Sprawa ubojni w Rosławowicach trafiła do sądu

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Roman Bednarek

Sprawa ubojni w Rosławowicach trafiła do sądu

Roman Bednarek

Prokuratura Rejonowa w Rawie Mazowieckiej zamknęła śledztwo i opracowała akt oskarżenia skierowany przeciwko Piotrowi M., właścicielowi ubojni w Rosławowicach pod Białą Rawską.

Sprawa ujrzała światło dzienne w połowie marca 2013 roku, kiedy policja zatrzymała do kontroli samochód przewożący chore bydło do ubojni w Rosławowicach. Transport zwierząt jechał z województwa kujawsko-pomorskiego. Akt oskarżenia trafił 30 kwietnia do Sądu Okręgowego w Łodzi z powodu na kwalifikację czynu. Chodzi o sprowadzenie zagrożenia dla życia lub zdrowia publicznego.

W sumie 45-letniemu Piotrowi M. prokuratura postawiła 8 zarzutów. Podejrzany do niczego się nie przyznał.

Za sprowadzenie zagrożenia dla życia lub zdrowia publicznego poprzez wprowadzenie do obrotu środków spożywczych szkodliwych dla zdrowia, czyli mięsa niewłaściwej jakości, które było nieodpowiednio przechowywane, grozi Piotrowi M. do 8 lat pozbawienia wolności. Śledczy stwierdzili, że dochodziło do szeregu do nieprawidłowości i naruszenia stosownych przepisów weterynaryjnych w różnych okresach i z różnym nasileniem. Ubijano większą ilość bydła niż zakład miał pozwolenie, a do uboju dochodziło też w niewłaściwych warunkach oraz porach. Ubój odbywał się bez nadzoru lekarzy weterynarii. Na teren zakładu było przyjmowanie mięso pochodzące ze zwrotów. Poza tym dokonywano uboju innych gatunków zwierząt niż wynikało to z decyzji pozwalających na funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Były ubijane zwierzęta, które były leczone farmakologicznie, co w konsekwencji doprowadziło do wypuszczenia przez zakład mięsa, które nie spełniało swojej roli i było szkodliwe.

Prokurator wziął pod lupę szerszy okres działalności zakładu - od października 2006 do 16 marca 2013 roku. Ubojnia została zamknięta decyzją Powiatowego Lekarza Weterynarii.

Następny zarzut dotyczy wprowadzania do obrotu mięsa wieprzowego pomimo tego, że Piotr M. nie miał do tego uprawnień. Pozwolenie dotyczyło tylko mięsa wołowego. Kolejny zarzut związany jest z zafałszowanym środkiem spożywczym i naruszeniem ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia.

– Ustaliliśmy, że firma Piotra M. dostarczała dwóm podmiotom różne rodzaje mięsa. W jednym przypadku w dostawie mięsa wołowego umieszczono kawałki mięsa końskiego. Drugi przypadek dotyczył dostarczenia w mięsie wołowym kawałków mięsa wieprzowego i końskiego – mówi Andrzej Nowak, szef Prokuratury Rejonowej w Rawie Mazowieckiej.

Dwa podmioty zostały oszukane przez podejrzanego poprzez dostarczenie mięsa niespełniającego warunków. W jednym przypadku jest to wartość 400 tys. złotych, a w drugim ponad 1 mln złotych. Za czyny związane z oszustwami mienia znacznej wartości grozi do lat 10 więzienia.

Na liście zarzutów przeciwko 45-latkowi znalazło się także naruszenie praw pracowniczych, zatrudnienie na czarno jednego z pracowników oraz naruszenie ustawy o rachunkowości.

Właściciele z firmy w województwie kujawsko-pomorskim również usłyszeli zarzuty.

Beata G. i Sławomir G. oskarżeni są o sprowadzenie zagrożenia dla życia lub zdrowia publicznego poprzez wprowadzenie do obrotu środków spożywczych szkodliwych dla zdrowia. Chodzi o wprowadzenie tego rodzaju mięsa przy współpracy z właścicielem ubojni w Rosławowicach. Ich czyn obejmuje okres od 1 lutego 2009, czyli od czasu nawiązania współpracy z Piotrem M. Z zeznań świadków wynika, że jakość zdrowotna krów pogorszyła się po nawiązaniu współpracy.

– Uznaliśmy, że doszło do współpracy między nimi a właścicielem ubojni, która umożliwiła wprowadzenie na rynek tego rodzaju mięsa – dodaje prokurator Andrzej Nowak.

Sławomir G. ma jeszcze dodatkowy zarzut, ponieważ nie dostosował się do orzeczonego przez Sąd Rejonowy w Brodnicy zakazu prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie skupu zwierząt. Pomimo tego, że miał wyrok, dalej prowadził działalność.

W akcie oskarżenia zostały skierowane zarzuty również wobec Roberta O., kierowcy zatrzymanego samochodu transportującego bydło. Mężczyzna ma zarzut znęcania się nad zwierzętami w czasie transportu.

W gronie oskarżonych znakują się także lekarze weterynarii: dr Mirosław Ch. i dr Wiesław G., którzy przyznali się do winy. Weterynarze będąc wyznaczeni do sprawowania nadzoru wykonywania badań przedubojowych krów nie zawsze dopełniali tych obowiązków.

W trakcie prowadzenia śledztwa zebrano szereg niezbędnych opinii. Potrzebne były m.in. badania mięsa zabezpieczonego na samochodzie, w chłodni i u niektórych odbiorców. Badania wykonywał Instytut Weterynarii w Puławach. Później konieczna była oceny tych próbek, czyli opinia weterynaryjna. Przeprowadzono wiele badań pod różnym kątem. W materiale dowodowym znajduje się też opinia księgowa, która analizowała dokumentację firmy od 2007 r. Przeprowadzono także sekcje zwłok padłych sztuk, badania oceny środka transportu czy badania z zakresu pisma. Śledczy sprawdzali komputery, weryfikowali dokumentację z organów nadzorujących zakład takich jak weterynaria, nadzór budowlany, sanepid czy ochrona środowiska. Przesłuchiwali też pracownicy ubojni, sąsiedzi, rolnicy oraz kontrahenci.

– Przesłuchaliśmy ponad 700 świadków. O przesłuchanie przed sądem wnosimy około 200 osób. Zastosowaliśmy zabezpieczenie majątkowe w postaci nieruchomości, na której była ubojnia do kwoty 1 mln 700 złotych – podaje prokurator Andrzej Nowak.

Akt oskarżenia liczy ponad 200 stron. Akta sprawy składają się z 41 tomów głównych, 6 tomów osobowych oraz 33 tomów materiałów w załącznikach.

Roman Bednarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.