Środowisko LGBT: jesteśmy tacy sami jak wszyscy. Pracujemy dla innych, płacimy podatki
Rozmawiamy z Agatą Tomaszewską - skierniewiczanką, członkinią Zarządu Stowarzyszenia Lambda Warszawa, którego misją jest tworzenie przestrzeni do budowania pozytywnej tożsamości społeczności LGBT+, a także niesienie profesjonalnej pomocy osobom w sytuacjach trudnych i kryzysowych.
Jak to się stało, że zaczęła pani działać w stowarzyszeniu Lambda?
Był to okres, kiedy sama potrzebowałam wsparcia, więc zgłosiłam się do stowarzyszenia, aby kogoś poznać, z kimś porozmawiać. Chciałam również pomagać. Jest duża różnica w ścieżkach życiowych większości osób oraz mniejszości LGBT. Ci pierwsi mogą przeżywać swoje pierwsze uniesienia i zawody miłosne jawnie, umawiać się na randki i świat im sprzyja, rodzina i znajomi wspierają. Mają wzorce w rodzinie, społeczeństwie, nauce i kulturze. Z nami jest często inaczej - jesteśmy w ukryciu, pełni obaw i lęku. Świadomi jawnej lub ukrywanej homofobii.
Tak to pani odczuwała,gdy mieszkała w Skierniewicach?
Do Skierniewic sprowadziliśmy się z rodzicami, gdy miałam 3 lata. A więc tutaj spędziłam dzieciństwo, chodziłam do podstawówki i liceum zawodowego. Później wyjechałam do Warszawy, uczyłam się w psychiatrycznym studium pielęgniarskim w Tworkach, a później ukończyłam studia psychologiczne. Gdy mieszkałam w Skierniewicach informacje o osobach LGBT były przekazywane pocztą pantoflową z ust do ust - a ten to jest gejem, a tamta lesbijką, a ta i ta to para... Nigdy oficjalnie, zawsze w zaufaniu i szeptem. Oficjalnie to był temat tabu.
Człowiek zatem nigdy nie był pewien, czy podobne informacje na jego temat nie są rozprzestrzeniane w ten sam sposób... Jak mogą one wpłynąć na przykład na jego relacje w rodzinie, szkole lub pracy?
Takiej pewności nigdy nie było i trzeba było uważać. Jest to forma presji społecznej, przez co wiele osób nie akceptuje swojej orientacji psychoseksualnej, a wiele młodych osób dopiero w dużym mieście ma odwagę się ujawnić i dołączyć do jakiejś grupy. Doznałam ogromnego komfortu, gdy w 2005 roku wyjechałam już na stałe do Warszawy. Zwłaszcza gdy poszłam do Lambdy i tam spotkałam osoby, z którymi mogłam porozmawiać nie uważając na to, co się mówi. Mogłam być sobą, nawiązałam przyjaźnie. Od wielu z tych ludzi naprawdę wiele można się nauczyć w sensie ogólnym, życiowym - jak traktować partnera czy partnerkę, jak się wspierać wzajemnie, opiekować swoimi chorymi rodzicami. Przykładem są choćby Janek i Maciek, których poznałam w Cafe Senior i którzy od 45 lat są razem.
Co pani robiła w Warszawie?
Wynajęłam mieszkanie ze swoją partnerką, rozważałyśmy nawet wspólne wychowywanie dziecka, póki jeszcze była zdrowa. Pracowałam - przez osiem lat z autystycznymi dziećmi jeżdżąc do nich do domów, pracowałam w szkołach, w domu dziecka, domu opieki dla osób psychicznie chorych, współpracowałam z fundacją Itaka...
A w Lambdzie?
Tam pracowałam przy różnych projektach jak konsultacje kryzysowe, terapia krótkoterminowa w projekcie antydyskryminacyjnym, prowadziłam grupę terapeutyczną, bo jestem też terapeutką uzależnień, warsztaty rozwojowe. Razem z fundacją Trans-Fuzja w latach 2015-2016 prowadziliśmy hostel dla osób LGBT. Skorzystało z niego wówczas kilkadziesiąt osób. Pełniłam również dyżury przy telefonie zaufania.
Z jakimi problemami ludzie najczęściej się zwracali korzystając z telefonu zaufania?
