wyglądają w sporcie na tle innych miast. Weźmy pod uwagę Puławy, gdzie liczba mieszkańców jest zbliżona do Skierniewic. Pod względem infrastruktury sportowej miasto położone w województwie lubelskim kładzie Skierniewice na łopatki małym palcem. W 2012 roku powstał tam nowy stadion, przy którym wyrósł basen o wymiarach olimpijskich. Do tego, tuż obok stoi hotel. Całość inwestycji kosztowała 50 milionów złotych. Zewnętrzne środki wyniosły 14 milionów.
Janusz Urbański, członek Miejskich Szkolnych Związków Sportowych na sobotnim spotkaniu stwierdził, że skierniewicka infrastruktura jest bez zarzutu.
Zapraszamy działacza na stadion
Najwidoczniej działacz już dawno nie był na miejskim stadionie przy ulicy Pomologicznej. Z drugiej strony nie miał za bardzo na co się tam wybrać. Stadion nie spełnia żadnych norm, a dobrze o tym wiedzą w Widoku Skierniewice. W zeszłym sezonie klub organizował mecz w IV lidze z ŁKS-em Łódź. Policja, która przyjechała na obiekt w celu weryfikacji bezpieczeństwa, wniosła uwagi. Lista była tak długa, że nie starczyłoby długości jednej rolki papieru toaletowego.
Nie trzeba wspominać o stadionie lekkoatletycznym, który jest za krótki i brakuje mu 70 metrów.
Basen to sadzawka
Basen to 25 metrowa sadzawka, w której pływacy ledwo się mieszczą, pływając na dwóch wydzielonych torach.
Hale sportowe są za niskie, aby rozgrywać choćby mecze siatkarskie w wyższych ligach.
W budowie jest nowoczesne boisko do gry w hokeja na trawie (4.000.000 złotych), z którego będzie korzystać maksymalnie 90 osób, a więc raczej pieniądze wyrzucone w błoto. Czy na pewno mamy obiekty, którymi możemy się szczycić?
Powróćmy jednak do Puław, aby przyjrzeć się, jak miasto rozdaje dotację na kluby i stowarzyszenia sportowe. Cała pula, jaką przeznacza na ten cel wynosi 560.000 złotych i związuje 17 umów. Najwyższa opiewa na kwotę 75.000 złotych, najniższa - 3.000 złotych. Pod tym względem Skierniewice są hojniejsze. Do rozdysponowania 1.300.000 złotych, które rozłożone jest na 29 umów. Największą otrzymuje Widok Skierniewice 320.000 złotych.
Dużo klubów, mało treści
Skąd tak duża liczba umów? A to dlatego, że Skierniewice najwidoczniej stać na trzy kluby piłkarskie, dwa kluby koszykarskie, dwa kluby judo etc.
Trzeba dodać, że w większości przypadków środowiska z jednej dyscypliny są skłócone ze sobą. Wynika to z faktu, że dla klubów najważniejsza jest "walka" o młodzież. Większa liczba dzieci to karta przetargowa w rozmowach z miastem o większe dotacje. Tyle, że nikt nie sprawdza jakości treningów oraz szkoleń, jakie przeprowadzają kluby.
Dalej warto też zadać pytanie, czy sekcja siatkówki naprawdę potrzebuje 70.000 złotych i czy młodzi szachiści mają pionki i deski z kości słoniowej, ponieważ roczne dofinansowanie wynosi 88.000 złotych.
Sportowcy w WOPR, a Jankiewicz be
Jednak największym nieporozumieniem jest dotowanie sekcji WOPR (30.000 złotych), która w żaden sposób nie może być rozważana jako sport.
Potrzebny jest sport seniorski w mieście. Zostając dalej w Puławach, świetnym przykładem może być Konrad Czerniak (Puławy znane są też z piłki ręcznej na wysokim poziomie). Pływak jest wręcz ikoną miasta, a wjeżdżając za rogatki możemy przywitać się ze sportowcem na wielkich banerach.
Kiedy UKS Nawa Skierniewice chciała na pływalni powiesić plakaty z Krzysztofem Jankiewiczem, stanowczo zabronił tego Tomasz Przybysz, prezes Nawa OSiR. Dla młodego pływaka to wielka motywacja, kiedy ma wzorce i może go niemalże dotknąć mistrza. To jest też wielka reklama.
Wyjdźmy za rogatki
Nie jest żadną nowością, że sport to też wielki biznes, a skierniewicki świat jest tak leniwy i na każdym kroku powtarza, że lokalni przedsiębiorcy nie chcą inwestować. Zupełnie tak, jakby świat potencjalnych sponsorów kończył się tuż za rogatkami Skierniewic.
W Tarnobrzegu (miasto zbliżone liczbą mieszkańców do Skierniewic) zespół Siarka Tarnobrzeg gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Fakt, klub ma sponsora tytularnego, ale miasto dokłada na koszykówkę 700.000 złotych. Tyle, że w Tarnobrzegu ulice żyją klubem, a w Skierniewicach?
Dlatego jedno z powiedzeń "Ptak lata, ryba pływa, człowiek biega", które pojawiło się na spotkaniu, jest zupełną banialuką i nie wnosi nic do skierniewickiego sportu.