Stanąć na własne nogi

Czytaj dalej
Fot. Anna Popłońska
Anna Popłońska

Stanąć na własne nogi

Anna Popłońska

Życie pana Tomka oraz jego rodziny diametralnie się zmieniło w ciągu ułamków sekund. Nagła choroba, operacja, śpiączka i długie miesiące rehabilitacji.

Początkowo lekarze oceniali jego stan jako krytyczny. Nie było wiadomo, czy z tego wyjdzie. Mężczyzna, pomimo wielu przeciwności losu, walczy o każdy dzień. Walczy, aby stanąć na własnych nogach. Jest to możliwe, ale potrzebuje specjalistycznego wózka z pionizatorem i ciągłej rehabilitacji. Marzenia powoli się spełniają. Lada dzień mężczyzna będzie miał wózek.

Zakup wózka z pionizatorem to wydatek w wysokości 6 tys. złotych. Połowę tej kwoty dofinansuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Na pieniądze z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych trzeba będzie jeszcze poczekać. 

Przypomnijmy. Państwo Dorota i Tomasz Przybyszowie mieszkają w Kurzeszynku w gminie Rawa Mazowiecka. Mają czworo dzieci: Klaudię (18 l.), Marlenę (17 l.), Mateusza (14 l.) oraz Karola (5 l.). Prowadzili 10-hektarowe gospodarstwo z ziemią szóstej klasy. W nocy z 8 na 9 czerwca 2013 r. wszystko się zmieniło. Pan Tomasz poszedł spać. Nagle zaczęła go bardzo boleć głowa. Poprosił o tabletkę, ale nie zdążył już jej wziąć…

– Mąż leciał nam przez ręce. Córka zadzwoniła po karetkę, która bardzo szybko przyjechała. Lekarz powiedział, że doszło do wylewu krwi do mózgu. Śmigłowcem został zabrany do szpitala w Warszawie – wspomina pełna emocji Dorota Przybysz.

Stan pacjenta był krytyczny. Konieczna była operacja. Mężczyźnie dawano 20 proc. szans na przeżycie. Lekarze usunęli panu Tomkowi krwiak. Miał zalaną jedną trzecią półkuli. Zdecydowali się również na usunięcie kości czaszki, żeby mózg mógł się regenerować. Po operacji był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej.

44-latek spędził kilka miesięcy w szpitalu w Warszawie. Później trafił na oddział neurologiczny do Tomaszowa Maz. W trakcie pobytów w szpitalach zmagał się z zapaleniem płuc, wysoką gorączką i sepsą. Miał założony peg, czyli specjalną rurkę, która umożliwia bezpośrednie podanie pokarmu do żołądka.

– Na początku mąż miał bardzo silne przykurcze. Jak leżał, to miał nogi aż na brzuchu. Lewą rękę też miał zgiętą i przyciśniętą do ciała. Kiedy był w szpitalu w Tomaszowie, miał rehabilitację 6 razy w tygodniu. Bardzo dużo mu pomogła i widać jej efekty. Powoli już może prostować nogi – zaznacza żona pana Tomasza.

Pan Tomek wrócił do domu po niespełna roku, 16 maja 2014 r. Wymaga stałej opieki przez całą dobę. Przeszedł zabieg tracheotomii. Przez kilka miesięcy nie było z nim kontaktu. Z czasem sytuacja zaczęła się poprawiać.  Lekarze usunęli mu wszystkie rurki i może się normalnie komunikować. Każdego dnia ćwiczy i walczy, żeby stanąć na własnych nogach. Czeka go jeszcze operacja związana z rekonstrukcją czaszki.

Rodzina robi co tylko może, aby wesprzeć pana Tomka. Cztery razy w tygodniu ma rehabilitację. Godzina ćwiczeń kosztuje 100 złotych. Dochodzi jeszcze koszt m.in. lekarstw czy pampersów. Wydatki piętrzą się bardzo szybko.

Państwo Przybyszowie potrzebą wsparcia i proszą o pomoc. Liczy się każda złotówka. 44-letni pani Tomek jest podopiecznym Fundacji Obudźmy Nadzieję w Rawie Mazowieckiej. Pieniądze można wpłacać na konto fundacji o numerze
14 93021027 2604 4248 2000 0010 z dopiskiem "dla Pana Tomasza". Do tej pory wpłynęło ok. 3 tys. złotych. Pieniądze zostaną przeznaczone na rehabilitację mężczyzny.

– Dziękujemy za okazaną pomoc. Godziny rehabilitacji przynoszą efekty. Chcemy, by mąż sam był w stanie usiąść. Sam już potrafi zjeść zupę czy naleśnika. Nie jest w pełni świadomy, jak bardzo jego stan jest poważny – mówi pani Dorota. – Cieszy się, że będzie miał wózek z pionizatorem. Mobilizujemy go dalszych ćwiczeń i rehabilitacji.

Anna Popłońska

Anna Popłońska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.