Zwykle chcą porozmawiać o swojej orientacji, odkrywaniu swojej seksualności, pierwszych krokach w świecie niehetero, problemach z identyfikacją, o przemocy fizycznej i psychicznej ze względu na tożsamość płciową lub seksualną, o kwestiach samoakceptacji i wychodzenia z ukrycia, relacjach w związkach, samotności, radzeniu sobie z kryzysami w relacjach z bliskimi, o problemach zdrowotnych, dylematach wiary i diagnozy transpłciowości. Zgłaszały się osoby z myślami samobójczymi, bo na przykład zostały wyrzucone z domu przez rodziców lub odczuwają brak akceptacji ze strony bliskich. Żeby nieco zrównoważyć wrażenie dodam, że jest wielu rodziców, którzy akceptują fakt, że ich dziecko urodziło się takie, a nie inne.
Jak skomentuje pani to, co się wydarzyło ostatnio w Białymstoku podczas Parady Równości?
Wiele słów już powiedziano na ten temat i wszyscy dobrze wiemy, że wydarzyło się wiele niezrozumiałego zła, obok którego nie da się przejść obojętnie. Z drugiej strony powiem przekornie, że dobrze się stało, bo przelała się kropla, która wyzwoliła reakcję osób LGBT w mediach społecznościowych. Jako przykład podam akcję „Jestem LGBT” na Twitterze, podczas której ujawniło się i nadal się ujawnia tysiące osób. To lawina, której już nikt i nic nie powstrzyma.Jest ratownik medyczny, strażak, lekarz, ksiądz, pani profesor, pracownica banku... Co to oznacza? Że normalnie funkcjonujemy w społeczeństwie, a nasi bliźni korzystają z naszych usług, umiejętności i wiedzy, czasem nie wiedząc o tym. To oznacza, że jesteśmy tacy sami, jak wszyscy - pracujemy, płacimy podatki, robimy zakupy, spotykamy z przyjaciółmi, zakochujemy się, przeżywamy rozczarowania... Jesteśmy wśród was, osób heteronormatywnych bardzo dobrze sobie radząc, chociaż większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Na przykład w Grzebieniskach pani sołtys ze swoją partnerką wychowują córkę - parze tej dyrektorka szkoły wystawiła dyplom za wzorowe wychowanie dziecka. A i z plebanem jest zgoda. Można? Można.
Od niedawna znów jest pani wśród skierniewiczan. Czy istnieje tutaj środowisko LGTB?
O środowisku trudno mówić, ale znam kilka osób. Pewnie gdzieś się spotykają, ale to zrozumiałe, że nie obnoszą się ze swoją orientacją - to charakterystyczne dla niewielkich środowisk miejskich. Chciałabym jednak coś dla nich i ich bliskich zrobić.
Głowa pełna pomysłów?
Chodzi o jeden pomysł. Chciałabym stworzyć grupę Tęczowe Skierniewice, która umożliwi integrację lokalnego środowiska LGTB, gdzie ludzie mogliby się spotykać, nawiązywać kontakty, porozmawiać sobie na forum. Planuję również zakładkę edukacyjną i informacyjną. Planuję zakładkę pomocową, bo zostało udowodnione, że osoby LGTB przeżywają tak zwany stres mniejszościowy. Chcielibyśmy również udzielać pomocy w ujawnianiu się, a także udzielać informacji o warsztatach, konsultacjach kryzysowych. Byłyby również informacje, do jakiego lekarza czy terapeuty pójść, aby nie narazić się na homofobiczne reakcje, o sieci innych, przyjaznych usługodawców.
Czy już się coś dzieje w tym kierunku?
Tak, miałam spotkanie z osobą, która mi pomaga, omówiliśmy najważniejsze kwestie i liczę, że przełom sierpnia-września platforma ruszy. A później, kto wie, może uda się uruchomić miejsce spotkań w realnej rzeczywistości? Zapraszam również do współpracy.
Czy już w tej chwili zainteresowane osoby mogą się z panią kontaktować?
Tak, przez adres mailowy: teczoweskierniewice@gmail.com, wkrótce będzie numer telefonu, pod który będzie można zadzwonić i porozmawiać o różnych problemach.