Sport w Skierniewicach: Więcej promocji niż działań
Zamiast obrania konkretnego kierunku szkolenia młodzieży, odbyły się targi klubów sportowych.
W ubiegłym tygodniu Jarosław Chęcielewski, wiceprezydent Skierniewic, zaprosił na spotkanie dyrektorów szkół, a także kluby i stowarzyszenia sportowe. Cel rozmów? Szkolenie dzieci i młodzieży w mieście.
Można jednak odnieść wrażenie, że samo spotkanie odpłynęło od głównego nurtu. Wydawało się, że zostanie przedstawiona długofalowa strategia szkolenia w mieście, a na dobrą sprawę wyszły targi klubów sportowych, na których poszczególne podmioty przedstawiły swoją ofertę szkołom i przedszkolom.
Terminologia szkolenia
Jaki powinien być kierunek szkolenia dzieci i młodzieży w Skierniewicach? Zdania w światku sportowym są oczywiście mocno podzielone.
Kamil Socha, trener Unii Skierniewice, który wcześniej pracował z młodzieżą w Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa, chętnie przedstawia swój pogląd na szkolenie.
- Musimy pamiętać o pewnej terminologii, która jest niezmiernie ważna. Przede wszystkim jeśli mówimy o zajęciach w najmłodszych grupach wiekowych to nie jest to nic więcej jak tylko zabawa. W szkołach jest to szkolenie, a o trenowaniu możemy mówić w grupach juniorskich, ocierających się o świat seniora - przedstawia Kamil Socha.
Na początku tego roku Unia Skierniewice przedstawiła urzędowi miasta projekt przedszkolnych zajęć ruchowych z dziećmi (Unia Fun Kids). Pomysłodawcy spotkali się z dobrymi recenzjami, a pozytywne rekomendacje wystawił Jarosław Chęcielewski.
- W większych miastach takie zajęcia to standard - dodaje krótko Kamil Socha, który zwraca mocno uwagę na inne aspekty. Mianowicie zajęcia z najmłodszymi powinny mieć charakter ogólnorozwojowy.
- W żadnym wypadku to nie są zajęcia wyłącznie w kierunku piłki nożnej. Do swojego projektu będziemy również zapraszać fachowców z innych sportów - ocenia trener Unii Skierniewice.
Kto pierwszy?
W lokalnym środowisku sportowym pojawiły się kuluarowe głosy, że ten projekt to żadna nowość. Palmę pierwszeństwa zajęć z dziećmi przypisuje sobie Wojownik Skierniewice, który do przedszkoli wszedł już kilka lat temu.
Widok Skierniewice na swoim portalu społecznościowym również poinformował, że wcześniej przeprowadzał takie zajęcia.
Zdaniem Rafała Rożka, prezesa Widoku Skierniewice, łatwiejszym kierunkiem byłoby utworzenie jednego klubu, który zrzeszałby wiodące sporty w mieście.
Wtedy fachowcy z poszczególnych dziedzin mogliby odpowiednio przygotowywać dzieci i młodzież.
Wszystko jednak rozbija się o kierunek. Czy miasto chcę bawić się wyłącznie w rekreację?
Czy może chce też postawić na sport z prawdziwego zdarzenia?
Amerykański system w Skierniewicach
Krzysztof Wiercioch, trener koszykarzy AZS PWSZ Skierniewice, ocenia sytuację w sposób bardzo lakoniczny.
- Należy zapewnić wszechstronny rozwój i przede wszystkim przywrócić sport w szkołach i na uczelniach - komentuje Krzysztof Wiercioch.
Zatem można wywnioskować, że szkoleniowiec jest zwolennikiem systemu, który panuje w Stanach Zjednoczonych. Szkolenie i rywalizacja odbywa się na etapie szkolnym, a profesjonalnym sportem zajmują się kluby, do których trafiają najbardziej utalentowani sportowcy.
Jakie efekty przynosi za Wielką Wodą szkolno-uczelniany system? Wyników nie trzeba szukać wcale daleko. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą tabelę igrzysk olimpijskich. Co więcej, federalny budżet nie przeznacza ani jednego dolara na dotowanie sportu. Wszystko odbywa się na zasadzie prywatnego biznesu. Prosta zasada:, jeśli masz wyniki, znajdą się też pieniądze. Oczywiście jest to bardzo uproszczony model.
Szkoła czy klasa sportowa?
Powróćmy jednak na nasze podwórko.
Padły też propozycje klas sportowych w poszczególnych szkołach. Marcin Sarna na ręce Jarosława Chęcielewskiego złożył projekt powstania klasy pływackiej w ZSI. W Gimnazjum nr 3 od nowego roku szkolnego powstanie klasa sportowa, która będzie współpracowała z Unią Skierniewice. To tylko dwa przykłady. - Szkoły sportowe sprawdzają się w dużych miastach, u nas mija się to z celem - ocenia Kamil Socha.
Inną opinię na ten temat ma Rafał Rożek.
- Po co tworzyć kolejne klasy skoro nie będą miały odpowiedniego poziomu? Mamy przecież zespół szkół sportowych. Tam powinniśmy utworzyć klasy o wiodących sportach - kończy Rafał Rożek.